„I co dalej?” Wojciecha Kudyby

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: sobota, 27 marzec 2021 Drukuj E-mail

Stanisław Chyczyński

 

I TAK DALEJ…

Zastępca redaktora naczelnego miesięcznika „Twórczość”, profesor literaturoznawstwa i kierownik Katedry Polskiej Literatury Współczesnej i Krytyki Literackiej UKSW, Wojciech Kudyba, jak sam wyznaje: „od początku usiłuje godzić zainteresowania naukowe z pasją krytyka literatury i pisarza”. Jako poeta wydał  siedem tomików poetyckich, a jako prozaik – pięć książek prozatorskich. Za ten spory dorobek twórczy zgarnął już kilka prestiżowych laurów (np. II nagrodę im. Rilkego w Sopocie oraz nagrodę im. Mackiewicza w W-wie). Teraz zaś, jakby dla ugruntowania swojej wysokiej pozycji pisarza, wydał zbiór opowiadań „I co dalej?”.

Zbiór „I co dalej?” mieści pięć opowiadań współczesnych, z czego niektóre były wcześniej drukowane w różnych czasopismach (np. w „Arcanach”). Tytuł jest wyrażeniem, jakie nie pada (bezpośrednio) w żadnej ze składowych opowieści, ale wyeksponowany na okładce z reprodukcją symbolicznego obrazu Cezarego Sienkiela nabiera dodatkowej mocy intelektualnej. Trzeba przyznać, że tytuł ten to kapitalny pomysł autorski, gdyż: intryguje, pobudza do osobistej refleksji, wreszcie – wyraża filozoficzny niepokój o dalsze losy postchrześcijańskiej kultury Zachodu. Komuś może się kojarzyć nawet z głosem wołającego na puszczy, świetnie – wszak nie jest to zapewne chybiony trop hermeneutyczny. Wydaje się, że najwyraźniejszą przesłanką do wysnucia takiej konkluzji jest tutaj końcowe opowiadanie „Niech im świeci”, które wywarło na mnie największe wrażenie (może dlatego, że  d l a  m n i e  premierowe, w przeciwieństwie np. do „Jest, jak jest”). Autor, w sposób niezwykle sugestywny, naprawdę po mistrzowsku, namalował deprymującą scenkę rodzajową (z francuskich realistów rodem), czyli współczesny pogrzeb katolicki, legitymując się przy tym imponującym znawstwem tematu tak od strony liturgicznej, jak i psychologicznej.

Kolokwialne wyrażenie «z psychologią za pan brat» przychodzi na myśl również podczas lektury środkowego opowiadania, pt. „Przypadek Apolonii”, które okazuje się szczegółową deskrypcją casusu psychiatrycznego trzydziestosześcioletniej pacjentki (owej Apolonii R.), sygnowaną przez jej osobistego psychoterapeutę, niejakiego mgra Piotra Jonę. Notabene – miano „Jona” (mianownik!) jest tutaj przykładem nazwiska znaczącego, jako że stanowi czytelną aluzję do biblijnego proroka Jonasza – co wyraźnie koresponduje z wątkiem potrzeby reewangelizacji nowoczesnego, zlaicyzowanego społeczeństwa polskiego, w którym namiętne czytelnictwo lub pomnażanie mamony (raczej to drugie!) może stać się kultem zastępczym. A zatem mamy tu specyficzną parabolę o młodych, wyedukowanych i wyemancypowanych generacjach, (pozornie?) skazanych na różne bolączki i problemy społeczne (m. in. neurozy, psychozy, depresje, alienacje, samobójstwa).

Na dobrą sprawę chybotliwy obraz postchrześcijańskiej kultury vel cywilizacji śmierci (mówiąc językiem św. Jana Pawła II), n i e b e z p i e c z n i e  odchylonej od moralnego pionu, pojawia się – mniej lub bardziej wyraźnie – w każdym opowiadaniu Kudyby. I tu właśnie powraca dyżurne pytanie  i  c o  d a l e j  z tym naszym zdemoralizowanym, zdehumanizowanym, zdegenerowanym (duchowo) „nowym wspaniałym światem”?

De facto Wojciech Kudyba jest krypto-moralistą, chociaż w swoich prozatorskich utworach nie ujawnia tego wprost (jak na wytrawnego stylistę przystało).Twórca takich postaci, jak Łucja Malec, Marian Rex, Apolonia R. czy Piotr Jona, w sposób subtelny i zapośredniczony, domyślnie opowiada się za preferowaną aksjologią (chrześcijańską). Oczywiście, nie traci czasu na detaliczne opisy ich wyglądu tudzież środowiskowe charakterystyki, ale z marszu koncentruje się na tym, co atrakcyjne (dla czytelnika), merytoryczne i relewantne (dla ideowego przesłania całości). Pod tym względem widzę go w gronie takich mistrzów pióra, jak Marek Hłasko, Marek Nowakowski czy Marek Sołtysik. Podobnie do wymienionych autor „Kamienicy” redukuje do minimum bieżące opisy personalno-pejzażowe, opiera swoje opowieści głównie na dialogach lub rozbudowanych quasi-monologach (tu: „Dom dla Tereski”, „Michał Sobiesław Śmierciak”), poprzez zróżnicowanie mowy niezależnej kreuje różne typy bohaterów.

Swoje historie «z życia wzięte» zwykł ucieleśniać w języku modelowo potocznym (np. rąbnąć lufę, uwalona w trupa, stary pierdoła, lecieć w bambuko, niezłe ciacho, dostać wpierdol), nie stroniąc od zapożyczeń ze slangu młodzieżowego (muza, fak, kumać, kopsnąć, glut, dragi, wyguglać, oki, pogięło cię itd.) Z natury jest poetą, więc od czasu do czasu ubogaca narrację świeżymi i celnymi porównaniami („uśmiech gorzki jak listopad”, „każdy dzień wlecze się jak zużyta prezerwatywa” itp.), urokliwymi formułami metaforycznymi (np. „grube krople wystukiwały na szybach swój monotonny wiersz”), a nawet parafrazami obiegowych sloganów („pogoda dla krętaczy”). Niewątpliwie przykłady nowomowy sytuują te opowieści w samym jądrze naszej codzienności, wtrącenia zaś bardziej literackie stanowią rodzaj kontrapunktu w polifonicznej urodzie leksykalnej materii.

Wojciech Kudyba jest nie tylko typem przebiegłego moralisty, ale jest też urodzonym wojownikiem, który doskonale szermuje słowem w obronie wyznawanych ideałów i wartości  religijnych, narodowych, kulturowych. W dzisiejszym skarlałym i ogłupiałym społeczeństwie taka postawa obywatelska jest ze wszech miar godna pochwały i poparcia. Tedy jednoznacznie solidaryzuję się z autorem „Pułaskich”, aczkolwiek frasuje mnie złe przeczucie, że to stary zasępiony Adam Asnyk dobrze przepowiadał: „Bezsilne gniewy, próżny żal! / Świat pójdzie swoją drogą”. Smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba.

Wojciech Kudyba „I co dalej?”, Pewne Wydawnictwo, Kielce 2020, str.186 

Stanisław Chyczyński

 

 
Przeczytaj też w ‘porcie literackim’ naszego portalu omówienia i recenzje wcześniejszych książek W. Kudyby – zbiorów wierszy Ojciec się zmienia (2011), W końcu świat (2014), tomu esejów Wiersze wobec Innego (2012) oraz tomu szkiców Generacja źle obecna (2014)