„Obietnice składane przez życie” Anny Przybyll

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: piątek, 17 kwiecień 2020 Drukuj E-mail

Leszek Żuliński

WAŻNY DEBIUT

 Ten tomik wpadł w moje ręce ni stąd ni zowąd, bo o istnieniu jego Autorki nic nie wiedziałem. Nawet wydawnictwo nic mi nie mówiło. Ale szybko połapałem się, że to debiut dobrej klasy.
 Na plecach okładki jest taka oto nota: Anna Przybyll urodziła się jesienią 1984 r. w Warszawie, gdzie nadal mieszka. Od najmłodszych lat jest zakochana w literach. W tomiku znajdują się wiersze z okresu 1990-2019. Dotyczą one triady tematów, które fascynują autorkę: podróż – miłość – wojna.
 Nawiasem mówiąc, aż dziwne, że tyle lat Autorka wkładała swoje wiersze do szuflady. W końcu stało się! – alea iacta est – Rubikon został przekroczony.
 Książka jest podzielona (jak zaznaczyłem) na trzy „rozdziały”: Podróż, Miłość i Wojna. Ale zanim jeszcze przejdę do sedna, to chcę podkreślić, że to jest późny tomik wczesnego pisania. Kilka linijek wyżej dowiedzieliście się, że w latach 90-tych Pani Anna już była poetką. Dlaczego tak długo zwlekała urbi et orbi ze swoim pisaniem? Tego nie wiem. Na szczęście jednak teraz „kurtyna poszła w górę”. A więc habemus poetkam, że się tak uniosę…

 Poniżej przedstawię wam po jednym wierszu z tych trzech rozdzialików. A więc zaczynamy od Podróży. Oto wiersz pt. Proste życie: ten co budzi się bez celu / lubił gdy tak mówiono/ bo cele kojarzyły mu się / z klasztorem albo z końcem / świata a on wolał strzelać / do saren niż w horyzont wieczności // spóźniał się bo unikał zegarów / kto dał ci prawo dzielić moje życie / na równe kawałki beształ / zebraną omegę znalezioną / na plaży w Normandii // lubię ją całą ale pieszczoty zaczynam od góry drwił / z pierwszej miłości / nie mogąc sobie przypomnieć / ile to razy na spacerze po Giverny / wyszeptał: Francjo-Franczesko / tu minime encorde! // Niech żyją Proust i pers, Prost! / krzyczał nieraz gdy lekko zgarbiony / siedząc w fotelu z kieliszkiem wina / i kotem na kolanach // poszukiwał cienia zakwitających dziewcząt // takie miał życie / nie po prostu / proste.
 Zauważcie, proszę: to arcyciekawy wiersz o „sytuowaniu” własnego życia, o przemieszczaniu się w rozmaitych sytuacjach, a przy okazji w tym wierszu pulsuje „kurtyna kulturowości”… Na przykład przywołanie Marcela Prousta miło mnie uwiodło…

 Druga część tomiku to Miłość. Część skądinąd najobfitsza. Spory kłopot miałem, który wiersz mam tu zacytować, bo każdy jest ciekawy, nieco inny, ale stosowny do tego rozdzialiku. W końcu zdecydowałem się pokazać wam wiersz pt. Tak było. Oto on: miłość od pierwszego wejrzenia / dobry Boże jakie to wyświechtane aż pachnie naftaliną / powinno się nazywać: pamiętam pięcioma zmysłami / względnie / scena jak żywa na łożu śmierci o nie / znowu wkrada się patos język zbyt ubogi by dać wyraz / grecka restauracja tłum ludzi szklany gwar / mówię coś zmarszczka na twoim czole / to nie sprzeciw a zachwyt ciągle to widzę / jak wiele scen później nieruchomy czas / w duszy gra ta sama muzyka co wtedy / w samochodzie na pełnym gazie / kocham szalenie niezmien-nie / wolno zwolnij tak każe znak a życie / toczy się po swojemu.
 Zauważcie: miłość miłością, ale gdzie jest klasyczny erotyzm? Otóż Anna nie bawi się w „słodkości” – ona znakomicie „maluje obrazy” inter-wewnętrznego przeżywania wspólnoty zakochanych. Zero słodyczy – już raczej wiwisekcja obopólnej wspólnoty.

 No i docieramy do części trzeciej tomiku pt. Wojna. Proponuję wam wiersz pt. Zbrodnia – wiersz z zaskakującą puentą: trzymałam go / przez pół minuty / we wrzącej wodzie // następnie / wsunęłam srebrne ostrze / w rozpalona głowę / i zdjęłam skalpel // resztą ofiary pokroiłam w kostkę / znieczuliłam szczyptą soli / z ulgą zmyłam z rąk / krwawy dowód zbrodni // uwielbiam pomidory.
Zabawny utwór. Gdyby je wszystkie złapać okiem i uchem, to ich chmury cudownie toczą się niespożytymi pomysłami. Oczywiście nieustannie i ze zdziwieniem zastanawiam się dlaczego Autorka od 1990 roku nie ruszyła na arenę życia literackiego. Przecież wiersze pisała, czytała, cyzelowała, ale one „zaaresztowane” były w jej sztambuchach.

Teraz też popełniła – moim zdaniem – pewien błąd, a mianowicie ten tomik, jaki tu recenzuję, został wydany w serwisie pod nazwą rozpisani.pl. To jest zupełnie trzeciorzędny wydawca, a przecież mamy wydawnictwa markowe, znane, o wysokiej renomie. I aż mi szkoda, że debiut książkowy Anny Przybyll tkwi prawdopodobnie gdzieś na uboczu (obym się mylił!). Tak czy owak najważniejsze, że debiut jest wielce udany.
 Stąd ta moja recenzyjka – chcę na klawiaturze „wyśpiewać” talent Poetki.

 Pani Anno, czekamy na kolejny tom wierszy, a ja Pani pomogę wyjść z mało znanej ścieżki na cudną autostradę, na której przegoni Pani wielu standardowych autorów po piórze.

Anna Przybyll „Obietnice składane przez życie”, Rozpisani.pl, Warszawa 2020, str. 62

Leszek Żuliński