Z DNIA NA DZIEŃ, Z TYGODNIA NA TYDZIEŃ
Książkowe zakładki*
Lech M. Jakób
Kończymy czytanie książki lub coś nam lekturę nagle przerywa. Co wtedy? Trzeba jakoś zaznaczyć miejsce, do którego doszliśmy. Książkowi niechluje odkładają na płask rozwarty wolumin, często rozłamując grzbiet. Lub – co doprowadza mnie do szewskiej pasji – zaginają rogi kartek.
A przecież każdy (przynajmniej średnio rozgarnięty) miłośnik ksiąg wie, iż oznaczaniu miejsc w książkach najlepiej służą zakładki. Ruchome albo przytwierdzone w grzbiecie książki na stałe – w formie tasiemki. Tasiemka ma tę niezaprzeczalną zaletę, że nie daje się zgubić. Jednak zaopatrzony jest w nią nikły procent wydawnictw. Reszta ksiąg zadowala się zakładkami ruchomymi.
„Zakładkologia” to temat rzeka. Lecz pominę bogactwo rodzajów zakładek „profesjonalnych”, skupiając się na zakładkach przypadkowych. A raczej na przedmiotach, które rolę zakładek pełnią.
Miarodajną wiedzę na ten temat posiedli zwłaszcza bibliotekarze. Bo wiadomo – w wypożyczalniach ksiąg ruch największy. Sam przepracowałem wiele lat w niejednej bibliotece i również wiem o podobnych „zakładkach” sporo.
Co zatem czytelnicy zostawiają w książkach? Praktycznie wszystko, co akurat pod ręką i w miarę płaskie. Znajdowałem między stronami książek bilety (autobusowe, kolejowe i lotnicze), kartki z kalendarza, urywki gazet, pocztowe znaczki, papierki po cukierkach, etykietki z butelek, wizytówki, instrukcje obsługi urządzeń, recepty, koncertowe karnety, zaproszenia na wernisaże, akty zgonu, rachunki z knajp, sklepowe paragony, metki, „harmonijkowe” ściągi, fotografie, policyjne mandaty, upomnienia biblioteczne, papierowe chustki do nosa, fragmenty kartoników po perfumach, łańcuszki, nici dentystyczne, banknoty, czeki, a też karty kredytowe, karty telefoniczne, monety, zapałki, wykałaczki, ptasie pióra, biurowe spinacze, pilniczki do paznokci, kawałki drutu, klucze do patentowych zamków, żyletki oraz wiele innych przedmiotów.
Amberif Design Award 2021
Organizatorem konkursu są Międzynarodowe Targi Gdańskie SA.
Konkurs jest otwarty dla wszystkich twórców – projektantów, artystów, studentów.
Do konkursu można zgłaszać projekty biżuterii artystycznej z bursztynem, inspirowane hasłem „Skarb-Bijou-Schatz-Treasure”.
Każdy uczestnik może przesłać dwie prace.
Projekty należy dostarczyć w wersji elektronicznej (więcej informacji w regulaminie).
Termin nadsyłania prac upływa 15 kwietnia 2021 r.
Nagrody:
• Nagroda Prezydenta Miasta Gdańska: 10.000 zł brutto
• Nagroda Bursztynowa Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników: 1 kg bursztynu
• Nagroda Srebrna: 1 kg srebra
Katarzyna Kuroczka - Wiersz
WIDOK Z OKNA
w ogrodzie biblijnym nie ma już raju.
z fig pozostały skórki wyplute przez turystów,
w miejscu krzewów sterczą martwe badyle,
a w nagich koronach nie rozpoznasz już życia.
cienie przebiegające chyłkiem pod bramą
podobnymi do znaku na czole maskami
świadczą o tragedii jaka się tu wydarzyła.
dobrze że czasami pojawia się mgła,
w której wszystko staje się senną marą.
bez niej już dawno zabiłabym wszystkie okna.
