Przybyszewski a... pałace

Kategoria: eseje i szkice Opublikowano: czwartek, 11 luty 2010 Drukuj E-mail

Jerzy Marciniak

      
                                                        Mojemu przyjacielowi
                                                        Henrykowi Naszkiewiczowi z Suwałk,
                                                        który godnie reprezentował swoje
                                                        miasto w Szwecji, na promie z Ystad
                                                        do Świonujścia i na koniec w pociągu
                                                        na trasie Świnoujście – Suwałki.         
   
   Stanisław Przybyszewski mieszkał jakiś czas w Zamku Królewskim w Warszawie, tak przynajmniej mówiła mi jego córka Iwa. W książce jego syna Zenona „Jag har varit i Arkadien” wyczytałem, że (mój własny przekład): mój ojciec był sekretarzem u swojego najlepszego przyjaciela Stanisława Wojciechowskiego, który pełnił funkcję Prezydenta i mieszkał na Zamku Królewskim”. Po Przewrocie Majowym Stanisław Wojciechowski przestał być Prezydentem, Stanisław Przybyszewski przestał być jego sekretarzem i przestał też i być lokatorem Zamku Królewskiego. Jak słusznie zauważyła Jadwiga P. Westrup w którejś z naszych rozmów, to: dziadek Stanisław mieszkał na Zamku Królewskim, ale ten Zamek Królewski to nie był jego własny.
   Chociaż może ona mówiła mi coś innego, bo to był ten czas, kiedy mój język szwedzki wyzwalał w niej często wyznanie: twój język szwedzki jest taki, że jak ja coś powiem wczesnym rankiem, to dociera to do ciebie przeważnie późnym wieczorem.
   Dzieci Stanisława Przybyszewskiego, dla odmiany, mieszkały w pałacach, które były ICH własnością. A wnuczka i wnuk Przybyszewskiego mieszkają w pałacach po dzień dzisiejszy. I pałace te są po dzień dzisiejszy ICH własnością.
   Nawiasem mówiąc, to wnuk i prawnuk Przybyszewskiego wiele razy pytali mnie, czy w Polsce mieszkają jacyś potomkowie Przybyszewskiego, gdyż on miał dzieci i z innymi kobietami niż Dagny Juel, ale ja nigdy nie potrafiłem im na to odpowiedzieć. Wykazywali przy tym dobre rozeznanie co do sztuki  „Sprawa Dantona”, której autorką była Stanisława Przybyszewska. I co do filmu Andrzeja Wajdy o tym samym tytule. Wiedzieli też, że sztuka ta była wystawiona w Teatrze Powszechnym w Warszawie.
   Po tragicznej śmierci Dagny Juel, czyli żony Stanisława Przybyszewskiego, jej siostra Gudrun, zamężna za Wilhelmem Westrupem adoptowała Iwę i Zenona Przybyszewskich. I Zenon z Iwą zamieszkali w pałacu Rydsgård, którego właścicielami byli Gudrun i Wilhelm Westrupowie.
   Zimą mieszkali wszyscy w Lund, naprzeciw słynnej katedry, gdzie do dyspozycji mieli ogromne mieszkanie – całe piętro w bardzo wytwornej kamienicy. Jedenaście okien wychodziło na główną ulicę i trzy balkony, tak w jednym z listów do swojego ojca Stanisława opisał Zenon Przybyszewski mieszkanie w Lund. Aktualnie w pomieszczeniach tych mieszczą się biura banku.
   Formalnym właścicielem majątku Rydsgård, obejmującego pałac, dużą oficynę położoną w parku, zabudowania gospodarcze, stajnie dla czterystu krów i tysiąc hektarów ziemi, został Zenon Przybyszewski w 1948 r po śmierci Gudrun Westrup. Wilhelm Westrup zmarł w 1939 r. Syn Przybyszewskiego gospodarował tym majątkiem przez przeszło trzydzieści lat, do chwili kiedy… delikatnie mówiąc, spakował szybko swoje rzeczy i przeniósł się szybko do Danii, do pałacu córki. Zenon Przybyszewski – Westrup zmarł w Danii a pochowany został na cmentarzu w Rydsgård.
