Notatki na marginesach (13)

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: sobota, 15 wrzesień 2018 Drukuj E-mail

Bartosz Suwiński

KOTLINA. WARIACJE

Dla R.

Kolejny raz siadam do pisania. Czekam. Nie wiem od czego zacząć, na czym skończyć. Nic nie wydaje mi się warte zapisu. Pogoda jest, jaka jest. Nieprzerwanie od kilku godzin kropi deszcz. Chciałbym pójść na grzyby, napiłbym się czegoś mocniejszego. Ta chęć towarzyszy mi od samego rana. Znowu na werandzie znalazłem martwego ptaka, orzechówkę. O szyby mojej pracowni zabijają się ptaki. Źle mi z tym. Coraz gorzej. Tracą orientację i hukiem wyrywają mnie z letargu czy lektury. Nie potrafię ich potem wyrzucić na kompost. Proszę D., bo sam nie jestem w stanie wziąć ich w dłonie. Pod sosną stoi jeden maślak. Co mi z niego? Co jemu ze mnie? Pies moknie na deszczu, chce wpuścić go do środka, bo leży pod drzwiami, a jego wzrok budzi we mnie uczucia. Chodź, piesku. Mój syn właśnie zasnął. Janku, będziesz pierwszy w moich metaforach, jesteś pierwszy w marzeniach. Wczoraj śniło mi się, że J. napisał „Słowa od nowa”. Ekscytująca lektura – zważywszy na częstochowski tytuł – i sen. Obudziłem się zziajany i spocony. W zasadzie wyrwałem do jawy. Wczoraj wypadł mi cały ząb. Położyłem go na wierszach. Będę czytał poezję autora. Jego wszystkie książki mam na biurku.

Nie umiem się zabrać, zebrać, w myślach idę do stodoły skręcić sobie papierosa. Tytoń mocno nie śmierdzi, przyjemnie mi z dymem w płucach. Palę w drewutni. Ostatnio przeczytałem za sprawą R., który powiedział mi, że ta książka – Trzy stygmaty Palmera Eldrichta – wszystko mu wyjaśniła i nic nie wyjaśniła, fragment, co mnie ostudził: „Chciałem powiedzieć, że zamierzam być każdym mieszkańcem planety”. A potem ta wiadomość od R.: „Wszystkie książki, filmy, piosenki, postacie które znam osobiście i z mediów, złożyły się w moim umyśle w niespokojny, niezborny obraz, odbitą w krzywym lustrze symulakrę. Myślę, że to już za mną i w przyszłym tygodniu wyjdę”. Rano miałem iść do sklepu oddać całą skrzynkę z pustymi butelkami, bo wczoraj pani nie policzyła mi kaucji. Pójdę potem. Usłyszałem słowa pozbawiające równowagi: „Ta mucha nie żyje, zostaw ją – mówi ojciec. – Czy mógłbym zabić ją bardziej? Pac, pac, pac – czterolatek napierdala łapką”. Mój przyjaciel uśmiecha się do otchłani. Pomimo chęci, każdy musi zostać ze swoją samotnością, z której czasami daje się wykroić kawałek dla innych. Wczoraj pijemy z mamą bourbon, i Danuta mówi: „Czasami tak sobie leżę wieczorami, nie mogę zasnąć i myślę. Ostatnio. Po co człowiek się rodzi, skoro musi umrzeć? Co będzie z Frankiem, Jankiem, moimi wnukami jak mnie nie będzie? Gdzie jest teraz mój ojciec? Czy my się kiedyś wszyscy spotkamy?”. Nie, mamo. Wszystko na nic, wszystko po nic, wszystko tylko na teraz, tylko na tu. Sklecone, połatane, zalepione, rozpada się od byle podmuchu. Kompulsywnie układam wszystko symetrycznie na biurku. Stale zapisuje to, co mam do zrobienia, jakbym chciał zaczernić każdy dzień, dzień przed. I drę te papiery i wyrzucam kartki i przepisuje od nowa. Książki muszą stać w jednej linii, inaczej mam po nastroju. Nie znoszę jak ktoś dotyka moich notatek. Pogryzł mnie pająk. Mam pięć bąbli na karku. W ustach cały czas jestem sobą. Mucha przyklejona do szyby. Od kilku godzin ani drgnie. Po balustradzie fika wiewiórka, dzięcioł sumiennie opukuje korę. W piwnicy trzy małe żaby w plamach po zgnitych jabłkach i ziemniakach, posypanych trocinami. Na kompoście mysie pyszczki wynurzają się spod oberżyn. Jeż snuje się nocami, skulony w kłębek, nadstawia pyszczek i patrzy mi w oczy, wcześniej wyjadał psu z miski. W parowie odparowuje powietrze. Dni obrócone do miesiąca. Wczoraj rozmawiałem z ojcem, w szpitalu, mówię: „Ja już witałem się ze stwórcą, pół roku trwałem w pierdolonym zwidzie, i patrz, mówię, patrz”.

Kociepra, ligustr zwana pospolitym mianem,
Wiklina z pręciem złotem i ciemno-rumianem,
Wierzba, żółte do wody sypiąca kosmacze,
I ostrężyna, w której co noc słowik płacze.

Wracam do Konopnickiej. Pod okienkiem mojej izby

Zaszeptały liściem drzewa,
Chmurę przewiał wiatr po niebie;
Dwa milczące idą cienie,
Ścieżką idą przeciw siebie.


[14.09.2018 r.]

Bartosz Suwiński

 

Przeczytaj też wcześniejsze odcinki „Notatek na marginesach” B. Suwińskiego, wiersze autora w dziale 'poezja', a także w 'porcie literackim' recenzje jego tomików: Bliki (2013), Odpust (2013), Uroczysko (2014), Wyraj (2017) oraz książki eseistycznej Pory poezji. Koncepcja czasu w twórczości poetyckiej Krystyny Miłobędzkiej (2017)