Genowefa Jakubowska-Fijałkowska "I wtedy minie twoja gorączka. Wybór wierszy z lat 1994-2009", Instytut Mikołowski, Mikołów 2010, str. 160

Kategoria: port literacki Utworzono: środa, 23 marzec 2011 Opublikowano: środa, 23 marzec 2011 Drukuj E-mail

Genowefa Jakubowska-Fijałkowska –  (rocznik1946) ur. w Mikołowie, gdzie nadal mieszka. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2006 r. Sporo publikowała w prasie literackiej - m. in. na łamach "Twórczości", "Zeszytów Literackich" i Kwartalnika Literackiego", również w "Latarni Morskiej". Jej wiersze tłumaczono na język czeski, serbski, słoweński, niemiecki i angielski. Dotąd wydała pięć zbiorów wierszy: Dożywocie (1994), Pan Bóg wyjechał na Florydę (1997), Pochylenie (2002), Czuły nóż (2006) i Ostateczny smak truskawek (2009).  A u schyłku 2010 r. ukazał się wybór z tych tomów, sygnowany tytułem I wtedy minie twoja gorączka.

Wybór z piętnastu lat (licząc od debiutu Dożywociem w 1994 r. do Ostatecznego smaku truskawek opublikowanego w 2009 r.) zawiera sto trzydzieści jeden utworów poetyckich. A z przesianiem dorobku zawsze jest pewien kłopot. Po prawdzie w sposób naturalny część wierszy weryfikuje czas, jednak co pozostałymi? Autor jest w rozterce, skazany w doborze na subiektywizm. Co nie zawsze dobrze służy ostatecznemu kształtowi książki, która ma na celu wydobycie tego, co w dorobku twórczym najlepsze. Jednak w tym przypadku mamy do czynienia ze współpracą. W selekcji utworów - jak głosi przypis na stronie redakcyjnej - wspomogła poetkę Katarzyna Zdanowicz-Cyganiak, redaktorka tomu i autorka posłowia "3636 znaków o poezji Genowefy Jakubowskiej-Fijałkowskiej". I ta współpraca dała dobry rezultat. Książkę czyta się świetnie. Czyta, w przypadku wierszy, znaczy smakuje i kontempluje.
To - odnotujmy od razu - lektura dla odbiorcy wyrafinowanego, potrafiącego kojarzyć i dopisywać (może lepiej powiedzmy: rozpoznawać) sensy. Choć w pierwszym odbiorze wydawać się mogą jasne, proste i z miejsca zrozumiałe. Przyczyną takiego postrzegania jest rzadko spotykana strofika - sposób wiązania słów, pojęć i znaków. Bowiem Genowefa Jakubowska-Fijałkowska wypracowała charakterystyczny i dosyć trudny do podrobienia język, oparty na redukcji i skrócie posuniętym tak daleko, że wiersze wydają się "oskrobane do kości". W żadnym razie nie są przez to "ruchome szkielety". Przeciwnie. Utwory te cechuje "czający się" między wersami dynamizm, który dzięki ascezie mowy zyskuje dodatkową siłę.
Nie jeden już raz spotkałam się z próbami "zepchnięcia" twórczości G. Jakubowskiej-Fijałkowskiej w nurt tak zwanej "poezji kobiecej", z jednoczesnym stawianiem twórczyni w szeregu z Haliną Poświatowską, a nawet Marią Pawlikowską-Jasnorzewską. Chyba trudno o grubsze nieporozumienie. Po pierwsze, co to za klucz: "poezja kobieca"? Wytrych raczej, ze współczesnymi podkładkami "nurtów feministycznych", etc. Po drugie, jeśli w ogóle można przyrównywać wiersze G. Jakubowskiej-Fijałkowskiej do utworów poetek żyjących wcześniej, to chyba tylko do Anny Świrszczyńskiej. Gdyż właśnie A. Świrszczyńska, o czym dziś mało kto pamięta, kładła w swych tekstach nacisk na zmysłowość, erotykę, biologizm i swoisty ekshibicjonizm - tak nietypowy dla liryki ówczesnych lat. Przy jednoczesnym wyjątkowo oszczędnym stosowaniu słowa. I te właśnie cechy obu poetyk - A. Świrszczyńskiej i G. Jakubowskiej-Fijałkowskiej - są wspólne. Jak również moc artystycznej wymowy. Lecz w znaczeniu warsztatowym powinowactwa tu bardzo odległe.
Ten wybór wierszy, z chwalebnie skromnego ilościowo dorobku, umacnia w nas przekonanie, że nie ilość, a jakość ma znaczenie.

Co jeszcze o tych wierszach można powiedzieć? Spotykana między wersami "niepoprawność społeczna" i brutalność (a bywa, że i wulgarność) ociera się o kulturową prowokację. To zabieg świadomy - mający na celu obudzić w nas refleksję odbiegającą od powszechnie używanych standardów. Zaś na przeciwnych biegunach (emocjonalnych i rozumowych) zderzymy się tu z czystą liryką egzystencjalnego bólu. Cóż to znaczy? Ano znaczy tyle, że można pomieścić w sobie sprzeczności, równocześnie zachowując jedność i stałe prawo do buntu, zadziwienia oraz zachwytu nad tym, czego przychodzi nam doświadczać. Bo i dobro nam się zdarza.
Dzięki tym antynomiom, opozycjom "wzbogaca się" także duchowość podmiotu lirycznego.

I ten powracający ustawicznie sarkazm, tajony wyrzut, gorzka ironia - jakby znak firmowy poezji G. Jakubowskiej-Fijałkowskiej. Na przykład w tym utworze:

no i po co
ci ten pies

żebyś go mógł bić

za płaskostopie
bezrobocie

za głód miłości

za Caritas
i Brata Alberta

za królestwo niebieskie

Tak, doznałam satysfakcji czytelniczej. To poetyka osobna, wyrazista, nie do pomylenia z innymi. Wysoko Genowefę Jakubowską-Fijałkowską za to cenię. Jak i za to, że nie mnoży bytów nad miarę, zachowując jednocześnie twórczą konsekwencję w bezkompromisowym postrzeganiu świata.
Mówiąc krótko: polecam. I biorę za owe polecenie odpowiedzialność.

Wanda Skalska


Obejrzyj też portret G. Jakubowskiej-Fijałkowskiej w "fotogalerii autorów" i przeczytaj w "porcie literackim" minirecenzję zbioru wierszy "Czuły nóż" ("Latarnia Morska" 4/2006)