   Iwa Przybyszewska, dziewczyna wielkiej piękności, później kobieta wielkiej piękności a kiedy ja ją poznałem, to staruszka wielkiej piękności, wyszła za mąż za Fredrika barona Bennet i zamieszkali w… Rzymie, gdzie on był attache militarnym Królestwa Szwecji. Rodzina Bennetów miała w tych czasach kilka majątków ziemskich z wytwornymi rezydencjami, ale… Dzisiaj w ich rękach pozostaje majątek Rosendal ze starym zamkiem – pałacem. Właścicielem tej szacownej szesnastowiecznej budowli jest Gerard Stanislaw Bennet, syn Iwy Przybyszewskiej i Fredrika Benneta a wnuk Stanisława Przybyszewskiego i Dagny Juel. Nawiasem mówiąc to syn Gerarda, Johan baron Bennet, mieszka parę ulic ode mnie. A drugi syn Iwy i Fredrika, Rutgier baron Bennet, mój dobry przyjaciel, mieszka w domu starców w Göteborgu.
   Zenon Przybyszewski, człowiek bardzo miły, przystojny, mówiący wieloma językami, mający bardzo biednego biologicznego ojca i bardzo bogatego ojczyma, ożenił się z Anną De Geer, córką premiera rządu szewdzkiego Luisa De Geer. Była to, a raczej jest to, stara rodzina arystokratyczna o korzeniach holenderskich, która ma stary zamek niedaleko Hagi i stary pałac, czy nawet dwa, w Szwecji. Teść Zenona posiadał majątek ziemski Hannaskog ze starym pałacem w którym Zenon spędzał miodowe miesiące ze swoją Anną.
   Pochwaliłem się kiedyś wnuczce Stanisława Przybyszewskiego, Jadwidze P. Westrup, że dostałem pierwszą nagrodę w dużym konkursie literackim w Polsce. Ona miała takie ciekawskie spojrzenie, no, przynajmniej część jej oczu wykazywała zainteresowanie tym, to od razu dodałem: pierwsza nagroda to były gwarancje, nie tak do końca pewne, że konkurenci w najbliższym czasie nie obiją mi twarzy z zawiści, reszta nagród to były pieniądze. Ona pomyślała chwilę, przetłumaczyła sobie ten mój słaby szwedzki na normalny szwedzki i odparła: tak to jest mniej więcej wszędzie.
   Syn Stanisława Przybyszewskiego przyjmował w swoim pałacu króla szwedzkiego, przodkowie Dagny Juel spotykali się często z królami Danii, szczególnie po tym jak jeden z nich, admirał, zatopił połowę floty szwedzkiej na Morzu Bałtyckim, król Norwegii wychwalał urodę Dagny Juel i jej sióstr. A co łączyło Stanisława Przybyszewskiego z Prezydentem USA ? Odpowiedź jest prosta… NIC ! Chociaż, chociaż… Anders Zorn, malarz szwedzki żyjący pod koniec dziewiętnastego wieku i na początku wieku następnego zyskał sobie sławę jako portrecista. Nawiasem mówiąc tą sławę zyskał w Paryżu, gdzie spotykał się między innymi i z polskimi malarzami. Prezydent USA Wilson Thomas Woodrow zapragnął zrobić sobie portret i wybór jego padł na Andersa Zorna. Udał się więc Zorn za ocean, namalował portret Prezydenta, który wisi do dzisiaj w Białym Domu i… dostał propozycję od rodziny króla Szwecji. Udał się więc do Sztokholmu i namalował księżniczkę Sofię Bernadotte. A następną osobą, którą Anders Zorn portretował była… Gudrun Westrup z domu Juel, czyli siostra Dagny Juel żony Stanisława Przybyszewskiego i macocha Zenona i Iwy Przybyszewskich. Portret jej postaci w czarnej długiej sukni, namalowany w oleju, dzisiaj o dużej wartości artystycznej i materialnej miałem możność oglądania na własne oczy. Znajduje się on nadal w posiadaniu potomków Stanisława Przybyszewskiego a dokładnie to w…
   Wnuczka Stanisława Przybyszewskiego mówiła mi, że Westrup uzgodnił z Zornem honorarium na czterysta dolarów, co było wtedy sumą bardzo dużą. Jednak gdy się dowiedział, że Prezydent USA miał zapłacić za swój portret tysiąc dolarów, to powiedział, ja zapłacę tysiąc sto Zornowi bo moja żona jest tego warta. 
   Zenon Przybyszewski mieszkał jako chłopiec w Arkadii i poznał tam księcia Janusza Radziwiłła mieszkającego, od czasu do czasu, w pałacu w Nieborowie. Po wojnie odwiedził księcia w Warszawie i...
