„Morze w poezji i malarstwie” Stanisława Nyczaja

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: środa, 14 kwiecień 2021

Leszek Żuliński

 

ALBUM POETYCKI

To jest kolejny zbiór wierszy Stanisława Nyczaja. Tom – rzekłbym – wyjątkowy i dużej klasy. W zasadzie ma rozmach albumu, gdyż na dodatek towarzyszy mu Maria Wollenberg-Kluza wspaniałymi obrazami.
Zanim dotrzemy do wierszy warto przeczytać wstęp ponad 20-stronicowy, zatytułowany: Reminiscencje przed poetycko-malarskim rejsem. To wywód Autora na temat wielu jego literackich dokonań.
Ja, pozwólcie, zajmę się głównie wierszami, których tutaj mamy tylko dwadzieścia cztery. To jest absolutne sedno tej dziewięćdziesięciostronicowej książki.
A więc popatrzcie jakim cymesem można obłożyć o wiele liczniejsze poetyckie „obrazy”.
Nazwałbym tę książkę albumem otoczonym didaskaliami rozmaitymi i przyznam się, że aż takiego „dzieła” jeszcze w ręku nie miałem.
Pozwólcie więc, że przejdę do utworów Staszka Nyczaja.
 
Przytaczam wiersz pierwszy, który jak – jak inne – tytułów nie mają. Oto on: Morze – pokorne. / Upada nam do stóp, / nawet gdy wzmaga się w sobie. // Z zębów rekina / tylko lśniąca piana. / Śmiech, zwykły śmiech je rozprasza. // Nie bój się sztormu włosów nad czołem! / Fale morza – łagodne.  / Gorsze te, co w nas rosną / i kipią tak bezbrzeżnie, / że słońce ledwo zdąży o zachodzie widzenia / przytrzymać je silnym promieniem.
Ten typ utworu – zauważcie – jest dalece nieegotyczny.

Wiersz ostatni (dwudziestoczwarty) nosi tytuł Niezatapialni. Cytuję: Tu, gdzie teraz się rozpychamy, / dawno razy dawno temu / było rezległe po bezkres morze. // Z nieuchronną pewnością / (tylko uczeni spierają się kiedy) / ono tędy na powrót / zachłannie płynie, // by znudzonemu niebu / nawijać o nas szumnie / coraz inną głębinną / baśń-bujdę.
Wszystkie te wiersze są głęboko „wsobne”. Staszek Nyczaj widzi oczami oraz swoimi doznaniami owe fale, które gdzieś pod niego podpływają.

Wiersz dziesiąty wyjątkowo przybił mnie do lektury.
Znów cytuję: Szaleństwo w mig roztapia ostatnie / zalegające pomiędzy nami Antarktydy. / Jeszcze tylko ta jedna lodowa wyspa / z czułym strzeliście obserwatorium sumienia, / nadającym na odtajniałych z okowów falach: / „I odpuść nam rozkosze, od dawna wezbrane, / jako my odpuszczamy fokom i pingwinom” // Ale zaiskrzyło na pomrocznych łączach międzygwiezdnych. // I nie mam już nawet na łut sumienia, / z nagła biorąc cię zachłannie całą: / od nóg, bioder nieufnie jeszcze rozchylonych, / po głowę bujającą  wnet w niczyich innych, / jak już tylko moich obłokach. // Biorę bez reszty  / Na rozzuchwalone / niepoczytalne wsobiezapomnienie? // Nie – wzajem sobie / zapamiętanie!
Ponownie piękny i ciekawy utwór… Absolutnie takiego Nyczaja jeszcze nie czytałem, a tu mamy do czynienia z erotykiem.

Staszka Nyczaja znam chyba od długich lat, ale nigdy tak mnie nie zaskoczył, jak tym razem. Na dodatek Pani Maria Wollenberg-Kluza cacuszko do tej książki dodała - o czym już mówiliśmy.
Tak czy owak mamy tom utworów poetyckich ważnych oraz niebanalnych. Moje mocne chapeau bas dla Autora!

 PS.: Taki mam już od lat zwyczaj, że inspiruje mnie kolega Nyczaj! Gdybym ja tak umiał pisać, to bym już setki wierszy napisał. Ale niestety: my, recenzenci, jesteśmy do roboty najęci… Jednak cudnej i ciekawej, zwłaszcza kiedy popijamy kawę i napawamy się Nyczajem.

Stanisław Nyczaj „Morze w poezji i malarstwie”, Oficyna Wydawnicza STON 2, Kielce 2021, str. 90

Leszek Żuliński

 
Przeczytaj też u nas recenzje wcześniejszych zbiorów poetyckich S. Nyczaja: Żarliwy niepokój. Wiersze wybrane (2019) oraz Złowieszcze gry z naturą (2020)