"Topos" nr 3/2011

Kategoria: z dnia na dzień Utworzono: wtorek, 28 czerwiec 2011 Opublikowano: wtorek, 28 czerwiec 2011 Drukuj E-mail

Jest trzeci numer sopockiego dwumiesięcznika literackiego "Topos". Liczy 184 strony. Do pisma dołączono plakat/ arkusz poetycki Chytrze w Rytrze (zawierający 6 wierszy) Adama Ziemianina, a także dwa zbiory poetyckie: Przemysława Dakowicza Plac zabaw ostatecznych oraz Zbigniewa Jankowskiego Zaraz przyjdzie. O tomikach napiszemy bliżej w swoim czasie. A co w najnowszym numerze "Toposu" z reprodukcją obrazu Vincenta Van Gogha "Gwiaździsta noc" na okładce?

Gęsto od wierszy. Swoje utwory publikują Jan Polkowski, Andrzej Słomianowski, Stanisław Dłuski, Jean Mambrino (w tłumaczeniu Andrzeja Jeżewskiego), Barbara Gruszka-Zych, Józef Kurylak, Adrian Gleń, Zofia Zarębianka i Waldemar Jocher.
Prozę prezentują jedynia dwaj autorzy: Kazimierz Orłoś i Arkadiusz Frania.
Sporo ciekawych materialów przynoszą działy esejów, szkiców i przyczynków krytycznych. Oto, co w nich. Tomasz Burek ("Opowieść, która...". Cantus Jana Polkowskiego), Wojciech Kudyba ("Snuć cień"), Krzysztof Maj (Dlaczego piszę? Tadeusza Różewicza a antropologiczne korzenie autotematyzmu), Bartosz Swoboda (Idiom i metoda, czyli propozycja pewnego spojrzenia na ekfrazę), Stanisław Dłuski (Poezja orficka), Monika Malessa-Drohomirecka ("Stwierdza nas pozór, ból i imię" - Czas serca I. Bachmann i P. Celana).
Nadto w bieżącym numerze piszą: Zofia Zarębianka (Kulturowe refleksje Czesława Miłosza w świetle wierszy "O książce" oraz "Oeconomia divina"), Edward Balcerzan (Świat w liście - interpretacja - adaptacja - lokalizacja), Przemysław Dakowicz (Wieczność i żar. Notatki na marginesie Listów do brata Vincenta Van Gogha - cz. II), Wojciech Kass (kolejny odcinek "Notesu"), Jacek Soliński (Odczytywanie natury - Kazimierz Jułga), Katarzyna Jerzak (Daj mi nogę - w dziale "Kartka zza oceanu").
Jak zwykle bardzo bogato reprezentowany jest dział recenzencki. Znajdziemy w trzecim tegorocznym numerze ponad trzydzieści omówień nowych książek.

Jeszcze kilka słów o "Notesie" Wojciecha Kassa - poety i eseisty, adiunkta Muzeum K.I. Gałczyńskiego w Praniu. "Notes" jest rodzajem diariusza, gdzie spisywane są refleksje autora: tyczące spraw prywatnych, ale też społecznych, głównie jednak (co zrozumiałe) literackich. Często noty to "gorące", przepełnione troską o kształt tego, w czym uczestniczy (lub sam tworzy). Na przykład w najnowszym (dwunastym) odcinku znaleźć można taki niepokojący passus (z opisu rozmowy z redaktorem naczelnym "Toposu" Krzysztofem Kuczkowskim):
(...) Również sprawy związane z "Toposem", intelektualno-literackim dzieckiem Krzysztofa, przyjmują zły kierunek. Wbrew jego woli opóźnia się dystrybucja pisma, wysyłki prenumerowanych i autorskich egzemplarzy, wypłatę honorariów. Cała ta gra uprawiana jest - jak się wydaje - po to, żeby pozbyć się redakcji z Dworku Sierakowskich w Sopocie, pozbyć się pisma w ogóle, jako tworu pod każdym względem niepotrzebnego i zawadzającego. Konsekwencje tej kreciej roboty spadają na Krzysia, który jednoosobowo przejął na siebie całkowitą odpowiedzialność za "Topos" i wszystkie jego dorzecza - festiwal poezji, serię wydawniczą, konkurs rilkeański. Mówi, że zaczyna mieć dosyć tej sytuacji - zupełnej samotności jako poety i redaktora - i jeżeli do końca roku nie da się ukrócić tych podchodów, zrezygnuje z "Toposu", który stworzył i przez piętnascie lat wyniósł do rangi szanowanego w kraju pisma literackiego. (...)
Szczęściem to zapis z marca roku 2009 i przypuszczać należy, iż przedstawione nieporozumienia w międzyczasie znalazły dobry kres, skoro dwumiesięcznik dalej wychodzi - i to w miarę regularnie.
"Notes", jako się rzekło, to także miejsce dla wynurzeń i refleksji twórczych. Niejednokrotnie o charakterze ogólniejszym. Takim interesującym spostrzeżeniem kończy się jego dwunasty odcinek:
Być może jest tak, że poeta, któremu zbyt łatwo piszą się wiersze, powinien zacząć utrudniać sobie ich pisanie, ustawić się pod prąd języka, który go niesie, a także pod prąd własnych emocji. Powinien wymyślić sobie wroga, czyli anty-poetę, który chciałby zniszczyć każdy jego wers, cofnąć jego linearność. Słowem proces pisania jest jak boks z niewidzialnym przeciwnikiem.