Maciej Gierszewski “Luźne związki”, WBPiCAK, Poznań 2010, str. 54

Category: port literacki Published: Friday, 18 June 2010 Print Email

Krajobraz przesuwa się szybciej od myśli. Pojawiające się przed okiem patrzącego obrazy nie mają być w Luźnych związkach uporządkowane czy czemuś podporządkowane, bo inaczej straciłoby sens za-patrzenie “ja”. Poeta, patrząc i przekazując, widzi sobą, ale to nie znaczy, że widzi dla nas, dla chorego “karłowatego” ojca czy zmęczonej upałem matki, którą trudno usłyszeć i  której  nie sposób usłuchać. Patrzenie jest tu bardziej metaforyczne, metafizyczne, nieuchwytne, bo nie wybrzmiewa jak wypowiedziane słowo, jest jakby słowem niewypowiedzianym. Oglądamy więc z Maciejem Gierszewskim jego świat, w którym on się przemieszcza w obrazach świata, a opisując je,  porusza naszą wyobraźnię.

I jest to całkiem wciągająca gra czy raczej zadanie kończące się pytaniem, jak luźne będą związki logiczne opisanego miejsca z pojawiającą się – niezobowiązującą –  refleksją, np. po pracy turysty nad atlasem Portugalii: Pamiętać o słowach, czy pamiętać o gestach? Kiedyś zdam relację. Podjadam andruty z Kalisza. To nic nie znaczy. To jedynie przystawka. Za pozornie niezobowiązującymi relacjami z pobytu w różnych miejscach kryją się jednakże nieodłączne zamyślenia nad intencją patrzenia i myśl o uzasadnieniu dążenia w tym czy innym kierunku.
Metaforyczna surowość Gierszewskiego ( ur. w 1975 r.) wykazuje pewną łączność z widzeniem świata, jakie prezentował w swoich wcześniejszych wierszach Mariusz Grzebalski, gdy porównywał wrażliwość chłopca z obecnym stanem swego ducha, z odpowiedzialnością za sposób bycia młodzieńczej fantazji. Maciej Gierszewski pisze: Gdybym wtedy myślał, to usiadłbym nad brzegiem rzeki / i zapłakał, a dziś wsiadam do kajaka i płynę. Zauważalne odwołanie do tytułu popularnej powieści dla nastolatek czyni z uwagi poety moralitet codzienny; wbrew temu, czego (i dlaczego) sobie nie życzy słyszeć, usłyszane głosy zmieniają także patrzenie “ja”.
Ciekawa, prowokująca, żywa książka poetycka Gierszewskiego, dopełniona krótką prozą, od razu przypomina jego wcześniejsze “Profile” z 2006 r., a jednak nic tu się nie powtarza, nie narzuca, co nie byłoby konieczne do podpatrywania luźnych związków sacrum i profanum każdego życia, każdego dnia: Unieść go, to unieść siebie.

Teresa Tomsia