Małgorzata Skałbania „Szmuctytuł” Wydawnictwo PETIT S.K., Lublin 2015, Str. 48

Kategoria: port literacki Utworzono: niedziela, 12 lipiec 2015 Opublikowano: niedziela, 12 lipiec 2015 Drukuj E-mail


Anna Łozowska-Patynowska

(EKO)WYSTARCZALNOŚĆ, (EKO)LEKKOŚĆ, (EKO)KRUCHOŚĆ...

Małgorzata Skałbania proponuje nam „proekologiczny” tom, którego okładkę stanowi znaczek znajdujący się na opakowaniach nadających się do recyklingu. Tekturowa, nielaminowana okładka to jeden z ekoznaków, którymi posługuje się poetka. Ale nie tylko to jest znacznikiem wyróżniającym jej poezję z szeregu innych zbiorów poetyckich. Skałbania robi wszystko na przekór. Jej zbiór, a może dokładniej „zbiorek”, został zmniejszony do miniformatu, to w zasadzie wersja kieszonkowa.

Być może Skałbania zakładała, że jeżeli ta poezja nie przypadnie czytelnikom do gustu, to chociaż podlegać będzie szybkiemu procesowi rozkładu, o wiele szybszemu niż pozostałe wydania zgromadzone w opasłych tomiskach, które powleczono materiałami typu ‘polimer syntetyczny’. Skałbania nie stanowi dlatego żadnego zagrożenia zarówno wobec otaczającego ją świata, jak i  grona czytelników. Podkreśla kruchość, szybkie przemijanie tekstu, którego istnienie porównuje do ludzkiej egzystencji. Ten tekst bowiem żyje w naszych rękach i pragnie być czytany nie za tysiąc lat, lecz tu i teraz.

Kolejnym założeniem zbioru Skałbani jest odwrócona numeracja stron, a w konsekwencji inna kolejność wierszy, które w spisie treści z tyłu okładki zostały umieszczone w sposób tradycyjny. U Skałbani zastanawiające jest także umieszczanie tytułu wiersza w różnych jego miejscach. Nazwa tekstu nie musi być na początku, może pojawić się w dowolnym momencie, a także dookreślać to, o czym mówi, spowalniając reakcję czytelnika, jego nastawienie do czytania. Właściwie, ktoś kto czyta relację z odczytania przeze mnie tego zbioru mógłby zapytać, w jakim celu mówić tu o takich niuansach? Otóż dlatego, że każdy szyfr przemycony przez Skałbanię ma niebagatelne znaczenie i powinien zostać zinterpretowany szerzej i dokładniej. Koncepcja cyklu przemiany materii organicznej, którą przyjęła poetka, wymusza czytanie tekstów tu zgromadzonych z takiej właśnie perspektywy. Dominantą zbioru jest więc uzupełniająca się świadomość zyskiwania i utraty projektowana w nieskończoność, która zakłada w sobie ewolucję tej mentalności. Lirykę Skałbani można nazwać recyrkulacją poetyckich wartości, które trwają w niezmiennej postaci, choć przedstawiane są w różnych odsłonach.

Jedną z najważniejszych kwestii ujawniających się w poezji Skałbani są relacje intertekstualne. Ale czy tylko myśli minione pragnie odzyskać poetka? Nie chodzi tu o rodzaj ich przypominania, ciągłego powracania do utrwalonych w kulturze koncepcji, lecz o wprowadzenie ich w obrót, nadanie im ruchu, aby zmienić świadomość współczesnych.  Wyraźne odwołanie do „Spotkania” Jana Lechonia dookreśla postawę podmiotu lirycznego utworu „Wierszyk na dzień handlowca”. Tematem naczelnym u Skałbani jest terytorium współczesnego miasta, aktualnego świata, który staje się centrum rozważań, dlatego autorka tekstu pisze: „nie ma nic prócz miejsca i beatrycze”. U niej nie istniejemy już, jak u Lechonia, w odmętach wiecznych wątpliwości i czarnej rozpaczy. To jest świat, którego kształt musimy zaakceptować, czyli fortyfikacje obecnej obyczajowości. Jest u niej jednak „beatrycze”, przewodniczka po tym świecie, punkt zaczepienia, który staje się rozwiązaniem, wyjściem z tej rzeczywistości.

