Poezja biblijna między Jeremiaszem a Brandstaetterem*

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: środa, 17 luty 2021

Ks. Henryk Romanik
                                                                          Złożę w Jego przybytku ofiary radości,
                                                                          Zaśpiewam i zagram psalm dla Pana.
                                                                          Psalm 27,6b 

Kiedy ubiegłorocznej wiosny opublikowano mój „Brewiarz w dniu ostatnim”, ucieszyłem się podwójnie: że Jan Paweł Wielki zaświeci w naszym piśmie i że będę mógł mu spłacić dług wielkiego zaproszenia do świata biblijnej poezji. Już trzydzieści lat z okładem codziennego psałterza i studia, spotkania z wielkimi bardami Wielkiej Księgi oraz misteryjna cisza na pustyni synajskiej każą mi opowiadać, dzielić się, śpiewać. Werset, który wybrałem na motto, coś mówi o mojej księżowskiej drodze - jak ją rozumiem.

Biblio, ojczyzno moja

 Ubiegłoroczne stulecie urodzin katolickiego wnuka rabinów, Romana Brandstaettera z Tarnowa, Jerozolimy i Poznania, każe mi przywołać doświadczenie przedmaturalne, gdy na jego tetralogii „Jezus z Nazarethu” uczyłem się innej polszczyzny niż tej uczonej w szkole, smakowałem biblijną frazę i semicką fantazję w jego hymnach, litaniach i apokryfach. Najbardziej naznaczyło mnie jego tłumaczenie psalmów, tak liturgiczne i zarazem swobodne, prowokujące, wyprowadzające z sennej równowagi prezbiterium. Spotkałem w nim przewodnika po pograniczach zachodniej kościelności i orientalnym świecie pachnącym oazami, bazarami, krwią... Obok przekładów kanonicznych tekstów biblijnych tylko niewielu twórców ma odwagę i kompetencję, by zmierzyć się z materią oryginałów hebrajskich i greckich sprzed tysięcy lat. Staff, Brandstaetter, Miłosz są autorami udanych i zaakceptowanych prób biblijno-literackich. I to jest znakiem możliwości  przymierza pomiędzy sacrum i profanum.

 Brandstaetter z czasem pomógł mi spotkać teksty Karola Wojtyły, które zwieńczył „Tryptyk rzymski” (zakończony dyskretnym myślnikiem). To już nie tylko konwersja polskiego Żyda i budowanie mostu między Biblią Hebrajczyków i Hellenów, ale monumentalna, globalna i intymna inscenizacja, aktualizacja losu Jeremiasza i Hioba, Pawła z Tarsu i Jana z Patmos. Tak można było odczytywać przeróżne znaki stawiane przez Jana Pawła II szczególnie w latach Wielkiego Jubileuszu 2000. Mam przeczucie, że dopiero teraz, gdy opadły (?) emocje pożegnania, w którym jakby przeżywaliśmy własną śmierć i gdy cichnie politycznie użyteczne cytowanie „naszego Papieża”, można swobodnie wczytywać się w jego teksty. Ten pieśniarz, na wzór antycznych rapsodów i biblijnych proroków, opowiada o swoim Bogu jako prawdziwy theologos, natchniony świadek tajemnicy. Długo jeszcze będziemy smakować jego dzieła i uczyć się mądrości ponad granicami.

 I jeszcze jednego mistrza-przewodnika w świecie poezji biblijnej chcę przywołać ku pomocy: Luisa Alonso Schoekela. Ten jezuita o korzeniach iberyjskich i sefardyjskich, był najwybitniejszym znawcą poezji semickiej, filarem posoborowej teologii inspiracji i mędrcem uczącym biblistów z wszystkich krain pod słońcem. Proszę sobie wyobrazić postać rodem z El Greca: smukły, wysoki, z bródką Don Kichota. Profesor wielu uczelni i autorytet uniwersalny wszedł któregoś dnia na wykład w rzymskim Biblicum... w sombrero, z gitarą klasyczną i rozpoczął śpiew (Caruso to on nie był) fragmentów Pieśni nad pieśniami. „A jak sobie wyobrażacie poznawanie tego dzieła? Tylko ze słownikami i gramatykami? Przecież to są serenady zakochanego księcia – pasterza!” – rozbijał nasze akademicko sztywne samopoczucie.

