Genowefa Jakubowska-Fijałkowska "Performance", Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, Poznań 2011, str. 48

Kategoria: port literacki Utworzono: sobota, 01 październik 2011 Opublikowano: sobota, 01 październik 2011 Drukuj E-mail

Genowefa Jakubowska-Fijałkowska –  (rocznik1946) ur. w Mikołowie, gdzie nadal mieszka. Sporo publikowała w prasie literackiej - m. in. na łamach "Twórczości", "Zeszytów Literackich", "Toposu" i "Wyspy", również "Latarni Morskiej". Jej wiersze tłumaczono na język czeski, słoweński, niemiecki, angielski i rosyjski. Dotąd wydała sześć zbiorów wierszy: Dożywocie (1994), Pan Bóg wyjechał na Florydę (1997), Pochylenie (2002), Czuły nóż (2006), Ostateczny smak truskawek (2009) oraz wybór utworów I wtedy minie twoja gorączka (2010). A teraz ukazał się tomik nowy: Performance.

Kilka miesięcy temu miałam niekłamaną satysfakcję omówienia na naszym portalu opublikowanego w zeszłym roku tomu Genowefy Jakubowskiej-Fijałkowskiej I wtedy minie twoja gorączka. Wybór wierszy z lat 1994-2009. Co wywołało wówczas recenzenckie zadowolenie? Perfekcyjnie przeprowadzona selekcja utworów z przedziału piętnastu lat twórczych zmagań - niosąca efekt w postaci zwartej i konsekwentnie poetycko skrojonej publikacji. A o jakich wrażeniach możemy powiedzieć po lekturze tomiku najnowszego mikołowskiej poetki?

Pojawia się jedna zasadnicza różnica między zbiorami poprzednimi a obecnym. Różnica formalna, gdy idzie o sposób budowy wersów. Gdy utwory z wcześniejszych tomików cechowała powściągliwość słów, niesłychanie daleko posunięta kondensacja (właściwie kompresja), w zbiorze Performance niespodziewanie (dla tej autorki) zderzamy się z frazą rozlewną, momentami przywodzącymi na myśl potoczystą i śpiewną narrację - bliską mowie potocznej (jednak poetycko przetworzonej).
Pewną wskazówką w rozpoznaniu poetyki może być angielskojęzyczny zwrot, użyty przez twórczynię w tytule. Jak powiadają niektóre ze słowników, performance to forma widowiska teatralnego bez ustalonego tekstu dramatycznego, ale tworzona na żywo w obecności widzów. Dodajmy: pojęcie nieźle funkcjonuje również w sztukach plastycznych, także do pewnego stopnia w muzyce, no i w literaturze. Zawsze jednak mamy do czynienia z tym samym - gdy o mechanizm zjawiska idzie: nie do końca kontrolowaną interakcyjnością (między dawcą a odbiorcą), często opartą na spontaniczności, eksperymencie.
I tak właśnie odbieram zademonstrowaną w najnowszym zbiorze formę. Jako próbę "odświeżenia" twórczej komunikacji, poszukiwania innego sposobu penetracji wewnętrznych pokładów wrażliwości, a też jako potrzebę rozbicia "skostniałych" poetyckich struktur. Aż chciałoby się rzec: oto próba realizacji jednego z odwiecznych marzeń poetów: bycia osobnym, przez ową osobność rozpoznawalnym, a jednocześnie oryginalnym.

Przy czym, co ciekawe, w owej wędrówce ścieżką formalnie nową, G. Jakubowska-Fijałkowska nie zatraciła nic ze swojej "drapieżności", ostrości postrzegania, a także notorycznego serwowania sporych (demonstrowanych wcześniej) dawek gorzkiej ironii, nawet sarkazmu. Niektóre wersy tych strof są jak smagnięcie biczem.
Przyjrzyjmy się jednemu z niespełna czterdziestu utworów tomu Performance - o zabawnym tytule "Świeży dorsz i poeci Zagłębia":

czerwony szal autorki spada na okrągły stół obrus krem na nim cienki kurz
włosy chyba prostownicą albo nie

flesze błyskają dziewczyny w tym upiornym świetle od tyłu wcięte bardzo
jak kobry włoski makaron chiński ryż

jedna z odrostami polopirynę rozpuszcza we wrzątku
jest tam elektryczny czajnik krzesła

siedzi rolnik jego kobieta od pługa laski i wierszy
poeci w polarach w obrączkach z tego miejsca miga światło złota

może ich stać na szybki seks z licealistką na Dworcu Centralnym
nie przebrali się na to spotkanie za tranwestytów

wszystko o mojej matce nie wiedzą ani o swojej

co oni tam wiedzą poeci Zagłębia daleko od morza
że świeży dorsz pachnie tak pięknie jak niepodmyta kobieta

Jak trafnie zauważa na skrzydełku zbioru Wioletta Grzegorzewska, motywy miłości, umierania, szaleństwa, choroby, zmagania się się z egzystencją poetka ukazuje przejmująco i z ekspresją, z całym dobrodziejstwem i przekleństwem języka potocznego. Ów język potoczny - uzupełnijmy - pełni także dodatkową rolę: specyficznego kodyfikatora wyobraźni powszechnej.

Trudno przewidzieć dalszą ewolucję twórczości dojrzałej poetki, jednak próba podjęta obecnie wydaje się przynajmniej intrygująca. Warto czytać. Tomik szczupły, ale "gruby" znaczeniami i rzadko spotykaną odwagą traktowania poetyckiego słowa. W dziesięciostopniowej skali wartości (gdyby taka istniała) dałabym punktów siedem i pół, może nawet osiem.

Wanda Skalska


Obejrzyj też portret G. Jakubowskiej-Fijałkowskiej w "fotogalerii autorów",  przeczytaj w "porcie literackim" recenzje zbiorów wierszy Czuły nóż ("Latarnia Morska" 4/2006) oraz I wtedy minie twoja gorączka. Wybór wierszy z lat 1994-2009 (marzec 2011), a także wiersze w dziale "poezja"