Poza tym ważnym zagadnieniem jest sam tytuł zbioru Szmuctytuł. Częściową odpowiedź otrzymujemy w wierszu pt. „Ruska”. Jak pisze poetka „szmuc/ schmutz (…)/ według słownika/ brud/ błoto/ nieczystość/ gnój/ plugastwo”, zatem Szmuctytuł, to nazwa, którą czym prędzej należy unieszkodliwić, zlikwidować w niej szkodę, posprzątać, zutylizować, oczyścić. Poza tym jest to spolszczona wersja, nieudana postać, odwołująca się do polsko-niemieckich koligacji historycznych, czyli do wydarzeń XX wieku, choć nie tylko. Celowo tytuł utworu nie ogranicza tych powiązań do dwóch narodowości, lecz przedstawia dzieje ludzkości z perspektywy globalnej („czerwonoskórzy”, „aniela pająk chłopka”, „przybyszewska”, danton”). Natomiast „schmutz Aniela”, o której wspomina poetka, to przecież tytułowa „ruska”. Historia człowieka utrwalona została na podstawie poplątanych relacji. Nie ma już pojęć w stanie czystym, dlatego tak często odwołuje się Skałbania do C. K. Norwida. Ten romantyczny poeta tęsknił do jednoznaczności, do wyraźnego oddzielania rzeczy. Jego klasycystyczne nastawienie redukuje do pewnego minimum współczesna poetka. Może i pragnęłaby osiągnąć taki stan, ale wie, że na tym etapie rozwoju cywilizacyjnego jest to po prostu niemożliwe. Wybiera zatem nieprzejrzystość, aluzyjność (podobnie jak Norwid), które jednak pełnią u niej zupełnie inne funkcje. Dlatego „rytuałem porannym” staje się codzienne naprawianie świata, uciążliwe, bo przypominające syzyfową pracę, nieustające, bo proces odnawiania tego świata nie ma kresu (z tego właśnie powodu, że trwa on nadal), prawdziwe, ponieważ o wszystkich dylematach nowożytności mówi Skałbania, nazywając rzeczy po imieniu, czyli wypowiadając go jak Norwid, bezpośrednio.

Autorka tekstu porusza także problem zabijania przez świat naszej indywidualności, a właściwie nie jej całkowitej likwidacji, co jej przekształcenia na świadomość kolektywną. Nie jest to więc unicestwianie, bo to byłoby sprzeczne z założeniami etyki. Jest to po prostu unieszkodliwianie, stopniowe dezaktywowanie, wyciszanie, które ma ocalić w człowieku świadomość bycia innym wobec zbiorowości, ale fachowo go obezwładnić, sprawić, by sam odnalazł w sobie poczucie winy z posiadania tej świadomości. Dlatego poetka, dedykując wiersz pt. „Akt słowa”, jak sama pisze: „Braciom moim Szmucom”, dookreśla izolację bohaterki lirycznej wobec otaczającego ją świata. Została skazana na samotność, ograniczona i odepchnięta właśnie dlatego, że jest odmienna niż reszta przeciętnych. Ta fikcyjna bohaterka, przejawiająca się w niektórych wierszach zbioru, jest banitą współczesności („w nowym świecie/ gdzie grać można/ swoim/ za zamkniętymi jestemdrzwiami”). Ona sama rozumie siebie jako barierę, przeszkodę trwania świata, zatem jej rozważania potwierdzają przyjętą powyżej interpretację miniaturyzowania współczesnego indywidualizmu.

Kto widział jednak prace plastyczne Skałbani, powinien interpretować ten fragment również w nieco inny sposób. Ona sama wydaje się być drzwiami, bo na jej rysunkach świat nie ma punktu wyjścia, jest tam tylko przedstawiony punkt dojścia. Ktoś zatem otwiera nam tę przestrzeń, zapowiada, poddaje deskrypcji, sugeruje potencjalne możliwości transkrypcji, przełożenia, objaśnienia tej rzeczywistości. Tym samym nawiązuje autorka w tym wierszu do tytułu tomiku poetyckiego. Pokrewieństwo bohaterki lirycznej wiersza z fikcyjnymi bądź realnymi „Szmucami” (tego przecież nie możemy być pewni) oraz wymienione powyżej uwarunkowania biograficzne wprowadzają nas na ścieżkę czytania autobiograficznego. Z tym że jest to w pewnym sensie nie autobiografia, lecz opowieść autobiograficzna, syntetyczna i specyficzna relacja nie tylko z fragmentów jej życia, ale i rezultatów obserwacji przez nią świata, dokładniej XXI wieku.

Pisanie o tworzeniu tekstu, czyli autoteliczność a także zagadnienie interpretacji tekstu w oparciu o założenie, że istniejemy w świecie tekstu to kolejne tematy kluczowe w poezji Skałbani. Poetka pragnie zdemaskować automatyzm współczesnego świata wydawniczego. W utworze „Do śmierci wypiąć się” mówi o ludzkich zmuszonych do pisania. Wyraża jednak sąd o tym, że bez doświadczenia nie ma ani prawdziwego tekstu, ani jego lektury, bo tekst będzie wtedy „za suchy”.

