Dehnela opowieść o pretekście

Kategoria: eseje i szkice Opublikowano: sobota, 21 lipiec 2012 Drukuj E-mail


Anna Łozowska-Patynowska

Światy tworzone przez Jacka Dehnela należą do grupy tych światów, które wykreować niełatwo. Przestrzenie literackie Lali, Balzakiany, Rynku w Smyrnie oraz Saturna to różne warianty imaginacyjne realizujące założone przez pisarza cele. Dehnelowskie dzieła stają się umocowaniem kolejnych dyskursów. Wieloskładnikowość i wielopłaszczyznowość jego utworów ożywia w nas ciekawość, chęć udania się, wraz z bohaterami, w wędrówkę po nieznanych krainach. Literatura różnorodnych historii i relacji, opowieści babci, Francisco Goi czy podróżowanie wędrowców po Grecji to tylko przyczynek do roztaczania przed czytelnikiem nowej literackiej wizji świata. 

Literatura Jacka Dehnela bywa zwrócona na siebie samą. Partie Lali świadczą o takim ukierunkowaniu. Powieść tworzy się sama w rękach artysty, staje się w czasie teraźniejszym, choć wydaje się, że jest opowiadaniem o przeszłości. Wtrącenia odautorskie dotyczą często formy tekstu, jaką autor chce uzyskać w stadium wyjściowym, sposobu pisania i samego pisania, czyli aktu dokonywania dzieła. Są one rozmieszczane w różnych miejscach powieści, czasem w najbardziej zaskakujących i niezwiązanych z głównymi wątkami. Jedno jest pewne, jego elementy opowiadań lub opowieści, które wydają się nam pierwszorzędne i jednostkowe, są tylko preludium do całej kaskady innych problemów. Dehnel jest zatem pisarzem  pre-tekstów, czyli przed-tekstów, które prowokują do tego, aby sięgnąć głębiej, wydobyć coś więcej, stworzyć inną, świeższą interpretację.

Nie tylko jednak zadziwiające konstrukcje tekstów Dehnelowskich zasługują na uwagę. Proza Dehnela nie jest tylko naiwną wędrówką po bezdrożach współczesności. To podróż do samego wnętrza ludzkiej egzystencji ukryta tylko skrzętnie w literackich ramach. Przez codzienność i zwykłość prześwituje tu ukryta tajemnica, jawi się jakiś odległy świat mistycznych odczuć i pragnień, co najlepiej zilustrować można niektórymi opowiadaniami z Rynku w Smyrnie. Tropienie śladów samotności, poszukiwanie punktów łączących życie ze śmiercią, ustalanie definicji dobra i zła oraz granic między nimi to tylko niektóre obszary ludzkiego trwania, które przenika Jacek Dehnel.
Jego tekstów nie da się jednak „wyjałowić z interpretacji”.  Znajdując jedną, okazuje się, że warto zwrócić uwagę na inną. Jego twórczość literacka to źródło wielu inspiracji, źródło, które w zasadzie nie wysycha. Pod jego piórem powstają pulsujące życiem utwory, których naturę sklasyfikować można jako wieloskładnikową. Po pierwsze dlatego, że jego powieści i opowiadania posiadają elementy metanarracyjne, po drugie, że z takiego typu narracją sprzężone jest utkanie zaplątanej siatki czasowej powieści, co skutkować może konstruowaniem abstrakcji w formie mitycznej opowieści.

