"Łabuź" - prowincjonalny okazjonalnik literacki (Łobez)

Kategoria: pisma pomorza Opublikowano: sobota, 27 marzec 2010 Drukuj E-mail


Ludwik Cwynar

WARTOŚCIOWE I UNIKALNE

Ostatni numer Łabuzia - 62, 2007 rok.Zda się, że nie ma nic bardziej martwego jak zakurzone księgi, akta, archiwalia – siedlisko pająków, moli i myszy, ostatnich obrońców niegdysiejszych pokoleń, myśli, talentów nawet. Kto wyniósł takie wyobrażenia z Monachomachii, myli się grubo. Przeczy temu działalność Archiwum Państwowego w Szczecinie, szczególnie pod dyrekcją prof. Kazimierza Kozłowskiego. Genius loci tej ziemi, czy tylko splot okoliczności historycznych sprawił, że Strzmiele w gminie Radowo Małe, lecz w parafii Łobez, niegdyś miasto i wilcze gniazdo Borków – zuchwałego Maćka i niepokornej Sydonii – przeszło w ręce dalekowzrocznego rodu Loeperów. Zbiory Loeperów stały się znaczącą częścią polskiego archiwum i książnicy szczecińskiej, kiedy rozproszyły się archiwalia Gryfitów.
Zrujnowany pałac borkowo-loeperowy odzyskał świetność w 1990 roku, gdy po odbudowie znów zapełnił się uratowanymi zbiorami, stając się filią archiwum szczecińskiego. A jego otoczenie rozkwitło gazonami dzięki Jadwidze Nowickiej-Dąbek – pani na Strzmielu.

Do kominka pani Jadzi garną się wszyscy, zwłaszcza w chłodnym listopadzie. Wtedy zjeżdżają archiwiści i historycy, by uczcić pamięć zmarłych kolegów. Msze św. za żywych i umarłych koncelebrują księża: ks. dr Jan M. Mazur i ks. inf. Roman Kostynowicz – archidiecezjalni opiekunowie tych środowisk, proboszczowie Łobza i Zajezierza. Coroczne Zaduszki Archiwalne owocują kolejną tabliczką wmurowaną w ścianę sali kominkowej. W 2005 roku uczczono zbiorowo archiwistów niemieckich i polskich tej dwustuletniej placówki. Bo i polska działalność ma 60 lat.

W aktywnej, wychodzącej poza mury szczecińskie, działalności były urządzane wystawy archiwalne rodów Borków, Zitzewitzów (uczestniczyli żyjący przedstawiciele tych rodów), Loeperów. Pracował tu i spotykał się z „łabuziami” i młodzieżą szczególnie przywiązany do Strzmiela  nieodżałowany Jerzy Podralski (1929-2001). W "Łabuziu" publikował oprócz J. Podralskiego, Paweł Gut, Edward Rymar. W Strzmielu słuchaliśmy wykładów prof. prof. Kozłowskiego, Gadzińskiego, Kwiatkowskiej-Turek...

Nasza współpraca i zaprzyjaźnienie rozpoczęło się od „łabuziowego” Sabatu Sydonii w 1998 r. Wypadło wtedy 450-lecie urodzin słynnej pomorskiej czarownicy. Zanurzyliśmy się w dzieje pomorskie. Nie przestając być Polakami, stawaliśmy się Pomorzanami. Nabieraliśmy szacunku do korzeni zachodniopomorskich, łobeskich okruchów pamięci rodu Borków. W tym duchu organizujemy spotkania, peregrynacje, grzebiemy w wysypisku historii, utrzymujemy kontakty z byłymi łobzianami. W tym duchu uczciliśmy pamięć i popularyzujemy dzieło wielkiego archeologa Otto Puchsteina (1856-1911), łobzianina, badacza starożytności Sycylii, Pergamonu, Baalbeku, państwa Hetytów. Stanął w Łobzie głaz Puchsteina i lapidarium. To właśnie Puchstein zrekonstruował Ołtarz Pergamoński w Muzeum Berlińskim.

