Agnieszka Dębek „Dziewczyna z hotelu i inne opowiadania”, Wydawnictwo „Alta Press”, Koszalin 2008, str. 112

Kategoria: port literacki Opublikowano: środa, 24 listopad 2010 Drukuj E-mail

Wanda Skalska


Autorka debiutowała w 2004 roku zbiorem wierszy „Barwy czasu”. W roku minionym ukazał się jej tomik prozatorski pt. „Dziewczyna z hotelu i inne opowiadania”. Tych opowiadań w książce znajdziemy dwadzieścia jeden. Wszystkie operują narracją tradycyjną.

Jakie historie Agnieszka Dębek nam funduje? Zwykłe i niezwykłe, zaczerpnięte z życia, a też oparte na imaginacji. Raz akcja toczy się w antykwariacie, innym razem w sklepie, na budowie, w więzieniu lub na cmentarzu. Śledzimy między innymi perypetie pary złodziejek, zabłąkanej szczennej suki, zaborczej  matki, żony, której zmarły mąż ukrywał istnienie dziecka z inną kobietą, przyjaciółek spotykających się po latach, pewnego samobójcy oraz taksówkarza wożącego tajemniczego pasażera. Jest też kilka opowiadań nierealistycznych – jak na przykład o zegarze przejawiającym niespotykane właściwości, o krawcu szyjącym garnitury przyśpieszające śmiertelne zejścia czy o jednoskrzydłym aniele.

Cóż, proza to pod względem poziomu mocno nierówna, skażona częstymi u debiutantów błędami. Pośród nich jednym z naczelnych jest przemożna chęć opowiadactwa. Autorka za dużo jednocześnie chce powiedzieć, jakby nie dowierzając inteligencji czytelnika. Po „a” zaraz ciągnie „b”, potem „c” i „d”, wiedzie za rękę. Czasami kończy się to „łopatologiczną” pointą – jak na przykład w opowiadaniu „Prawda”, gdy to snute przez bohaterki tekstu życiowe powiastki dobija gwóźdź: (...) kiedyś ta zabawa była pełna słodkich tajemnic, teraz zostały nam same gorzkie prawdy.

Drugi kłopot stanowi język. Momentami poprawny, lecz za często operujący, semantycznymi nadużyciami, banałami i zbitkami potocznymi - rodem z mediów. Deprymują wszelkie „zamaszyście otwierane drzwi” i „negatywne emocje” z „mnóstwem innych przeżyć”.

Trzecią, zdarzającą się skazą, jest „szkicowość” niektórych utworów. Bywa, że sprawiają wrażenie słabo zarysowanych, stanowiących ledwie zarodek pomysłu – porzuconego lub niedopracowanego. Tak jest na przykład z więziennym opowiadaniem „A. Stański”.
Jednak nie same negatywy niesie omawiany zbiór. Warto podkreślić niezły zmysł konstrukcyjny autorki. I niezłe (choć przegadane) kreślenie sylwetek przedstawianych postaci. Gdy do tego włączymy większą dyskrecję narracyjną i pole manewru dla niedopowiedzeń – mogą powstać rzeczy całkiem udane. Takim dobrym utworem okazuje się na przykład opowiadanie o niemej dziewczynce i starcu pt. „Sierociniec”. Posiadające wyrazistą aurę. Oraz interesujące przesłanie.

Nie wiemy, czy talent prozatorski A. Dębek się rozwinie. Bo takie szanse ma – po usunięciu wspomnianych błędów. W każdym razie tego autorce wypada życzyć.


Latarnia Morska 1-2 (11-12) 2009 / 1 (13) 2010