„Nieosiągalne? Realizm – wyobraźnia – pamięć” Karola Alichnowicza

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: wtorek, 15 grudzień 2020 Drukuj E-mail

Anna Łozowska-Patynowska

 

SPEKTRUM „CAŁODOŚWIADCZENIA”

Książka Karola Alichnowicza jest pogłębioną refleksją na tematy literackie i to w szerokim tego słowa znaczeniu. Autor rozsmakował się w analizie poezji, krytyki różnych tekstów kultury. Wydaje się jednak, że poezja stanowi dominantę jego uczty skrojonej na miarę naukową, lecz „osiągalną”  dla percepcji przeciętnego czytelnika. Interpretacje Alichnowicza, określające się jako „przypowieści o uniwersalnym doświadczeniu”, ułożył autor wokół trzech wątków tematycznych: realizmu, wyobraźni i pamięci. Na kanwie omówienia wybranych utworów poszukuje badacz potencjalnych związków kontekstualnych, jak w przypadku Małgorzaty Lebdy i wskazania sugestii relacji jej poezji z cyklem  Poema naiwne Cz. Miłosza. Nie tylko jednak asocjacje i otwieranie wielu szlaków interpretacji są walorami tej pracy.
W swoich rozważaniach poszukuje Alichnowicz  śladów metafizyki, które  interesują go najbardziej. Znajduje je w poezji Wojciecha Kassa. Próba „wyssania metafizycznego szpiku” przez tego poetę staje przedmiotem dociekań autorka Nieosiągalnego?.... Krytyk sonduje i poddaje pod rozwagę strategię liryczną opartą na wspieraniu „realności”, która ma go poprowadzić wprost ku „podszewce rzeczywistości”. Liryka nie zajmuje się zatem kwestią małowartą, lecz kwestiami najważniejszymi dla człowieka. Aspekt „przylegania słów do rzeczy” interesuje Alichnowicza w kilku wymiarach. Po pierwsze w znaczeniu dosłownym, proponuje badacz adekwatny do sytuacji dobór słów. Ponadto pragnie odszukać wytarte znaczenia i gwarancję prawdziwości wysłowienia, której w codzienności mu zabrakło. I w końcu owa werbalizacja problematów aksjologicznych materii słownej stanowi integralną formę impresji wewnętrznej człowieka, stając się sposobem wypowiadania swojej tożsamości.

Rozważania Alichnowicza są dlatego refleksją wyjątkowego rodzaju. Autor Nieosiągalnego poszukuje ekwiwalentów poetyckiej osobności  jako składowych omawianych przez niego idiolektów twórców. Pragnie zrozumieć reprezentacje artystów, a chcąc je lepiej zdefiniować, sięga po egzegezę wątków autobiograficznych czy poszukuje wychylania się ku metafizyce, jak w nawiązujących do tradycji wyjątkowego z resztą księdza Baki, wierszach Joanny Kulmowej obudowanych motywami senilnymi i temporalnymi. Badacz śledzi równolegle zjawisko odrębności poprzez dostrzeganie przeciwieństw różnego rodzaju, czego wyrazem jest poezja Krzysztofa Kuczkowskiego. Zauważenie „dramatycznego pęknięcia” miedzy cielesnością a duchowością otwiera gruntowną dyskusję krytyka na temat emocjonalnego zaangażowania człowieka, jego doświadczenia słownego, które w pewnych momentach wyrażone być już nie może. Autor sygnalizuje w ten sposób pewną granicę interioryzacji świata w sobie, która ujawnia się w kilku omawianych przez niego lirykach. Dochodząc do niej, Kuczkowski zdaje sobie sprawę z nieprawdopodobieństwa jej przekroczenia. Pozostaje tylko zachowanie ironicznego dystansu: „świat jest tak przepełniony bólem/ że musi sobie od czasu do czasu pośpiewać”.

Spotkania „z bliska” i te „z oddali” zainicjowane przez Alichnowicza każą poszukiwać w lirykach Kuczkowskiego pogłosów konfesyjnej liryki Jerzego Lieberta i Wojciecha Bąka. I to chyba nie przypadkiem. Kładka Kuczkowskiego wydana kilka lat temu w Ostrowie Wielkopolskim jest właśnie jedną z form kultywowania tradycji Bąka, poety związanego z tym miastem (Miasto mojego dzieciństwa), choć niedocenionego przez krytykę literacką, zepchniętego nieco na XX-wieczny artystyczny margines. Wybór miejsca wydania kusi dalszą interpretacją, tym bardziej, że tom mieści w sobie liczne sprzeczności, tak charakterystyczne dla twórczości Bąka. Dostrzega je Alichnowicz i podkreśla w sposób bezdyskusyjny, pisząc o  sąsiadowaniu ze sobą „codzienności i tajemnicy, zwykłości i epifanii”. Autor Kładki, uczestniczący w wielowymiarowym dialogu przywołanych tradycji, winien być uznany nie tylko za ucznia Bąka, ale i adepta mistycyzmu.