Zabawa w narrację

Powieść Jacka Dehnela pt. Lala to tekst, w którym narracja toczy się niczym niespodziewanie uderzające o klify fale. Opowieść istnieje wszędzie, przeplatają się ze sobą teraźniejszość, przeszłość i funkcjonują jako zespolona całość. Narracja pierwszoosobowa spina klamrą kompozycyjną całą książkę. Istnieją tu obok siebie opowieści, wypowiedź babci o przeszłości oraz wtrącone głosy przyjaciół, którym bohater przedstawia historię. Niekiedy miewa się wrażenie, że przytaczane o przodkach relacje tworzone są przy udziale ich własnego głosu, tak jakby docierały one z jakiejś otchłani i odbijały się niczym echo o ściany dziejów.
Powieść ma zatem pewne parametry zbliżone do polifoniczności, które stanowią o jej wyjątkowości. Narracja przyjmuje formę, jak pisze sam Dehnel, „wijącego się pędu”, przekształcającego się w coraz to nowsze opowieści, pnącego się ku światłu poznania prawdy o przeszłości. Nowe pędy to boczne odnogi głównych wydarzeń, wici sięgające w głąb i wszerz historii o człowieku. Opowieść o Lisowie to jednocześnie opowieść o pewnym micie, symbolu, który istnieje jako oznaka pewnej przeszłości. Dehnel zastanawia się wielokrotnie, czy była to faktycznie istniejąca perspektywa czy też nieistniejące kręgi Lisowskiej wyobraźni, kłębowisko różnych czasów przeszłych dotyczących rożnych osób zebrane w jedno i opowiedziane jako jedna historia. Znajdując się w zawiłym  kręgu czasowości, bohater bytuje jednocześnie w bezczasie, zbliżającym go do odczuwania universum
 
Język – przestrzeń – czas 

Język Jacka Dehnela odsyła nas w inną rzeczywistość, tak samo jak jego poetycka wyobraźnia, która rozszerza granice prozy tego autora. Nieszczególne obrazowanie dostrzeżemy zarówno w Rynku w Smyrnie, jak i w Lali. Tam język po prostu stwarza stający się przed naszymi oczyma świat, czyniąc go wręcz namacalnym. Dlatego dotykamy po kolei naszkicowanych, jak w filmach animowanych, przestrzeni Kijowa, Lisowa i wszystkich rzeczy, które je współtworzą. Świat rzeczywistych artefaktów buduje całą scenerię Dehnelowskich wizji prozatorskich. Tam naczynia, sztućce i ornamenty ożywają, otrzymują ciała, które mają swoje głęboko skryte dusze. Autor używa zatem w swoim tekście poetyckiej nominalizacji do określania stanu istniejącego świata przedmiotów. Opisywany świat budowany przez kolekcjonowane rzeczy, nabiera zatem metafizycznego wymiaru. To świat bytów odroczonych na jakiś czas, czas ich „pośmiertnego życia”, które teraz ma okazję się uprawomocnić.
Zmieniając charakter przedmiotowego istnienia, unieszkodliwia on także czas, który okazuje się tworem do literackiego przezwyciężenia. Przeszłość przetasowana z teraźniejszością, przyszłość widziana przez pryzmat przeszłości, taki model czasoprzestrzeni realizowany jest przez kalejdoskop rzeczy. Powiązanie przeszłości z teraźniejszością wydaje się pozornie nie do zwalczenia. Czy można zatem uciec przed czasem? Literatura jest nieustannym wyścigiem z czasem i jego oszukiwaniem, zatracaniem. Nie istnieją różne odcinki temporalne. Nie ma zatem podziału na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Jest, podobnie jak twierdził Ricoeur, czas teraźniejszy, przeszłość czasu teraźniejszego i przyszłość czasu teraźniejszego. Tej hermeneutycznej zasadzie wydaje się być wierny w swoich powieściach Dehnel.

