Marek Adamkowicz "Szepty", Wydawnictwo OFICYNKA, Gdańsk 2010, str. 178

Kategoria: port literacki Utworzono: środa, 30 czerwiec 2010 Opublikowano: środa, 30 czerwiec 2010 Drukuj E-mail

Gdańszczanin Marek Adamkowicz jest dziennikarzem, publicystą i prozaikiem. W latach 2005-2008 był sekretarzem miesięcznika "Pomerania". Obecnie pracuje jako redaktor "Polski. Dziennika Bałtyckiego". Dwukrotny laureat Ogólnopolskiego Konkursu Prozatorskiego im. Jana Drzeżdżona, zwycięzca konkursu na najlepsze opowiadanie kryminalne o Gdańsku. Stypendysta Funduszu im. Izabelli Trojanowskiej dla dziennikarzy zajmujących się tematyką regionalną. Dotąd publikował w "Pomeranii", "Latarni Morskiej" oraz w zbiorze Tajemnica Neptuna (2007). Szepty są jego debiutem książkowym. Dodajmy zaraz: udanym.

W dobie postmodernistycznych zapędów współczesnych pisarzy dobrze jest przeczytać prozę skrojoną tradycyjnie, językiem strawnym, pozbawionym udziwnień. Bo taki jest właśnie debiut M. Adamkowicza, objawiający się zbiorem jedenastu opowiadań. Opowiadań wspartych rzetelną narracją, którą wzbogaca wnikliwa obserwacja.
Tematem są indywidualne losy Niemców, Żydów, Kaszubów i Polaków na tle powikłanej historii (od początków XX wieku do dziś) Gdańska i okolic. Prawie wszyscy bohaterowie opowiadań (kobiety, mężczyźni, dzieci - raz autochtoni, raz przyjezdni) zdają się żyć z jakimś piętnem, pędzi ich niedosyt (lub przesyt) uczuć. Na własny sposób próbuję się ułożyć z przeszłością, a też z wydarzeniami bieżącymi, które niósł niespokojny czas (I wojna światowa, II wojna światowa, okupacja sowiecka z pozorami wolności ustrojowej), niepokój o jutro. Jednak nie zawsze jest to możliwe. Niektóre rany nie chcą się zabliźnić, pamięć wraca bolesnym echem.
Dużym atutem tej prozy jest położenie nacisku na klarowność języka i szczegóły opisu: chciałoby się rzec "mięsistego", a bez wątpienia zawierającego ładunek realny przedstawianych czasów. Autor nie marudzi, nie zwodzi "mądrościowymi" uwagami, pozwalając mówić samym postaciom, których wycinki życia przedstawia.
Ów namacalny realizm szczegółu, obok prostoty narracji, przyczynia się jednocześnie do stworzenia specyficznego klimatu tej prozy. Chwilami wręcz namacalnie czuje się atmosferę międzywojnia czy okresu powojennego. Także obronną ręką wychodzi M. Adamkowicz przy rysunku psychologicznym (i obyczajowym) portretów swoich bohaterów. Kreślone postaci nie są papierowe. Przeciwnie: posiadają ciało, żywą krew oraz lęki i nadzieje bliskie naszym.
Dawno już nie czytałam prozy tak rzetelnie i zajmująco napisanej. Debiut to interesujący, warty zauważenia.

Autorską próbkę pisarza - opowiadanie "Żar", domykające książkę - poznać możemy na naszej stronie internetowej (drukowaną pierwotnie w numerze 1 [5] 2007 "Latarni Morskiej"). Choć z góry uprzedzam, że nie oddaje charakteru całej książki.

Wanda Skalska