Ostatnie strzmielskie Zaduszki, które „reżyserował” zaprzyjaźniony z Łobzem i Łabuziem redaktor "Kuriera Szczecińskiego" Bogdan Twardochleb, objęły sylwetki doktora  Mirosława Lalaka – założyciela "Pograniczy" i prozaika szczecińsko-łobeskiego Ryszarda Dżamana. Obaj przedwcześnie zmarli twórcy zapisali się w historii kultury naszej małej ojczyzny, obaj mają swe groby w Łobzie.

„'Łabuź' próbuje skutecznie ocalić to, co w dorobku szeroko pojętej prowincji wartościowe i unikalne. W dobie, kiedy coraz częściej mówi się o globalnej wiosce, jest to postawa godna pochwały” – napisał St. Chyczyński ("Akcent" 8/2002).

„Ocalenie” rozpoczął Leon Zdanowicz w latach siedemdziesiątych. Wątpił wtedy w skuteczność swoich zamiarów, bo nie zachował egzemplarza "Spojrzeń", w których zamieścił "Głos Szczeciński" jego poemat Łabuź. Może to dobrze, bo Łabuź przeszedł do legendy, a Leon – do encyklopedii Literatura polska. To Leon zaraził Łobzem wielu grzebiących w historii Pomorza, gromadzących pamiątki, wspomnienia, przemierzających wioski, pałacyki, grodziska, cmentarzyska, fotografujących. Trzeba tu wymienić na pierwszym miejscu małżonków Lidię Lalak i Czesława Szawiela, animatorów niejednej akcji, wystawy, przedsięwzięcia kulturalnego. Znaleźli oddźwięk w Klubie Nauczyciela, miejscu pulsującym kulturą, gromadzącym pasjonatów. Etatowi pracownicy kultury akceptują to z większym lub mniejszym entuzjazmem. Władze – spodziewając się nieplanowanych wydatków budżetowych – raczej dystansują się; nie jest im jednak przykra reklama powiatu. I tak – nie bacząc na przeciwności – trzeba robić swoje.

Piszę to po przegranym boju „łabuziów” o muzeum powiatowe lub choćby salę pamięci i dokumentacji elektronicznej. Zbiory kolekcjonerów nie mieszczą się na strychach i w piwnicach, nasi niemieccy przyjaciele-łobzianie gotowi są oddać swoje pamiątki, które nie emocjonują dziś ich  dzieci, a tu przechowywane byłyby z pietyzmem. My od 60 lat kształtujemy historię Łobza. Odchodzi już pokolenie pionierów-osadników. Mamy moralny obowiązek zachować ich ślad dla przyszłych generacji. Zapętliły się dzieje naszej małej ojczyzny.

„Łabuzia” publikuje Żebracza Inicjatywa Wydawnicza. To pismo regionalne lecz dawno już przekroczyło opłotki prowincji. Ma także własną stronę internetową: http://free.art.pl/labuz Pisują w naszym kwartalniku autorzy z całej Polski: między innymi Piotr Műldner-Nieckowski z Podkowy Leśnej, Piotr Bednarski z Kołobrzegu, Jerzy Grupiński z Poznania i Stanisław Chyczyński z Kalwarii Zebrzydowskiej, Janusz Korbel z Białowieży i Andrzej Pańta z Gőrlitz. Prof. Andrzej Lam tłumaczy klasyczną poezję niemiecką, prof. Kazimierz Obuchowski (psycholog) i prof. Piotr Sienkiewicz (cybernetyk) – obaj łobzianie – publikują wspomnienia, szkice, eseje. „Łabuź” drukuje też twórców miejscowych z młodą poetką Agnieszką Wesołowską na czele. Tylko sam Leon odzywa się rzadko. Nie sposób wymienić licznych autorów, których gościły łamy kwartalnika. Nie brakuje nigdy materiałów na nowe numery pisma. Jest „Łabuź” (i Leon) wdzięczny wszystkim, którzy godzą się publikować swe teksty bez żadnego honorarium. Od 1992 roku ukazało się 56 numerów „Łabuzia”, który znalazł swe skromne lecz nie najpośledniejsze miejsce na kulturalnej mapie Polski.


Latarnia Morska 2/2006

Od redakcji: "Łabuź" przestał się ukazywać jesienią 2007 roku.