Obok wewnętrznych dysonansów w kreacji poetyckiej dostrzega Alichnowicz także proces odwrotny. Sylwetka „poety-mędrca” Leszka Aleksandra Moczulskiego staje się dla krytyka odpowiednią formułą dla człowieka doświadczającego Iwaszkiewiczowskiego stanu sérénité. Jednocześnie zastanawia go, czy takie dwustronne, i zewnętrzne i wewnętrzne, wyrażenie postawy optymizmu jest możliwe, jeżeli już to chyba w sprzymierzeniu ze światem. Dlatego, pisząc o poezji Janusza Drzewuckiego, pojmuje on istotę egzystencji jako różnorodnej  i niejednoznacznej, która niekiedy „wymaga opowieści”, innym razem „pointy”, a czasami po prostu „milczenia”... Znaczące dążenie człowieka, zilustrowane za Immanuelem Kantem przez Zbigniewa Chojnowskiego, polega na wiecznej kontynuacji „zamiaru osiągnięcia szczęśliwości”. Koresponduje to celem postawionym przez Alichnowicza-krytyka, wyprawiającego się po „złote runo nicości”, czy może „złote runo istności”, trwającej tu i teraz.

Poddawana egzegezie książka jest nie tylko refleksją nad ważnymi spojrzeniami na rzeczywistość XXI wieku i konfrontacją z nią, ale także sugestywną impresją interpretatora, potrafiącego wydobyć z omawianej poezji esencję istotności człowieka, w liryce deponującego prywatne pragnienia i wizje świata, usiłującego opowiedzieć swój świat poprzez nią właśnie. Nie przypadkiem, według niego, Konstelacja Toposu. Antologia poezji w oczach Jarosława Ławskiego jest zbiorem tekstowi tzw. „metafizyków urodzonych”, gdyż to stanowi o istocie ludzkiej  egzystencji. To zwraca uwagę badacza, stąd bierze swoje źródło jego krytyczny entuzjazm. Podobnej dominanty poszukuje badacz w Małej antologii mazurskiej,  analizując liryki Wojciecha Marka Darskiego.

Alichnowicz nie jest krytykiem skoncentrowanym na masowości, lecz, jak już wspomniałam, wędrowcem za poetycką osobnością, dlatego w jego relacji z lirycznej podróżny pojawiają się poeci bardzo różni, niekiedy bytujący na „obrzeżach współczesnej świadomości literackiej”, jak w przypadku wierszy Joanny Pollakówny. Liryka w jej wdaniu jej wiwisekcją cierpienia, rozumianego jako „doświadczenie całoosobowe”. Spojrzenie poetki, wykreowanie sylwetki homo ardens (warto zwrócić uwagę na przywołaną przez Pollakównę metaforykę ognia pojawiającą się w baroku, a odświeżoną przez kolejne pokolenia artystów) zbliża ją do tradycji wyłożonej przez międzywojennego poetę, Jerzego Lieberta. To z kolei wiele mówi nam o nas samych, zagubionych w XXI wieku, przeładowanych nadmiarem informacji, zdegradowanych duchowo, sprzecznych w sobie, niespójnych wewnętrznie. Intencja Alichnowicza zdaje się tu jasna. Zbiór szkiców poświęconych różnym wizjom życia wewnętrznego sprowadzić można do wspólnego mianownika. Jest nim właśnie próba panoramicznego spojrzenia na człowieka na przestrzeni lat, który obecnie zwraca się ku samemu sobie w czasie trudnym, w obliczu wystarczalności, którą przestaje doceniać. Próba przywrócenia smaku istnienia poprzez restytucję dawnych tradycji w poezji twórców z kanonu tak zwanej poezji najnowszej, jest tego najlepszym przykładem.

Karol Alichnowicz Nieosiągalne? Realizm – wyobraźnia – pamięć, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2020, str. 168.

Anna Łozowska-Patynowska