Beata Patrycja Klary „Obiekty totemiczne”, Zaułek Wydawniczy POMYŁKA, Szczecin 2016, str. 64

Kategoria: port literacki Utworzono: wtorek, 12 kwiecień 2016 Opublikowano: wtorek, 12 kwiecień 2016 Drukuj E-mail


Agnieszka Kołwzan

„NIE POZWÓL, ŻEBY USCHŁO DRZEWO, KTÓREGO JESTEŚ SŁOŃCEM”

Obiekty totemiczne Beaty Patrycji Klary wydane w 2015 roku w Szczecinie staraniem wydawnictwa Zaułek Wydawniczy POMYŁKA zdążyły otrzymać już nagrodę Lubuskiego Wawrzynu Literackiego. O słuszności werdyktu jury świadczy zawartość zbioru, poruszająca zarówno treścią, jak i formą, które, dopełniając się, tworzą swego rodzaju wielowymiarową opowieść.

Całość poprzedzają cytaty Władysława Hasiora („Nie umiem tworzyć zastanych rzeczy – chciałbym stworzyć choć jedno zjawisko”) i Fridy Kahlo („Malowanie jest jedyną umiejętnością, którą posiadam. Nie posiadam żadnych innych”), sugerujące obecność wątków artystycznych w tomie.

I rzeczywiście – w każdą z trzech części, na które została podzielona zawartość, wprowadza opis asamblażu (zważywszy na motto, przypuszczać można, że autorstwa Hasiora). Zaś poszczególne wiersze umieściła Poetka na tle wykonanych przez siebie fotografii, współbrzmiących wymową i nastrojem z treścią utworów.

„Malarskość” tomu podkreśla m.in. część pierwsza zbioru Poeta pospieszny nasycona barwami takimi jak: zieleń malachitowa, lodowaty błękit, czerń amidowa, biel cynkowa czy fiolet krystaliczny, stanowiącymi jednocześnie tytuły wierszy, powiązanych ze sobą w znaczeniowe wiązki – fascykuły – jak nazwała je Autorka. Scala je postać adresata, do którego swe wyznania kieruje przepełniony miłością podmiot liryczny: „Zabierz mi oddech i zatrzymaj w sobie” (zasada zieleni malachitowej), „Żywimy się sobą, choć tak nie wypada i o tej porze lepiej zjeść śniadanie” (biel cynkowa). Nad tą relacją krąży jednak widmo nieokreślonego lęku, któremu, winno się dać ujście, gdyż wyzwala niekiedy prawdę: „Lęk nie musi być wrogiem. Może spokojnie falować i swoim przyzwoleniem przeprowadzać ślepców. Otwierać zaciśnięte gardła na gorące słowa, którym nigdy nie dałeś szansy” (nagła wylinka).

Poeta pospieszny może być odczytywany zatem jako próba zapisania, utrwalenia, przypuszczalnie ocalenia od niepamięci ludzkiego losu, złożonego z mozaiki dojmujących, choć ulotnych, doświadczeń, emocji i uczuć. Tak efemerycznego, że cały ów czas od narodzin do śmierci da się streścić za pośrednictwem jednej tylko kompozycji: „(Asamblaż. Deska pokryta zielonym pluszem, dwa koła od wózka dziecięcego, dwa błotniki motocykla, lustro, tablica rejestracyjna motocykla, rodzaj drzwiczek, dłonie manekina, łańcuch, śruby, fragment silnika samochodowego, drewniane malowane ptaszki, palmety trumienne, czarny aksamit)”, w której wózek dziecięcy zinterpretować można jako początek życia, elementy motoru i samochodu – rodzaj śmierci, trumienne rekwizyty – koniec.

Część druga zbioru – Liryk pancerny stanowi swoiste przedstawienie anatomii zła. Zdolność człowieka do okrucieństwa konfrontuje podmiot liryczny z bezbronnością ofiar. Wydarzenia przeszłe zderza z teraźniejszymi. Odległe kulturowo z bliskimi. Przemieszczając się w czasie i przestrzeni, nieustannie przypatruje się złu, jakby chcąc dociec mechanizmu jego powstawania, dotrzeć do jego źródła. Niewyobrażalne bestialstwo przejawia się chyba najdobitniej w śmierci afrykańskiej dwuletniej dziewczynki z plemienia Tutsi, która została spalona żywcem: „Mówią, że nazywam się Aurora Kirezi i jestem. / Jestem dzieckiem./ Jestem z plemienia. / Ja nie wiem co to być dzieckiem. / Ja nie wiem co to plemię. / Nie żyję. Nie mam grobu. Popiół” (Wylęgarnia 4). Pozbawiona w makabryczny sposób dopiero co rozpoczętego życia, bezbronna, całkowicie nieświadoma powodu jego końca, odarta nawet z prawa do godnego pochówku, staje się strasznym symbolem ofiar bratobójczych walk. Symbolem klęski człowieczeństwa. Tak jak jest nim każdy inny przejaw potworności: zagłada więźniów w Oświęcimiu, zabijanie nienarodzonych dzieci, wojny religijne, wykorzystywanie seksualne niepełnoletnich. Codzienny zalew szokujących wiadomości o coraz to nowszych koszmarach powoduje znieczulenie, obojętność, moralne otępienie: „Ludzie robią co chcą. / «Zaatakował żonę i teściową maczetą. Grozi mu dożywocie. / Tragiczny koniec polowania. Czterdziestolatek zabił kolegę. / Pornowpadki w bajkach dla dzieci. / Pijana ciężarna trafiła do szpitala. Dziecka nie udało się uratować. / Nastolatki sprzedają cnotę za duże pieniądze. / Pięciolatek wniósł do szkoły broń z zamiarem zabicia złych nauczycieli. / Pogrzeb muzyka. Zamordowali go żona i kochanek»…” (Wylęgarnia 8).

Czy istnieje coś, co pomoże ustrzec się od wchłaniającej wszystko i wszystkich spirali zła?

Podmiot liryczny, na przekór otaczającej rzeczywistości, zdaje się nie tracić nadziei.

Wierzy bowiem w tytułowe, widoczne wszędzie, obiekty totemiczne, którym przypisuje nadnaturalną moc: „Mogą być obecne w narzędziach i broni. / Mogą być obecne w roślinach i ziemi. / Mogą być obecne w zabawkach i płodach. / Mogą być tu i teraz. Niepozorne. Noszone przypadkiem lub obojętnie wieszane u powały domu”. Wystarczy, że są. Może dzięki nim wpisane w człowieczy los codzienne upadki nie doprowadzą do ostatecznej przegranej: „Przetykasz dni gestami, których chłonna pustka zasysa wszystko. / «Nie pozwól, by uschło drzewo, którego jesteś słońcem. / Nie pozwól. / Nie»” (s. 58).

Beata Patrycja Klary „Obiekty totemiczne”, Zaułek Wydawniczy POMYŁKA, Szczecin 2015, str. 64

Agnieszka Kołwzan

 

Przeczytaj także w „porcie literackim” naszego portalu recenzje wcześniejszych zbiorów wierszy B.P. Klary Szczekanie głodnych psów (2010), De-klaracje. Geny. Anty-geny (2012), a także książki Rozmowy z piorami. Część druga (2014)