„Czerwony autobus” Jarosława Jakubowskiego

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: sobota, 25 kwiecień 2020 Drukuj E-mail

Anna Łozowska-Patynowska

SCHWYTANY PRZEZ TRADYCJĘ

Gęsta, misternie utkana tkanka znaczeń Czerwonego autobusu Jarosława Jakubowskiego okazuje się wygodną formułą ilustracji najważniejszych, znanych nam sytuacji kulturowych. Tradycja to bowiem coś, co nie tylko zostaje skontrastowane z nowoczesnością, ale i poddane twórczej zmianie. Powrót do niej jest świadomie dokonanym wyborem, demaskującym potoczne słabości społeczne, wyszydzającym szablonowość naszego stosunku do niej, stereotypowość mówienia o kulturze.

We fragmencie Polska Jakubowski przywołuje znany urywek Księgi Henrykowskiej, trawestując sytuację „mielenia na żarnach”, która otrzymuje nową odsłonę: „Twój trud zostanie wynagrodzony. Włącz maszynę”. Prześmiewczy aspekt utworu opiera się nie tyle na samym odwołaniu do znanej z tradycji sytuacji, ile na poziomie tego przedstawienia, które odbiega od stereotypu, bo przecież: „gdy są już cali uwalani smarem, maszyna zostaje uruchomiona. Dziewczyna i stary chłop (…) tańczą. (…) Z nieba zlatują putta i dmą w złote trąbki”. Przetworzona jakość kulturowa oddala się od swojego wzorca, jednak nieustannie przywołuje jego odtwarzanie. Komiczny wymiar sceny zostaje zredukowany. Siła prześmiewczości jest osłabiona, a w jej miejsce wkracza ludzki dramat, jego egzystencjalna znikomość wobec tego, co nazywamy schematem kulturowym.

Jak wskazywałam powyżej, Jakubowski każe nam prześledzić ukrytą, skrzętnie zakamuflowaną w tekście wędrówkę kulturową. Lustro i poruszone w nim problemy ujawniają podjętą przez człowieka próbę zmierzenia się ze swoją skończonością. Zwierciadło, odbijając w nieskończoność projekcje rzeczywistości, tworzy liczne złudzenia. W ten sposób człowiek traci swój właściwy punkt odbicia – odniesienia i w konsekwencji rozmyśla o swojej nicości. XVII-wieczna wizja człowieka i świata („robak na podłodze”, myśl o śmierci, rekwizyt - lustro) odsłania rzeczywisty dramat jednostki, która, podczas trwania niemalże barokowego „snu”, rozpoznaje siebie w jednym z bohaterów powieściowych Tomasza Manna, w osobie Hansa Castorpa (Pociąg). Ten trudny do przełknięcia „ból istnienia” koresponduje nie tylko z tradycją barokową, ale także z Różewiczowską, dwudziestowieczną tradycją ukazującą obcość jednostki na tle społeczności, idąc dalej także z wizją S. Mrożka oraz S. Becketta, wspominając chociażby Czekając na Godota. W Drzewie Jakubowski przedkłada wizję świata pustych ludzkich relacji, które proszą o dopełnienie. Owo pragnienie uzupełnienia, zszycia, naprawienia porwanych słownych więzów międzyludzkich w kreacji z Czerwonego autobusu jest tak silne, że porażka, wynikająca z nienastąpienia tego związku, boli tym dotkliwiej, im częściej człowiek pojmuje próbę ich restytucji. Bohater tekstu Jakubowskiego przełyka przeżyte już przez bohatera Czarodziejskiej góry cierpienie, doświadcza go na nowo, oswaja nieuchronność, paradoksalnie dzięki odczytywanej na nowo literaturze, oddalając od siebie jej spełnienie, czarę goryczy. To oddalenie bywa niekiedy nieskuteczne (Niemcy) bądź jest skuteczne tylko rzez chwilę (Pożegnanie).

