Krzysztof Kuczkowski "Wiersze [masowe] i inne", Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2010, str. 56

Kategoria: port literacki Utworzono: niedziela, 26 wrzesień 2010 Opublikowano: niedziela, 26 wrzesień 2010 Drukuj E-mail

Gnieźnianin z urodzenia (rocznik 1955), mieszkający w Trójmieście - Krzysztof Kuczkowski - jest przede wszystkim poetą, ale też autorem szkiców, recenzji literackich i muzycznych. Siedemnaście lat temu założył, bardzo dziś ceniony, dwumiesięcznik literacki "Topos". Od 1995 do 2005 r. redaktor naczelny magazynu "Gitara i Bas". Organizuje także festiwale poezji w Sopocie. Opublikował kilkanaście zbiorów poetyckich, w tym Tlen (2003), Pieśń miłości, pieśń doświadczenia (z Wojciechem Kassem, 2006) oraz Dajemy się jak dzieci prowadzić nicości (2007) - omówiony przez Stanisława Chyczyńskiego w numerze 2 (10) 2008 "Latarni Morskiej". Po trzech latach od ostatniego tomu wydał zbiór nowy: Wiersze [masowe] i inne. Współautorem tej książki jest jeszcze ktoś: Witold Jurkiewicz - fotografik. Ale o tym na końcu.

Ważny jest pierwszy kontakt wizualny z książką: czy nas zniechęca, czy zaciekawia. Mowa nie tylko o nazwisku autora i tytule, ale też o stronie estetycznej i komunikacie wynikającym z opracowania graficznego okładki. W nowym tomiku K. Kuczkowskiego okładka wręcz intryguje. Oto na pierwszym planie mamy licho odzianą kobiecinę, w chuście na głowie i papierosem w ustach - wypisz wymaluj kojarzący się z obrazkiem wiejskiej dziewuchy lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. A w tle co? Słynny Pałac Kultury - powojenny prezent Józefa Wissarionowicza Stalina dla "niedorepubliki" sowieckiej, czyli dla - jak się na on czas nazywało - Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. A wewnętrzne strony okładek i skrzydełka czerwone...
To przemyślane edytorsko posunięcia, których celem jest wywołanie z pamięci czasów politycznie mętnych (momentami dla narodu tragicznych), a społecznie siermiężnych. Czasów jawnego dławienia wolnej kultury i swobód obywatelskich. Blisko pół wieku to trwało, przynajmniej dwa pokolenia. Piętno zbrodniczego ustroju nie do zatarcia. Ustroju, który swoje niepokojące repliki posiada - rozsiane w różnych rejonach świata - do dziś.
Tyle słów o tym i ten kierunek myślenia - już po pierwszym zderzeniu ze tymże zbiorem poetyckim właśnie. I - jak się okazuje w trakcie lektury - na rozmaite sposoby spójne to z treścią utworów.
Zaczyna się sielsko. Wiersz otwarcia - jedyny zresztą w wyodrębnionej części "Przed" - noszący tytuł "Narcissus poeticus", wywołuje w nas nostalgię za światem nie skażonym ideologiami; światem spokojnego rytmu przyrody. Lecz już w tym utworze widać pierwsze symptomy wygnania z raju. Ogrody dzieciństwa skazi nie tylko niepamięć, coś nadciąga... Ale co?
Sygnalizowany niepokój znajduje wyraz w części drugiej trójdzielnej kompozycji tomu, a noszącej tytuł "Pomiędzy". Tu, skrótowo mówiąc, doświadczymy kakofonii świata, demokracji wielopostaciowej, na płaszczyznach osobistych, społecznych i kulturowych. Wciąż jeszcze tkwią w nas zakodowane lęki z przeszłości (np. w wierszach "Poezja masowa" i "Barbarzyńcy"), ale dołączają jednocześnie nowe, wynikające m. in. z pauperyzacji kultury ("Barbie", "Ken", "Noworoczny reality show z kuchni państwa eM. Pierwszy wstał pan domu. Witaj Dorian, co nowego w waszej kuchni?"). Poeta dzieli się też refleksjami dotyczącymi kondycji języka i twórczości ("Siedemdziesięcioletni poeta czyta Rewolucjonistę przy kiosku z piwem", "Dwa listy [Tadeusz Różewicz - Andrew Lahde]", "Hoffman. Siedem prób tematu: poeta, wiersz").
Całość domyka jednowierszowa część trzecia: "Po". Utwór noszący tytuł "Śmierć Wielkiej Małpy" jest w wydźwięku gorzki. Notuje w nim K. Kuczkowski: (...) Świat jest pełen/ neurotyków. Zamkniętych na ogród.// Zamkniętych na Boga. to jest/ problem. Bowiem nikogo nie kochają,//  nie szanują nikogo, opadają pionowo./ Coraz ich więcej i więcej (...)

Może nie jest to poezja efektowna - w znaczeniu takim, że nie strzela fajerwerkami metafor i nie epatuje językowymi wynalazkami. Za to jest efektywna, warsztatowo bliska perfekcji; oparta na powściągliwości i pewnym dystansie do używanych środków wyrazu. Jednak pod skórą owej powściągliwości wyczuwa się pulsowanie poetyckiej, życiodajnej krwi.
To znaczący tom w dorobku autora Trawy na dachu.

I kilka obiecanych słów o współautorze zbioru - Witoldzie Jurkiewiczu, tym samym roczniku, co K. Kuczkowski. Zajmuje się fotografią kreacyjną, społeczną i pejzażową. Od 1987 r. prowadzi zajęcia dydaktyczne z fotografii w Zakładzie Plastyki Intermedialnej - kierunek Edukacja Artystyczna na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu. Jest współautorem Antologii Fotografii polskiej pod redakcją Jerzego Lewczyńskiego (1999).
Dlaczego mocniej przybliżam sylwetkę fotografika? Z powodu zamieszczonych w tomie poetyckim czarnobiałych zdjęć (cykle "Suvalkija", "Białoruś" i "Polska"), a też wspomnianej foty na okładce. Ich pewna surowość obrazu, wysmakowana stylistyka oraz anegdota (w znaczeniu opowieści) nie tylko współbrzmi z wierszami K. Kuczkowskiego, ale wręcz wnosi specyficzny klimat.

Wanda Skalska