Katarzyna Kuroczka
„Pocztówka z Père-Lachaise” Dariusza A. Zellera

Leszek Żuliński
WIERSZE INTROWERTYCZNE
Czytam na okładce: Dariusz Adam Zeller (1972) – poeta, prozaik, dziennikarz społeczny. Autor wielu publikacji i opracowań literackich. Debiutował tomikiem w 1999 roku…
Nie starczyłoby mi tutaj miejsca, by cały dorobek tego Autora tu opisać.
Toteż pozwólcie, że pozostanę tylko przy jego nowym tomiku pt. Pocztówka z Père-Lachaise.
Tomik ma sporo, bo 60 stron.
Zacznę od wiersza tytułowego książki. Oto on: tutaj i teraz to już nic / tylko ziarenka piasku / odmierzyć te paciorki / przyłożyć ucho złożyć pamięć / patrzeć jak ubywa // jak odchodzi cicho stawiając razy / bolesne gdy zasłużone i nagłe / bezpowrotnie kalekie / struchlałe między palcami // tutaj / sączyć spojrzenie / skwaśniałe od nadmiaru czasu / którego zabrakło // – by mówić.
Tego typu utwory zawsze za introwertyczne miałem. W nich toczy się świat wewnętrzny. I tutaj ten świat zobaczycie.
Niełatwe jest takie czytanie, bo wymaga wejścia „w czyjeś buty”.
Czytaj więcej: „Pocztówka z Père-Lachaise” Dariusza A. Zellera
„Jazda na szkle po oszczanym zboczu” Miloša Doležala

Jerzy Żelazny
PIES ANTYKOMUNISTA
„Miasto jest przybite szpilką do doliny jak gruba ćma” – to pierwsze zdanie książki czeskiego pisarza Miloša Doležala Jazda na szkle po oszczanym zboczu. Zawsze zwracam uwagę na pierwsze zdanie utworu literackiego, gdyż ono zapowiada rytm, a przede wszystkim nastrój całego utworu. Zdanie to nie robi na mnie miłego wrażenia, raczej ponure, nieco odrażające. Jeśli zacytuję cały pierwszy akapit, to się stanie bardziej zrozumiały mój dyskomfort: „ Zielone skrzydełko po lewej stronie, szare skrzydło po stronie przeciwległej. A przez środek larwie, zgięte ciało rzeki.” To mi przypomina kolekcjonowanie tych pięknych owadów, które łapie się, gdy spijają z kwiatów nektar, a potem przyszpila do deski w gablocie. Zawsze zastanawia mnie, czy przyszpila się żywego, trzepoczącego skrzydełkami, czy najpierw motyla się uśmierca. Dla mnie jest to kolekcjonerstwo niepiękne, nieprzyjemne.
To pewna przesada, ale zabrałem się do czytania opowiadań Doležala z pewną niechęcią wskutek sugestii zawartym w początkowym akapicie tekstu, a jest to opis miasteczka, w którym toczy się akcja, czyli jakby wstęp do istotnej części narracji. To przyszpilanie motyla nastroiło mnie niechęcią.
Opowiadania te, a raczej opowiadanka, gdyż są niezwykle krótkie, najczęściej pół strony albo jeszcze krótsze, a najdłuższe to jedna strona i trochę tekstu na następnej. Jazda na szkle po oszczanym zboczu jest – cytując słowa Tadeusza Borowskiego – „ jednym obszernym opowiadaniem złożonym” z 73 cząstek. Borowski we wstępie do tomu swych opowiadań Kamienny świat (zajrzałem do tej książki niedawno) dodaje: „ Forma krótkiego opowiadania podobna jest do formy ciasnego kołnierzyka, gdyż tamuje oddech”. Ciekawe, czy gdyby Borowski przeczytał książkę Doležala, nadal by sądził, że krótkie opowiadania jest jak ciasny kołnierzyk koszuli? Może autor Jazdy… nosi ciasny kołnierzyk, ale podczas pisania rozpiął go, więc nie tamował mu oddechu niezbędnego do stworzenia panoramy miasteczku, która powiela się w setkach w całej dawnej Czechosłowacji, a nawet wielu krajach, zwanych demoludami w czasie przed upadkiem komunizmu.
Czytaj więcej: „Jazda na szkle po oszczanym zboczu” Miloša Doležala