Autorka tekstu zastanawia się także nad zależnością między organizacją tekstu a jego relacją względem świata, co ilustruje m.in. w wierszach „Zaduma pl.” czy w utworze „Udostępnione przez delegaturę nik”. Tekst, jej zdaniem, nie może być czymś hermetycznym, musi być niepowtarzalny. Dlatego pisanie pod dyktando to raczej wyraz strategii marketingowej niż rzeczywistości twórczej. „Przemysł poetycki”, którego inicjatorem był m.in. „helmut fehner” zabija myślenie, unieszkodliwia indywidualizm. Te dwa wiersze stają się więc przestrogą przed zatraceniem się w tych założeniach i rezygnacją z walki o uczestnictwo w kształtowaniu kultury, bo jedynie powielają pewne formy, i to struktury zużyte. Świat w ujęciu poetyki to zamknięta struktura słowna. Oczywiście, można ją zmienić, ale to kosztuje człowieka bardzo wiele wysiłku, przede wszystkim wyrzeczenia się partycypacji w aktualnej kulturze.

Przywołując Norwida, Reja czy Denisa Diderota Skałbania przedstawia twórców wyłamujących się spod mentalności epoki, w której tworzą. To równocześnie prekursorzy nowych czasów. Poeta, oczywiście, nie mówi, że i ona pretenduje do bycia kimś tego pokroju, ale chce uchylić furtkę prowadzącą do nowatorskiego myślenia o świecie. Nawiązując w wierszu pt. „Horyzont zarysowany” do Adama Mickiewicza, o czym świadczy fragment („pomagał mi Adam poeta i tłumacz”, „powrót do Moskwy”), mówi o sprzeciwie liryki wobec wyzyskiwaniu wartości, m.in. o ważnym aspekcie człowieczeństwa, dlatego pisze: „jeszcze oddychające mięso adam the breathing meat/ wypełnione krwią (…)/ jest pożywieniem tych form doskonałych”. Obraz mięsa –tekstu wiszącego na haku to metafora upadku wartości książki.

Są tacy, którzy wydają na nie „ostatnie pieniądze”, ale istnieją też inni, dla których pisanie nie ma żadnego znaczenia, nie jest do niczego przydatne. Skałbania pokazuje, jak ci ostatni spłaszczają kulturę, a przy tym samych siebie, człowiek to przecież mięso. Ale to mięso jeszcze oddycha, nadal trudzi się, wciąż jest wypełnione krwią, więc żyje. Tylko tekst literacki, ożywiony podczas odczytania jest w stanie nasycić nasze wyższe potrzeby samorealizacji, ale większość, niestety, do tego nie dorasta.

Autorka zbioru przedstawia naszą rzeczywistość jako pozbawioną środka, czego charakter oddaje w wierszu „Słowo środek tylko”. Co to według niej znaczy? Nasz świat toczy się niejako na powierzchni, wszystko odbywa się bez udziału dotyku („zbliżeniowo”), obserwujemy tylko masowe przedstawienie na scenie świata („lalki i aktora”), tworzymy w naszych umysłach iluzję posiadania tego, co będziemy posiadać („zbliżeniowo zbiera pan punkty na noże”). Istniejemy w świecie zbiorowej halucynacji, bo to obraz rządzi naszym życiem, a nie my decydujemy o jego kształtowaniu. W tym świecie „nadludzi/ podludzi” brakuje jej przeciętności, szarości, tego, co uda się bądź nie uda, co będzie wykonywane codziennie, lecz nie do znudzenia. Jej brakuje po prostu środka, czyli sensu rzeczy, które wykonujemy.

Dlatego poetka z przekorą pisze w wierszu „Zakatarzyło”: „nie działać jak świat/ działać według/ błędu”. Wszystko można zrobić inaczej, można błądzić, mylić się, bo wtedy akt poznawczy będzie rzeczywisty a nie udawany. Ale świat jest z gruntu niesprawiedliwy i płytki, nie docenia prostoty, pławi się wielkością, którą uznać można za mistyfikację („tkwię we wspólnym etycznym fundamencie/ kuchni w której zapomniano o obiedzie dla pomywaczki” z utworu „Odżegnanie”). Jest to świat upozorowany na przestrzeń etycznie wystarczającą, realizującą pewne minimum. Skałbania jest wyrazicielką tezy relatywizmu moralnego, abstrahując od potocznego znaczenia tego pojęcia, ponieważ to, co dla jednego dobre, nie jest najlepszym wyjściem dla drugiego.

Wyjściem z tej sytuacji jest dokonanie „Prania mózgu”, dokończenie własnej egzystencji, uzyskanie „całunu” dla prawdziwej siebie. Trzeba zatem obnażyć siebie, odrzucić to, co według świata niestosowane, utracić własne znaczenie, ukrywając je w „odpadach/ które zarosły trawą”. Ten świat jest „od gruntu” niebezpieczny, ukrywa przeszłość, zniekształca ją, osłabia naszą percepcję, o czym świadczy utwór „Byłaby historia z dymem”.

Małgorzata Skałbania „Szmuctytuł” Wydawnictwo PETIT S.K., Lublin 2015,  Str. 48

Anna Łozowska-Patynowska

 

Przeczytaj też u nas w dziale „poezja” wiersze M. Skałbani