   Córka Zenona Przybyszewskiego i Anny De Geer, Ann Holstein – Ledreborg mieszka po dzień dzisiejszy w pałacu Catrinebjerg w Danii. Nazwisko jej, po drugim mężu, brzmi wzniośle i doniośle i poprzez drugiego męża spokrewniona jest z… z, między innymi z rodziną Hohenzollern – Sigmaringen ze Skały, leżącej niedaleko Lwówka Śląskiego, miasta w którym się urodziłem. Otóż córka króla szewdzkiego Gustava Adolfa, który zginął w katastrofie lotniczej w Kastrup, i Sibilli Sachen – Coburg – Gotha, wyszła za dalekiego krewnego swojej matki Johanna Georga Hohenzollern – Sigmaringen, którego krewni posiadali Skałę z pięknym pałacem aż do zakończenia II-giej Wojny Światowej oraz pałac we Lwówku Śląskim, też mniej więcej do tego samego czasu. Dzisiaj pałac w Skale, jak się przekonałem niedawno na własne oczy i uszy (coś się tam osypywało ze ścian) jest w ruinie.
   Mieszkałem kiedyś niedaleko Lwówka Śląskiego w domu, który był własnością mojego dziadka i w którym było czternaście pokoi. Później mieszkałem w domu rodziców w Kaliszu w którym było siedem pokoi, czyli gdzieś o połowę mniej. Teraz mieszkam z żoną w dosyć dużym mieszkaniu (90 metrów kwadratowych) w którym są trzy pokoje, czyli znowu gdzieś o połowę mniej. Z literatutą mi idzie tak jak mi idzie, z tłumaczeniami mi idzie tak jak idzie, więc może niedługo będę miał znowu mieszkanie o połowę mniejsze.
   Grażyna Szczeblewska z Kalisza, czyli moja żona, ukończyła polonistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i studia podyplomowe z logopedii na Uniwersytecie Warszawskim, jej ojciec był dyrektorem banku, matka księgową w Urzędzie Wojewódzkim, jeden jej krewny (Warszewski) był rektorem Akademii Rolniczej w Poznaniu, kuzynka jej była kierownikiem wydziału w KC PZPR za kadencji towarzysza Edwarda, mąż tej kuzynki wykładał w Akademii Sztabu Generalnego, inny jej krewny był prokuratorem wojewódzkim w Białymstoku a jego żona profesorem na Akademii Medycznej, jeszcze inny krewny księdzem i wykładał historię kościoła w Seminarium Duchownym we Włocławku, następny krewny (Liszewski) był znanym architektem w Kaliszu, jego żona cenionym stomatologiem, jeszcze inny krewny (Kuczmanowski) księdzem i prezesem Polonii w Australii, inny kuzyn (Witwicki) miał przodków profesorów z Uniwersytetu Wileńskiego a jego żona Czaplicka to… I Grażyna wychodząc za mnie zrobiła taką karierę, słowo kariera w cudzysłowie, że… Niedługo to chyba wyląduję w jakimś mieszkaniu, gdzie będę miał do dyspozycji pół lub ćwierć pokoju, jedną dziesiątą ślepej kuchni i jedną piętnastą małej łazienki w której nawet nie będzie miejsca by umieścić szczoteczkę do zębów. A Grażyna jak zwykle, pogodnie i łagodnie, podąży za mną, by… będę wtedy wspominał ten duży dom między Lwówkiem Śląskim a Jelenią Górą i wzdychał. Tak jak wzdychał książę Janusz Radziwiłł, po wojnie, w rozmowie z Zenonem Przybyszewskim:… ciasno tu u mnie na Mokotowie, dwa malutkie pokoiki a kiedyś to tylko w samym pałacu w Ołyce miałem coś około stu pokoi.
   Odwiedzam nieraz zamek Rosendal, gdzie mieszka wnuk Stanisława Przybyszewskiego czyli Gerard baron Bennet. Budowę zamku ukończono w tysiąc sześćset szesnastym roku a w rękach baronów Bennet jest on od od tysiąc siedemset trzydziestego siódmego roku. Jest tam kilkadziesiąt pokoi a mieszka w nich tylko parę osób, kilka białych dam ukazujących się nocami i kilkadziesiąt duchów, które ukazują się z mniejszą częstotliwością niż białe damy. Czyli mniej więcej jeden pokój na jednego domownika.



Latarnia Morska 4 (8) 2007 / 1 (9) 2008