Anna Frajlich "Laboratorium", Wydawnictwo FORMA i Stowarzyszenie OFFICYNA, Szczecin-Bezrzecze 2010, str. 90

Kategoria: port literacki Utworzono: poniedziałek, 27 grudzień 2010 Opublikowano: poniedziałek, 27 grudzień 2010 Drukuj E-mail

Anna Frajlich - ur. w Katta-Tałdyk (Kirgizja), po II wojnie światowej zamieszkała w Szczecinie, później w Warszawie; po emigracji w 1969 r. osiadła w Nowym Jorku. Poetka, prozaiczka, literaturoznawczyni, od 1990 r. doktor slawistyki (New York University). Laureatka Nagrody Fundacji Kościelskich (1980) oraz nagrody Fundacji Władysława i Nelly Turzańskich (2003), uhonorowana tytułem Ambasadora Szczecina (2008). Opublikowała 12 zbiorów wierszy, m. in. W słońcu listopada (2000), Znów szuka mnie wiatr (2001), Between Dawn And The Wind - Pomiędzy świtem a wiatrem (2006). W r. 2007 ukazała się jej monografia The Legacy Of Ancient Rome In The Russian Silver Age. A teraz Wydawnictwo FORMA opublikowało jej zbiór opowiadań Laboratorium.

Opublikowany w serii "Piętnastka" zbiór zawiera piętnaście krótkich (poza długim pierwszym, tytułowym) opowiadań, powstałych w przedziale lat 1966 - 2010. To z górą trzy dekady; opowiadanie najwcześniejsze musiała autorka pisać będąc w wieku dwudziestu paru lat, zaś następne licząc niewiele ponad trzydzieści wiosen. A jednak opublikowane utwory - tak starsze, jak i powstałe współcześnie - pod względem językowym i strukturalnym nie odstają od siebie. Wszystkie cechuje zwartość, komunikatywność, konsekwencja w operowaniu słowem. Czyta się lekko, niewymuszenie - widać w tym rzetelny warsztat pisarski. Rzec można, iż to rodzaj fabularnej prozy, która potrafi ująć odbiorcę przyjaznym sposobem prowadzenia narracji.

A jakie historie A. Frejlich snuje? Z czego materię opowieści czerpie? Odpowiedź będzie jednoznaczna: z rzeczywistości, przeżyć własnych. Jak się wydaje, zero tu konfabulacji, zwodów pisarskiej wyobraźni. Mamy tu do czynienia z autentycznymi doświadczeniami życiowymi. Czasami bolesnymi i gorzkimi, czasami pogodnymi (nawet z przyprawą dobrze pojętego humoru), ocierającymi się o intymność (z liryczną nutą), ale zawsze z korzeniem tkwiącym w życiorysie.
Gorzka część prozy bierze się z rozstania. Annę Frajlich (i jej rodziców - jak wielu obywateli PRL-u pochodzenia żydowskiego) dotknęła antysemicka nagonka, której kulminacją były wydarzenia marcowe 1968 roku. Emigrantka ląduje w Nowym Jorku, tam próbując ułożyć (i układając) sobie życie. Z tej perspektywy rzeczywistość wygląda inaczej, w pewnym sensie ostrzej. Lecz w opowiadaniach nie uświadczymy zapiekłości, skargi na los, usiłowania rozdziału win. Przeciwnie, proza to wyważona, w wydźwięku empatyczna - co daje szczególne świadectwo postawie piszącej.

Obserwujemy ją w sytuacjach codziennych - gdy z czułością wychowuje syna, żegna szkolnego kolegę wyjeżdżającego do Izraela, jedzie nowojorskim metrem, zajmuje się pomocą w badanich statystycznych nad epidemią Hepatitis (wirusowe zapalenie wątroby). Wszystkie te czynności, zachowania i wydarzenia w książce przybierają kształt literackiego diariusza, gdzie nieśpieszna narracja sumą kieruje ku refleksjom ogólniejszym, krążącym wokół sensu trwania i przemijania. To swoiste życiowe laboratorium - w którego retortach i probówkach ważą się ludzkie losy. Nie bez kozery bowiem autorka taki metaforyczny tytuł nadała opowiadaniu najdłuższemu, a też całej książce.
Obok wydarzeń poważnych spotkamy w Laboratorium szereg epizodów lżejszych, zarysowanych delikatną kreską, a czasem wręcz zabawnych. Czego przykładem może być opowiadanie przedstawiające perypetie z prawidłową pisownią (rzadko spotykanego) imienia ojca autorki: Psachie.

Na koniec warto dodać, iż prozę A. Frajlich zilustrował (łącznie z okładką) dziewięcioma grafikami znakomity rysownik Janusz Kapusta - na marginesie mówiąc, również nowojorski emigrant. Są to prace plastyczne wprost lub pośrednio nawiązujące do treści opowiadań - oparte na alegorii, skrócie myślowym.

Wanda Skalska