 Ekstrawagancje ojca profesora nic nie odbierały wartości jego wykładom o poetyce biblijnej, gdy wyjaśniał poszczególne gatunki dzieł hebrajskich psalmistów: mizemor (psalm, pieśń wieczorna), qinah (elegia, lamentacja), miktam (hymn pochwalny). Jego lektura fragmentów oryginalnych, wzorowana na synagogalnych tradycjach od Iranu po Maroko, łączyła się z ilustracjami zaczerpniętymi z sąsiednich kultur orientalnych (Egipt, Mezopotamia, Indie). Aby ubogacić atmosferę niełatwych zajęć z tekstami biblijnymi, zatrudnił do ćwiczeń filologicznych śliczną i wymagającą siostrę Brunę. Kompletne dzieło sztuki stwarzania...

 Istotnym i rozpowszechnionym elementem poetyki hebrajskiej jest paralelizm wersetów, które wzajemnie się uzupełniają lub kontrastują. Dynamika struktury wyraża się w kompozycji koncentrycznej utworu, a powszechnie praktykowana mnemotechnika (pomoc w zapamiętywaniu nawet długich tekstów) opiera się często na konstrukcji akrostychicznej, czyli na rozpoczynaniu kolejnych wersetów lub strof od liter alfabetu hebrajskiego (np. Psalmy 119 i 145). Przekłady na języki narodowe tylko z trudem oddają tę specyfikę poezji biblijnej, która nie zna rymu, lecz posługuje się oryginalna rytmiką, melodyką tekstu. Znawcy literatur klasycznych mają wyobrażenie tego zjawiska. Temu miały służyć instrumenty muzyczne: bębenki, brzękadła, proste harfy i liry. Czytelnik tekstu biblijnego może dotknąć jednak bogatego świata metaforyki i obrazowania zakorzenionego w cywilizacjach orientalnych. Kiedy piszę te słowa, media donoszą o falach morskich w Kołobrzegu zabarwionych krwawo jak wody Nilu w dniach Mojżesza...

Na początku

 Do najstarszych fragmentów tekstu biblijnego należy pieśń Miriam po przejściu Izraelitów przez Morze Czerwone (Ks. Wyjścia 15), stanowiąca źródło literackie dla późniejszych pieśni paschalnych. Także jej brat, prorok i prawodawca, pojawia się na kartach Księgi jako pieśniarz. Żegnając się z życiem, Mojżesz wyśpiewał pochwałę Boga opiekującego się narodem wybranym (por. Ks. Powtórzonego Prawa 32). Pieśń ta pochodzi literacko z czasów po niewoli babilońskiej (V w. przed Chr.), czyli oddaje wielowiekową tradycję  ustną opowiadaną o coraz bardzie legendarnym księciu egipskim i synajskim pasterzu.

 Nie tylko ta para rodzeństwa odzwierciedla tradycję zapamiętywania słów kobiet i mężczyzn Izraela, którzy wypowiadali słowa mądre i piękne. Prorokini Debora, która „sprawowała sądy nad Izraelem”, pozostawiła również poemat modlitewno-historyczny zachowany w Księdze Sędziów 5.  To nie jakaś „kobieca liryka”, ale poezja wojenna „ku pokrzepieniu serc”. Anna, matka proroka Samuela (1 Ks. Samuela 2), pozostawiła wzruszającą modlitwę, na której wzorowana mogła być pieśń Maryi z Nazaretu „Magnificat” (por. Łukasz 1,45-56).

 Na czele biblijnych poetów stoją Dawid i jego syn, Salomon. Ten pierwszy przedstawiany jest od młodości jako charyzmatyczny śpiewak i piewca świętych tradycji. Jemu przypisuje się autorstwo połowy ze 150 tekstów kanonicznego Psałterza. Obok jego imienia pojawiają się w nagłówkach imiona lewitów ze świątyni jerozolimskiej, Asafa i Koracha, odpowiedzialnych za liturgię, szczególnie w święta pielgrzymkowe. Salomon uważany jest za przysłowiowego mędrca i twórcę tysięcy przysłów, sentencji, zagadek, przypowieści. Wszystko to Biblia hebrajska nazywa słowem maszal, a nazywane jest często przez Greków parabole. Jego imię pojawia się w nazwie Księgi Mądrości, a wiązany jest z tradycją Koheleta i Pieśni nad pieśniami. To ostatnie dzieło jest przedziwną tkaniną wątków pasterskich i dworskich, mistycznych i erotycznych, a komentarze rabinów i pisarzy kościelnych odsłaniają w nim przeróżne pokłady liryki religijnej i świeckiej.

