„Świdwin przypomniany” Teresy Tomsi

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: sobota, 20 październik 2018 Drukuj E-mail

Leszek Żuliński

PIĘKNE OJCZYZNY POETYCKIE

Dla nas, którzy zaczęliśmy pisać już 40-50 lat temu, Świdwin był ważnym miejscem literackim. Ja byłem tam kilka razy i do dzisiaj mam jak najlepsze wspomnienia z tamtych posiadów literackich. Dla naszego środowiska sporą rolę odgrywał i nadal odgrywa organizowany tam od blisko półwiecza coroczny Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Jana Śpiewaka i Anny Kamieńskiej. Ważny konkurs! Ale w ogóle wydaje się, że w tym mieście kultura jest czymś ważnym.

To tyle tytułem wstępu. Teraz już tylko skupię się na ledwo co wydanej książce Teresy Tomsi pt. Świdwin przypomniany. I to jest zupełnie inna historia niż moje wspomnienia. Bowiem Tomsia od roku 1954 zamieszkała w Świdwinie i to było jej miasto aż do roku 1981. A więc 27 lat. To w końcu spora część naszego życia. Jeśli potem zmieniamy miasto, to i tak powracamy do swojej kolebki. Ja doznałem podobnej emigracji i do swojego miasta rodzinnego co jakiś czas tam fruwam jak ptak do gniazda. A mój ojciec co jakiś czas rozwijał na dywanie mapę Lwowa i palcem jeździł po bliskich mu uliczkach. Tak!, „syndrom gniazda” to coś „wszczepionego pod skórę”.

Świdwin na mapie miast polskich jest ewenementem, bowiem tu tętni od lat życie literackie. Być może, gdyby Tomsia wychowała się w innej aurze, w innym miejscu, to byłaby dziś „kimś innym”?
Autorka w posłowiu do książki dokładnie opisuje etapy i losy swojego życia. Te cenne szczegóły przydadzą się wszystkim, którzy autorkę znają i czytają. A najbardziej tym, którzy odkryją ją teraz – tak jak ja. Przypominam więc, że do tej pory wydała ona trzynaście tomików poetyckich, osiem książek prozatorskich, dwa śpiewniki, nie mówiąc już o recenzjach, szkicach i esejach rozrzuconych po prasie. Tak więc widać, że jest ona „przyspawana” do literackiego biurka i pisanie to jej żywioł. Tomsia żyje literaturą. W tej najnowszej książce rzuca się to zresztą w oczy.

Ale ta książka to wybór wierszy pisanych od roku 1979. Nie są to wiersze „rozbujane w obłokach”. Często opowiadają realia życia oraz rozmaite wspomnienia i przeżycia. Oto – dla przykładu – wiersz pt. Ziemia przyczai się do nas: Mój ojciec był żołnierzem zaledwie pół września, /jałowiec osłonił go trzy razy przed śmiercią. / W tym czasie mama była uczennicą / bez polskich książek, nie wiedziała, / czy wróci. W albumie ojca wojna jest / wrzosowa, mundur wyprasowany, lśniące / oficerki – brak zdjęć głodu i długiego filmu / wędrowania ku obiecanej ziemi. // Całą wiosnę oswajaliśmy obejście / porośnięte jeżynami i agrestem – / w poniemieckim bunkrze odkryliśmy lodownię, / można było wybierać bryły ukryte w trocinach, / kręcić w bańce lody z mleka i wanilii. // Ze stołu znikały pomału wileńskie przysmaki, / zastępowały je morskie ryby. Przyjeżdżali krewni / z południa, dziwili się: Jak wy tu żyjecie, / uciekajcie z tej niczyjej ziemi. // Mama odpowiadała wciąż to samo: / Trzeba zostać, ziemia / przyzwyczai się do nas.
Proszę zauważyć: Tomsia wraca do czasu, którego nie znała, ale przecież rodzinne wspomnienia pobudzały ją do wierszy. Nie tylko wspomnienia; raczej wmyślanie się w realia, przeżywanie zdarzeń, wsłuchiwanie sie w „tętno życia”.

Oto kolejny wiersz pt. Z zapisków (nie)pewnego wyborcy: Moja ojczyzna jest zmęczona kobietą. / Pospiesznie próbuje się doinwestować / przyjmując za dobra monetę / ogólno światowe komplementy. / W salonie kosmetycznym wystukuje palcem / romantyczną odę poprawek do paragrafów, / ale realistyka zostawia ślady – / po latach, dniach, godzinach bez nadziei / rysy tężeją, nadchodzi depresja. / W rodzinie / martwią się o matkę swoją. / Szukają lekarstwa za oceanem /zamiast kopać studnię. // Moja kobieta / jest zmęczona ojczyzną. / Zapomina o makijażu obietnic. / (Trzeba było zabrać się za siebie wcześniej.) // Kobieta przegląda się w ojczyźnie, / ale to jej nie wystarcza, / pragnie aby ojczyzna / ujrzała się w niej.
To jeden z najciekawszych, najmądrzejszych i najpiękniejszych wierszy, jakie ostatnio czytałem. Oczy sobie teraz otwieram na Tomsię: habemus poetkam! Wiedziałem o jej istnieniu, ale do tak solidnej lektury, jak teraz, nigdy się nie wziąłem. Kiedyś napisałem o Tomsi jakąś recenzyjkę, ale teraz widzę, że to wszystko były lektury przelotne. Mea culpa! Podczas tej mojej lektury Świdwin zszedł mi na drugi plan, bowiem universalium tych wierszy jest o wiele szersze niż głosi to tytuł książki.

Jest w tym wyborze wiele wierszy, które ze Świdwinem nic wspólnego nie mają. I może dobrze, bo Świdwin dostał tu to, co mu się należy, ale autorka przy okazji pokazała „diapazon” swoich możliwości – prywatnych, lirycznych, ale wyrazicie czerpanych z żywego życia.
Poezja jest ojczyzną jej przeżyć. A przeżycia są strumykami płynącymi przez autorkę i wyrzucającymi na brzeg kartki z napisanym wierszem. Odniosłem takie wrażenie, że Teresa Tomsia stąpając po ziemi unosi się w obłokach wierszy.

Całość dotychczasowego dorobku Tomsi jest imponująca. Nie mam pojęcia do jakiego stopnia czytana, znana i nagłaśniana. Po tej lekturze już tej autorce „nie przepuszczę”. I abym słowa dotrzymał…

Teresa Tomsia, „Świdwin przypomniany”, Wydawnictwo RHYTMOS, Poznań 2018, str. 126

Leszek Żuliński

 

Przeczytaj też na naszym portalu w dziale „poezja” wiersze T. Tomsi, artykuły w dziale „eseje i szkice”, a w „porcie literackim” omówienia i recenzje jej wcześniejszych książek:  Skażona biel (2004), Wątpiąc, idę (2005), Dom utracony – dom ocalony (2009), Kamyki. Elegie i krótkie żale (2011), Gdyby to było proste (2015), Z szarego notatnika (2015) oraz Kobieta w kaplicy (2016)