Wiktoria Klera "Szczecin Unplugged", Wydawnictwo FORMA i Stowarzyszenie OFFICYNA, Szczecin-Bezrzecze 2010, str. 66

Kategoria: port literacki Utworzono: niedziela, 24 październik 2010 Opublikowano: niedziela, 24 październik 2010 Drukuj E-mail

Nota biobibliograficzna na okładce debiutanckiego zbioru wierszy Szczecin Unplugged Wiktorii Klery jest chuda jak portfel bezrobotnego: ur. 1984 r. w Szczecinie - poetka, literaturoznawczyni; publikowała m. in. w "artPapierze", "Pograniczach" i "Portrecie". Tyle. Więcej o autorce mówią (lub usiłują mówić) same wiersze, o czym za chwilę. Wydany nakładem Wydawnictwa FORMA tomik wyszedł w dynamicznie rozrastającej się serii "Tablice", którą to serię niestrudzenie wiedzie Piotr Michałowski. Wiedzie, rozbudowuje, zawsze opatrując redagowane przez siebie publikacje posłowiami. Podobnie jest z tomikiem W. Klery. Po daniu głównym, czyli po utworach poetyckich, czytelnik otrzymuje coś w rodzaju deseru (krytycznego): "W odczarowanym tle Szczecina".

Każdy debiut jest dla poezji świętem, a zwłaszcza debiut udany. Czy do trafionych debiutów zaliczyć można Szczecin Unplugged Wiktorii Klery? Odpowiedź brzmi: tak i nie. W proporcjach siedemdziesiąt do trzydziestu.
Na plus policzyć trzeba autorce brak (jakże irytującego w poetyckiej mowie!) gadulstwa, ciekawe obrazowanie związane z ostrym postrzeganiem świata: zewnętrznego i wewnętrznego. W. Klera nie rozczula się nad sobą, nie płacze w mankiet. Objawia postawę introwertyczki, którą razi brud (nie tylko fizyczny) rzeczywistości. Jest bardziej obserwatorką i komentatorką, niźli uczestniczką otaczającego ją życia. Dystansuje się od jego przejawów, demonstracyjnie (i dobrowolnie) zawężając również - by tak rzec - pola interpersonalnej aktywności. Przykładem takiej postawy, postawy może nieroszczeniowej, ale stawiającej podmiot liryczny w pozycji surowego komentatora, jest utwór "Miasto matka", gdzie czytamy: zaglądam miastu/ pod spódnicę/ Szczecin jest kobietą/ w mieście mieści się/ młodzież/ stare śmierdzące dziady/ i elita intelektualna// miasto jest kobietą/ ma bardzo dużo dziur// i zbędne rzeczy/ pod spódnicą cerowane gacie/ i żylaste nogi/ pod spódnicą cyrk miejski/ elity w przysiadach/ dziady na tronach/ oraz dumne karły// wszystko się mieści w mieście/ matki kochają/ nawet zidiociałych synów.
Warto tu zwrócić uwagę na język tych wersów: precyzyjny, lakoniczny, momentami "drapieżny". Tak jest w całym tomiku, zawierającym ponad pięćdziesiąt utworów - na ogół zwartych, a nierzadko wręcz "ściśniętych" do kilku linijek.
Elementy ironii, sceptycyzmu, a nawet sarkazmu zdają się być znakami firmowymi tej poetyki. Nie znikają one również przed lustrem własnego "ja", gdy autorka nieufnie przygląda się sobie, swojemu ciału. Bo i tu, w sferze prywatnej, intymnej, dzieje się nie najlepiej. Fizyczność wydaje się niewygodna, chwilami wręcz kłopotliwa.

A co z owymi trzydziestoma procentami na "nie"?
Niezgoda na świat zastany W. Klery przybiera postać buntu. Oczywiście w buncie jako takim niczego złego nie ma, przeciwnie, niesie w sobie wartości dodane (choćby przez ożywczy ferment i próby budowania od nowa). Jednak w przypadku tomu Szczecin Unplugged bunt to nieco zdrewniały, za mocno czerpiący z innych poetyk. I słusznie w tym kontekście P. Michałowski przywołuje w posłowiu postaci Andrzeja Bursy oraz Marcina Świetlickiego. Rażą także nadużywane wulgaryzmy (usrana śmierć, kurwa, chuj, wiosna śmierdząca gównem). Ich funkcja jest zrozumiała, także w poezji jest dla nich miejsce - lecz tu akurat przywodzą na myśl zwykłe epatowanie.
Lecz, jako się rzekło, w siedemdziesięciu procentach (jakby dla twórczości istniały procentowe - na wzór alkoholi - miary) zbiór na "tak".

Jeszcze jedna sprawa warta ustalenia. Sprawa tytułu, mogącego sugerować szczególne znaczenie Szczecina w tomie. Otóż tak nie jest. Owszem, przewijają się tu motywy miejskie, jednak miejsce to - z jednostkowego punktu widzenia - przypadkowe; ot, zda się, jeden z wielu podobnych punktów na mapie kraju. A mało zrozumiały w pierwszym odbiorze człon drugi tytułu? Słownik języka angielskiego wyjaśnia: unplug - wyłączać / odłączać / wyłączyć z sieci / wyjąć wtyczkę. Ale też - odczopować, odkorkować.Ten człon, sam z siebie, przez swą metaforyczność, jest nośniejszy i bardziej pojemny. Znajduje też swoje uzasadnienie w treściach zbioru. Tylko - tak na marginesie pytanie - na cóż ta angielszczyzna w polszczyźnie?

Zatem, gdyby zechcieć zamknąć sumę wrażeń po lekturze w jednym zdaniu, brzmiałoby ono tak: niewątpliwie debiut to ciekawy, a karta poetycka Wiktorii Klery jest obiecująco otwarta.

Wanda Skalska