Zwrócenie uwagi na czasowość w utworach tego autora presuponuje dalsze spekulacje dotyczące sensu realizacji takich postulatów. Historia Lali pnie się po drzewie tradycji szlachecko-sarmackiej. Na takie punkty odniesienia napotykamy niejednokrotnie. Świat Lisowa wyłania się z mgły, zaczyna istnieć dobrowolnie i bez żadnego przyzwolenia jako barokowo-romantyczny odpowiednik świata. Z czasem relacja z dawnych czasów przybliża nas coraz bardziej do współczesności, do świata gdańskiej Oliwy, gdzie mieszka babcia autora. Mieszkanie w Gdańsku skrojone zostało na ten sam mityczny kształt. Dom ten tworzony jest przez zlepki rzeczy pochodzących z różnych miejsc, z Lisowa oraz z Kielc. Przedmioty tworzą  przestrzeń zapomnianego sacrum. Symbolem oliwskiego schronienia jest także ogród, który autor pamięta z dzieciństwa jako źródło nasycenia. Archetypiczny świat fauny i flory to realizacja filozofii światoobrazu, w którym poszczególne rzeczy istnieją jako odpowiedniki obrazów. Świat prozy Dehnelowskiej składa się bowiem z wielu wizerunków i przedstawień. Te wizje kształtują niejako same obiekty, czyniąc z nich przedmioty oderwane od rzeczywistego świata, stąd złudnie realne. Przestrzeń taka to jednak świat kruchy,  którego nie da się chwilami obronić przez płynącymi i rwącym strumieniami czasu. Ogrodu nie da się uchronić przed samym sobą, przed ludzkimi słabościami, na które zapadając, decydujemy się mimowolnie na łatwe jego zarastanie i zaniedbywanie.

Tajemnica lalki

Czym jest tytułowa lalka z Dehnelowskiej powieści? Powieść Lala zbudowana jest na kształt klamry kompozycyjnej. Tą opowieścią o marionetce, zdziecinniałej staruszce zaczyna on swoją powieść. Zdarzenia piętrzą się i ewoluują aż w końcu ulegają stopniowej dezintegracji i wygaszeniu, zbiegają się zatem w obrazie kukły, która naśladuje już tylko babcię bohatera. Lalka to substytut pragnień bohatera, który, nie radząc sobie z łamliwą tkanką starczej pamięci, dokonuje podmiany ulotnych i zaplątanych myśli chorującej babci na ideę wiecznego trwania. Jest jeszcze inna lalka, maska, którą przykrywa Dehnel codzienność, pokazując tym samym inny wariant opowieści o swojej rodzinie. Lala jest powieścią rozpadu narracji, właściwie ilustracją procesu, który tu następuje. Historie zaczynają się mylić, świat szlacheckich tradycji ulega poplątaniu, aż w końcu przysłuchujemy się całkiem innej historii, opowieści stworzonej po lalczanej metamorfozie.

Lalki to także ludzie kreowani przez autora, poruszający się w jego literackim świecie. Marionetki przypominają ciała ludzi zgładzonych przez wojnę, o której opowiada jednokrotnie Lala Bieniecka. Lalka to dla autora ikona, uosobienie i jednocześnie reprezentacja zasobu potencjału twórczego, to pogłębiony wymiar bytu, do którego osiągnięcia i rozszyfrowania dąży wytrawny czytelnik. Dehnel w demonstrowaniu ikony babci chce nas wprowadzić na całkiem inny trop. Lalki, która jest ikoną nie można oglądać, postrzegać można coś więcej przez jej pryzmat, jakiś inny wymiar. Wizja dwuwymiarowej, ikonicznej lali pełni rolę zastępnika-przypomnienia o ewolucji tradycji i jej stopniowym zaprzepaszczeniu.

Poznanie człowieka

Dehne
l jest również autorem niezwykle ciekawych utworów mających dialogiczny charakter, m. in. Saturna. Przez stworzenie rozmowy trzech pokoleń dziada, ojca i syna pragnie doszukać się cech charakterystycznych i natury istoty ludzkiej. Czyta także człowieka przez pryzmat poetyckiej ekfrazy, analizując, niby intuicyjnie, makabryczne obrazy Francisca Goi. Przedmiotem swojej uwagi czyni nie tylko ilustracje tego artysty, ale przede wszystkim szuka on w nich jakiegoś celowego przesłania, które niczym wartość uniwersalna staje się jednym z podstawowych budulców człowieka. Starość i śmierć, starość, która prześwituje przez młodość niczym przez podszewkę jedynie, fatum i gruboskórne mojry, tkające nić ludzkiego żywota, okropieństwa wojny, wielokrotne krzyżowania, to wszystko widział i przetwarzał malarz, artysta, który nie zdążył się nadziwić zdziczeniu świata.