Konwencja teatralna, którą przyjął Jakubowski, a nawet wpisanie licznych odsłon teatralnych w przestrzeń nietypowej sytuacji lirycznej, niesie ze sobą ogromną kondensację znaczeń, a tym samym oddaje gęstą sieć zawirowań, w które wrzucony został osamotniony człowiek, starający się odnaleźć miedzy nimi jakiś sens, próbując wskrzesić w sobie bliżej nieokreśloną ideę życia. W Rzeźbie, poruszającej kwestię sztuki, na pierwszym planie widnieje właśnie „upiorny czerwony autobus”, który stał się „zwykłym czerwonym autobusem”. Próba oswojenia rzeczywistości dokonywana przez człowieka, „oglądającego, dotykającego” drewno, z którego zrodzi się eksponat przeznaczony dla widowni, jest także ilustracją konwersji egzystencjalnej samego twórcy, dzięki sztuce pragnącego zrozumieć otaczającą go rzeczywistość, zaakceptować jej zmiany i tak samo pojąć naturę drugiego człowieka – alter ego bohatera. Zadanie jest jednak przeogromne, bowiem ludzka natura jest paradoksalna, niespójna, przewrotna. Problem ten jest nie tylko bardzo dotkliwy, ale i niemożliwy do rozwiązania: „Sąd nie znalazł dowodów winy. Jest Pan wolny. – Ale ja ją zabiłem. Jestem winny. Nie w świetle prawa. Może pan odejść”. Najtrafniejszą metaforą człowieka nierozumiejącego drugiego człowieka jest część Czerwonego autobusu zatytułowana Dziecko. Opowieść o złożonej ofierze bliżej nieokreślonemu potworowi trąci tematyką wyciągniętą wprost z amerykańskich horrorów. Tradycja zatacza coraz szersze kręgi, znaczy więcej, czerpie z różnych zakątków kulturowych, z legend czy nawet baśni. Ale i one stają się źródłem dookreślającym wartki strumień ludzkiej natury, skłonnej poświęcić wiele, niezatrzymującej się przed niczym, nawet przed własnym sumieniem.

Tragiczna wizja świata wyłaniająca się z tej jednoaktówki, w którą wkracza również sama historia (Niemcy), okazuje się prywatnym dramatem człowieka. Historia błaga o dojście do głosu, o ocalenie z zapomnienia, o restytucję ówczesnej wizji relacji międzyludzkich, wielokrotnie destrukcyjnych, lecz to wszystko poprzez ilustrację jednostki. Przez pryzmat jej przywołania Jakubowski zaakcentował psychologiczne nacechowanie utworu. Wspomniana scena wojenna to nie jest pytanie o miliony zabitych, ale o pojedynczego człowieka, jego działa i ich brak, o tego człowieka, w którym wszystko zostało zamknięte jak w szkatule. Nowatorska formuła utworu koresponduje  z teatrem absurdu oraz z samą arabeską o kapryśnej kompozycji, bowiem brak tu nie tylko chronologii, ale i związków między poszczególnymi scenkami zarysowanymi w tekście. Koncepcyjnie Czerwony autobus uznać należy za tekst dopracowany, spójny, chociaż wymagający od czytelnika głębokiego wniknięcia w relacje między fragmentami. Wiele je jednak łączy, szczególnie częste powracanie przez Jakubowskiego do tematyki snu (Psy) czy śmierci (Pożegnanie, Zeszyt). 

Czego metaforą może być zatem „Czerwony autobus”? Na ile może on desygnować spadek po ówczesnej epoce socjalizmu, trącący dysharmonią, a na ile tętno człowieka, jego rozedrgane serce, pragnące, niepokojące się o istnienie pośród innych. Poruszone, poszukujące istnienie ludzkie otoczone bezsensem, czy też nonsensem, staje przed fundamentalnym pytanie, na ile rytm mojego serca jest zbieżny bądź rozbieżny z rytmem serc pozostałych? Czy też może inni są bez serca? Podtytuł Czerwonego autobusu, „didaskalia” jest równie znaczący. Tekst poboczny, rozproszony, istniejący niejako obok rzeczywistości podkreśla znaczenie ludzkiego bytu, które jest również na marginesie trwania właściwego. Czym jest zatem egzystencja właściwa? Czy nie jest przypadkiem tak, że niektórzy z nas zostali zepchnięci na margines, strąceni na dno, wypchnięci z uczestnictwa w życiu rzekomo prawdziwym, a tak naprawdę sztucznie stworzonym? Ci, którzy zostali wyrzuceni z tego istnienia, cierpią, natomiast ci, którzy trwają w tym systemie nie zwracają na to cierpienie szczególnej uwagi. Mechanizm kulturowy, którym w swoim tekście posługuje się Jakubowski, a więc szczególnie powracanie do szablonów i znanych nam wszystkim tradycji, percepcji sztampowych utworów i wzorców gatunkowych, ma na celu zdemaskowanie tej maszynerii. Didaskalia – refleksja poboczna, komentarz staje się więc bytem prawdziwym, bo dookreślającym rzeczywiste istnienie, o czym może przekonywać kilkuwymiarowa idea jaskini platońskiej. Co uczynić, by posmakować prawdy, ujrzeć dobro, zdaje się pytać Jakubowski? Należy rozpoznać swoją twarz w lustrze rzeczywistości i z dumą stwierdzić, że to właśnie ja sam, a nie ja obok.

Jarosław Jakubowski „Czerwony autobus. Didaskalia”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2020, str. 56

Anna Łozowska-Patynowska
 

 

Przeczytaj też w ‘porcie literackim’ recenzje zbiorów wierszy J. Jakubowskiego Święta woda (2012) - autorstwa Jolanty Szwarc oraz Wzruszenia (2017) – pióra A. Łozowskiej-Patynowskiej