 Przeciwieństwem emocjonalnym dla Szir ha-szirim (Pieśni nad pieśniami) i wizjonerskich poematów w Ks. Izajasza (np. 24-27; 58; 66) są Lamentacje, zwane także Trenami Jeremiasza. Owe pieśni ułożone w latach klęski Izraela w 586 r. przed Chr. oddają polityczne rozdarcie narodu i kryzys wiary w Boga, wyrażają w obrazach katastrofy Jerozolimy i indywidualnych poniżeń stan swoistego „końca świata”. Podsumowują one w duchu żałoby po zagładzie liczne napomnienia proroka Jeremiasza wypowiadane przez całe pokolenie. Podobnie graniczne doświadczenia egzystencjalne odzwierciedla jedyne dzieło dramaturgii biblijnej, za jakie można uznać Księgę Hioba. Dialogi i didaskalia, wyrazistość postaci głównej i schematyczność „statystów”, dyskrecja Bożego głosu „zza sceny” łączą się z malowniczością orientalnej poezji (por. Hi 28; 38-42) rozpoznawalnej w środowisku egipskim i babilońskim. Hiob może zostać w pewnym sensie postawiony obok wielkich klasyków teatry greckiego.

Amen

 Teksty Nowego Testamentu zachowane w całości po grecku przechowują semicką w duchu tradycję nauczania Jezusa i pierwszych pisarzy epoki mesjańskiej. On sam wychowany w kulturze biblijnej wypowiadał się malowniczym językiem przypowieści i przysłów; posługiwał się w stylu poetyckim (np. litanie błogosławieństw w Mt 5, czy biadań w Mt 23). Jego nauczanie utkane jest często z fragmentów psalmów czy proroków, szczególnie Izajasza. Pośród Ewangelistów najczęściej Łukasz pamięta słowa pieśni i modlitw (por. Łk 1-2), ale wyjątkową wartość literacką posiada prolog Janowy z Hymnem o Logosie. To wybitne dzieło poezji biblijnej znalazło swoich komentatorów także wśród największych poetów (Goethe, Norwid, Brandstaetter). Do ulubionych w liturgii kościelnej należy Hymn o miłości św. Pawła (1 Kor 13), a potęga poetycka języka wizjonera z Apokalipsy porusza wyobraźnię i inspiruje twórców wszystkich epok.

 W czasach Kościoła poprzednikami Jana Pawła II, który obok mistrzowskiego komentowania tekstów liturgicznych według monastycznej metody lectio divina, sam tworzył poezję, byli starożytni Ojcowie Efrem Syryjski i Ambroży z Mediolanu (IV w.). Zostawili oni liczne dzieła przechowywane w pamięci liturgicznej i służące do dziś indywidualnej modlitwie chrześcijan. W późniejszych epokach należy przywołać imiona św. Hildegardy z Bingen, średniowiecznej mistyczki z Nadrenii, i św. Jana od Krzyża, mistrza duchowości karmelitańskiej zbudowanej na medytacji biblijnej i modlitwie szanującej ciszę.

 Dzisiaj, w stulecie urodzin Brandstaettera, w ponad rok po odejściu Papieża Poety i ks. Jana „od nawiedzonej ornitologii”, trzeba nam spokojnie wracać do źródeł. Nowe tłumaczenia przekładów Psałterzy, opracowania muzyczne i malarskie (M. Monikowska-Tabisz) tych pradawnych poezji zachęcają, by uczyć się polszczyzny na Biblii w domu i w szkole. Nie zaszkodzi także, by prowokować, prosić parafialnych kaznodziejów, by opierali swoje mowy również o tekst psalmów, czyli na najczęściej, bo codziennie czytanej księdze w kościele. A czytelnikom przekonanym, że wystarczy posłuchanie co jakiś czas czytań przed kazaniem i odkurzanie przed zimową kolędą domowej Biblii opowiem jeszcze jedną anegdotę z ojcem Alonso Scheokelem. Któregoś dnia pytał nas ściskając w dłoni zamkniętą księgę Pisma Świętego: „Co to jest?”. Odpowiadaliśmy skonsternowani: słowo Boże, księga objawienia, zapis przymierza... A on na to: „To tylko kilo zabrudzonego papieru. Dopiero otwarta może być tym wszystkim, co mówicie: Verba volant more aquilonis.”

--------------------------------------
*Pierwodruk artykułu miał miejsce w papierowej „Latarni Morskiej” nr 1 (5) 2007

Ks. Henryk Romanik

 

Przeczytaj też u nas wiersze i prozę ks. H. Romanika (w odpowiednich działach), szkic „AD 2012. Tysiąclecie śmierci pierwszego biskupa pomorskiego w Kołobrzegu” (dział ‘eseje i szkice’), a także recenzje książek O Żydach w Koszalinie. Szlice do portretu zbiorowego (2006) oraz modlitewnik Za wstawiennictwem Jana Pawła II (2007)