Elżbieta Cherezińska "Gra w kości", Wydawnictwo ZYSK I S-KA, Poznań 2010, str. 408

Kategoria: port literacki Utworzono: sobota, 22 styczeń 2011 Opublikowano: sobota, 22 styczeń 2011 Drukuj E-mail

Urodzona w Pile (1972) kołobrzeżanka Elżbieta Cherezińska, z wykształcenia teatrolog, z pasji i talentu pisarka, nie przestaje zaskakiwać. Jej krótka, ale intensywna, kariera twórcza, po debiucie literacką biografią Szewacha Weissa Z jednej strony, z drugiej strony w 2005 r., opublikowała rzecz paradokumentalną Byłam sekretarką Rumkowskiego. Dzienniki Etki Daum (2008), by w latach 2009 i 2010 wystartować dwoma tomami szerzej zakrojonej norweskiej sagi Północna Droga. I raptem mocne uderzenie nowe: powieść historyczna Gra w kości - z fabułą osadzoną dziesięć stuleci wstecz, której naczelnymi postaciami są Bolesław Chrobry i Otton III. Doprawdy, jest w czym się zanurzyć, a nawet pławić.

Polski król i niemiecki cesarz. Dwie silne osobowości - różne mentalnie i kulturowo, dwa niezbieżne interesy polityczne w Europie tysiąc lat temu, z grawitacją opowieści wokół jakże brzemiennego w skutki zjazdu gnieźnieńskiego w marcu 1000 roku. Konkretne ramy czasowe przedstawionej historii zamykają się w latach 997-1002. Zaczyna się w cesarskim obozie wojennym pod Arneburgiem i w siedzibie księcia (jeszcze księcia na on czas) Bolesława w Poznaniu, by peregrynować meandrami m. in. przez Akwizgran, Wyspę Reichenau na Jeziorze Bodeńskim, Pyrzyce, Rawennę, Rzym, Como, Ostrów Lednicki, Kraków, Gniezno, Giecz, Kwedlinburg, Bory Tucholskie i Monte Soracte.
Obok bohaterów głównych mamy całą galerię w żywy sposób przedstawionych postaci drugo- i trzecioplanowych. Niesłychanie ważne jest w tej powieści także tło - poza historycznym, również przyrodnicze. Osadzenie w konkretach, "miesistych" realiach dodaje toczonej opowieści osobnego blasku.
Tryskająca barwnymi opisami proza biegnie dwutorowo albo - jak kto chce - konstrukcją przypomina przekładańca. Wątki Bolesława Chrobrego i Ottona III nachodzą na siebie i odchodzą, budując wiarygodny obraz ścierania się historycznych sił, ambicji i marzeń władców. Nie brakuje tu polowań, krwi, gwałtownych starć, nawet okrucieństw, ale też elementów uczuciowych, religijnych zawirowań, dysput i rozważań strategicznych. Fabularnie powieść to przyśpiesza, to zwalnia, nieustannie wzmagając ciekawość tego, co dalej. Co dalej i dlaczego. Niewątpliwie autorka posiadła dar nienudnej narracji, operując przy tym językiem przejrzystym - tyle podporządkowanym idei książki, co ją (w pewnym sensie) wiodącym.

A wszystko wzięło się, jak powiada E. Cherezińska we wstępie, od książki profesora Przemysława Urbańczyka Trudne początki Polski. Ta właśnie naukowa rzecz bezpośrednio zainspirowała autorkę, niejako przy okazji "zmuszając" do rozległych, acz przyśpieszonych studiów lektur dotykających tamtej epoki. Zrozumiałe. Wszak nie sposób napisać powieść historyczną (z założenia "wiarygodną") bez przynajmniej elementarnej znajmości odpowiednich źródeł. Autorce bardzo zależało na dbałości o szczegóły, a też na świeżej rekonstrukcji - obalającej mgliste i "czytankowe" mity związane ze średniowieczem.
Czytam na stronie internetowej E. Cherezińskiej: Książka o Bolesławie Chrobrym chodziła mi po głowie od lat. Lubię drania. (...) Wciąż się zastanawiałam, jak ustawić optykę, który fragment z tego bogatego życia wybrać. ( ...) Początkowo miała być to wyłącznie książka o Chrobrym, już w czasie przygotowań do niej zdałam sobie sprawę, iż nie zbuduję postaci Bolesława bez Ottona III. Studiowanie dziejów życia młodego cesarza pochłonęło mnie bez reszty. Przy okazji znalazłam wiele nieznanych mi wcześniej faktów z historii Cesarstwa. Nie zmieściły się do książki, bo zbyt daleko odbiegały od głównego wątku, żałuję, ale kto wie, może dobiorę się do nich w przyszłości. Jednocześnie boleśnie odczuwałam dysproporcję w źródłowym udokumentowaniu życia Ottona i Bolesława. Ma to swój wyraz choćby i w tym, że w książce jest zaledwie jeden (!) fikcyjny bohater po stronie cesarza (reszta to postaci historyczne) a otoczenie Bolesława, poza Ungerem, Emnildą i rodziną jest całkowicie fikcyjne.
I jeszcze jeden cytat. Niejako dopełniający opis tej literackiej przygody z drugiej (zewnętrznej) perspektywy. Tak kończy posłowie do Gry w kości P. Urbańczyk: Powstał tekst wielopoziomowy w swojej ambicji połącznia wizji artystycznej z wiedzą naukową. Splatają się w nim fakty uznane przez naukę z pomysłami prawdopodobnymi, choć nie potwierdzonymi źródłowo oraz z wątkami całkowicie wymyślonymi. Stwarzają razem niepowtarzalną całość, która zaje się trafnie oddawać polityczno-emocjonalną atmosferę wydarzeń sprzed tysiąca lat.
Bolesław Chrobry i Otto III nabrali w tej książce ludzkiego wymiaru. Przemówili własnymi głosami pełnymi emocji - dumy, wątpliwości, a nawet i cierpienia. Chciałoby się wręcz z nimi porozmawiać, wtrącić się w dialogi z pozycji znawcy przyszłych skutków ich decyzji. Nigdy się nie dowiemy, czy tak myśleli, ale jestem przekonany, że tak mogli myśleć.

Powiedzieć jeszcze należy, iż powieść wydano z dużym pietyzmem edytorskim, dodając słowniczek terminów i zwrotów łacińskich, rysunki drzew genealogicznych dynastii Piastów i Liudolfingów, mapy księstwa Bolesława Chrobrego i cesarstwa Ottona III, a też graficzną wizualizację rotundy w Gnieźnie (z II poł. X w.), grodu gnieźnieńskiego (I ćw. XI w.), palatium Ostrowa Lednickiego (z ok. 1000 r.) oraz poznańskiej katedry (I ćw. XI w.)
Jaka suma wrażeń? To powieść napisana z rozmachem, wręcz kipi smakami i zapachami. Powieść już sugestywną okładką (zaprojektowaną przez Paulinę Radomską-Skierkowską) wołająca: weź mnie i czytaj mnie!
Także samym tytułem wołająca.
A skąd tytuł Gra w kości - już intuicyjnie nadający kierunek wyobraźni? Bo dosłownie chodzi tu o kości świętego Wojciecha (Adalberta). Czyli mamy do czynienia z podwójnym znaczeniem, gdy idzie o ten związek frazeologiczny.

Wanda Skalska