Magdalena Tarasiuk "Tara", Bogdan Zdanowicz, Kraków 2011, str. 128

Kategoria: port literacki Utworzono: wtorek, 24 maj 2011 Opublikowano: wtorek, 24 maj 2011 Drukuj E-mail

Niewielka książeczka w kwadracie (15 cm na 15 cm), okładka w szarościach, czerni i bieli - z sylwetką dziewczynki niosącej tarę (do ręcznego prania). Tara Magdaleny Tarasiuk. Dziewczynka idzie kamienistą drogą. IV strona okładki: na tle kamienistej drogi dojrzała kobieta z książką w dłoni. A też krótką informacją o autorce: Warszawianka od trzech pokoleń. Po babce odziedziczyła miłość do książek i pogodę ducha. Zabawa słowami stała się jej pasją. Historie ludzkich doświadczeń opowiada z dystansem, często z humorem wobec grzechów i grzeszków, z kredytem zaufania i wiarą w lepsze jutro.

To pierwsze zderzenie z prozą M. Tarasiuk. Widzimy klamrę wędrówki dzieciństwo - dojrzałość. Taka wizualizacja ma głęboki sens. Nie metaforyczny, a dosłowny. Bowiem proza, objawiająca się ciągiem reminiscencji (a też miniopowiadań), przedstawia punktowo ukazaną historię rodziny autorki - od czasów przedwojennych do współczesnych. Mamy tu m. in. wyraziste postaci ciotek Jadwigi i Eudoksji, dziadka Stefana i babci Marianny. Z których to najbardziej wyeksponowana jest babka M. Tarasiuk. Gdyż właśnie ona ma największy wpływ na rozwój snującej przedstawione opowieści, zaszczepiła także miłość do książek. Jak dowiadujemy się z pierwszych stron: Czytanie książek stanowiło swojego rodzaju rytuał (...). Podążam drogą Marianny, choć kanon lektur jest już nieco inny.
Marianna na kartach Tary pojawia się często, nawet po śmierci (we wspomnieniach, snach), zawsze budząc szacunek i respekt narratorki. To spotkania budujące, a czasem przybierające wymiar humorystyczny - jak choćby wówczas, gdy usiłuje wyjaśnić babce, czym jest Internet (Internet to taki trochę wszechświat, wirtualny wszechświat. Co to niby jest, a naprawdę go nie ma.).
Wspomniany humor (nienachalny) to jedna z wielu zalet tej prozy. Słusznie akcentuje w posłowiu Zofia Beszczyńska barwny, jędrny język. Oraz liryzm. Prozę czyta się lekko - praca nad słowem jest tu zręcznie ukryta.
Nie widać szwów, sztucznych cięć czy ciągania wątków na siłę. Wyraźnie z pisania Magdalena Tarasiuk czerpie frajdę, która czytelnikowi się udziela.
Podkreślić należy także rozwinięty zmysł obserwacji autorki oraz umiejętność operowania namacalnym szczegółem. Jeśli pisze o pastowanych butach czy krochmalonej pościeli - widzimy to i wręcz czujemy. Wonie, smaki, barwy, kształty - to wszystko w Tarze żyje, pulsuje. A niektóre z mikroscen wręcz domagają się ponownej lektury. Dobrym tego przykładam może być opis pośmiertnego gipsowego odlewu twarzy Marszałka (ze skórzanego kufra z metalowymi okuciami). Lub rozpisanie - niczym partytury na instrumenty różne - dialogów w opowiadaniu "Mobbingowana".
W prozę wplecione zostały (zasadnie, co wynika z tak, a nie inaczej przedstawianej treści) fragmenty utworów Juliana Tuwima, Agnieszki Osieckiej, Jeremiego Przybory, Kurta Cobaina i Bolesława Leśmiana. Zauważalna poetyckość tej prozy stawia kropkę nad i wierszem autorki domykającym książkę ("Próżna").
Światopogląd narratorki jest wyrazisty, oparty o tradycyjne wartości. Sporym walorem jest też empatia i otwarcie na spotkanie z drugim człowiekiem. Takie nastawienie tu wydaje się naturalne. Zero pozowania, strojenia min.

Trzeba wspomnieć jeszcze o czymś. Istotną rolę w budowie tej książki pełnią ilustracje, których autor ukrywa się pod dziwnie brzmiącą ksywką HAYQ. Obrazków między stronami znajdziemy kilkanaście. To prace na poły graficzne, na poły fotograficzne, zawsze w czerni i bieli, dobrze dopełniające nastrój Tary.

Ma to także znaczący związek nie tylko z kompozycją tekstową książki, ale również z jej stroną typograficzną. Publikację pod tym względem przygotowano rzetelnie i ciekawie. Mam tu na myśli między innymi łamanie, paginację, dobre rozwiązania liternictwa, odpowiednią ilość światła na stronach. A jest to zasługa "nawiedzonego" krakowskiego amatora wydawcy - Bogdana Zdanowicza (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.), który ma na swoim koncie ponad czterdzieści publikacji zwartych.
Tak na marginesie - to dowód na to, że wartościowe rzeczy znaleźć czasem można również poza obiegiem wydawnictw dużych i profesjonalnych.

Zatem, sumując, sprzężenie wysiłku autorskiego z wydawniczym przyniosło dobry efekt. A czas poświęcony obcowaniu z Tarą nie okaże się czasem straconym. Przeciwnie, przyniesie czytelniczą satysfakcję.

Wanda Skalska