Trójstopniowa koneksja Javiera – Francisco – Mariano stanowi przykład trójstronnej relacji wbudowanej w świat ludzkich kompleksów, braków i niedomagań, albo wręcz przeciwnie, brutalnych dążeń, gwałtownych instynktów i popędów. To wszystko oglądamy na tle wydarzeń historycznych, które komplikują znacznie i pogłębiają rozumienie przeżyć nie tylko pojedynczego człowieka, ale paru osób pozostających ze sobą we wzajemnej relacji. Wydaje się więc nie tylko, że Javier cierpi na syndrom zabiegania o uczucia ojca i jednocześnie depresję z powodu odrzucenia, ale że kontekst jest znacznie głębszy. Bo czyż nie chodzi tu także o kreacyjną wartość sztuki, kunsztu, który wyzwala w człowieku dziwne instynkty, twórczości artystycznej, która jest nieświadomą metaforą własnej wyobraźni i jednoczenie przenośnią adekwatną do opisania losu milionów? Twórczość Francisca Goi była bowiem uplastycznieniem jego wewnętrznego krzyku spowodowanego przez nawał bodźców wzrokowych czasu, w którym żył.

Mitologiczna optyka ustawia nas, czytelników w innej perspektywie. Tytułowego Saturna Kronosa utożsamić można z niszczycielskim popędem Francisca, podczas gdy Jowisza – Zeusa można powiązać z Javierem, jedynym ocalonym jego potomkiem. Kim jest zatem Saturn z obrazu Goi? Toksyczną relacją ojca-artysty i nieudolnego syna-artysty, będącego jedynie niefortunną kopią ideału czy też egzemplifikacją czasów, w których przyszło egzystować, będąc trawionym przez zło a może odpowiednikiem erotycznej, zwierzęcej furii artysty spowodowanej nieudanym związkiem z partnerem i licznymi kaprysami-partnerkami? Dehnel, konstruując wielopłaszczyznową i wielogłosową strukturę tekstu, pozostawia to pytanie otwarte.

W innych utworach, na przykład w Balzakianie, uwidacznia się proces kopiowania życia, tworzenia symulacji. Bohaterowie tej książki w większości wypadków stanowią kopie kopii, rzekomo nieudane produkcje obciążone zagadkowym stygmatem, napiętnowane czy nawet wybrane do tego, aby ulec samodestrukcji. Takie projekcje fantomowe poruszają się po Dehnelowskim świecie przedstawionym z gracją, ale i z wcielonym pytaniem o sens tego błąkania się. Poruszanie się po tym labiryntowym świecie wymusza na nich inne niż typowe zachowania. Są one swoistym medium łączącym figurę cielesną człowieka z wyższym stanem duchowości. Wybrani przez Dehnela bohaterowie są ośrodkami świata, to wizerunki noszące w sobie jakieś wartości, którym są wierne. Postaci te współtworzą obraz „świata przesączonego”, świata, który jest esencją naszej rzeczywistości, podobieństwem a nie identycznością. Mimetyczny krajobraz uczuć zostaje zatem zdemaskowany. Sztuczne formy człowiecze pozbawione życia łączy coś jednak z prawdziwym trwaniem. Tragizm ich życia wskazuje na pewne poszlaki prawdziwej egzystencji.
Dehnel stara się naszkicować formy ludzkie niczym prawdziwe i upodobnić je do otoczenia. Autor jest doskonałym obserwatorem istnienia ludzkiego we wszystkich jego wymiarach, w płaskim codziennym bytowaniu oraz w pozazmysłowym percypowaniu świata. 

                                                                Anna Łozowska-Patynowska



portal LM, lipiec 2012