„W Łobzie jest… dobzie!” Ludwika Cwynara

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: poniedziałek, 20 lipiec 2020 Drukuj E-mail

Wanda Skalska

PUBLICYSTYKA MIŁOŚNIKA

Imponującej objętości tom nadszedł pocztą, nie mniej imponująco edytorsko potraktowany: W Łobzie jest… dobzie! Ludwika Cwynara. Nim powiem, co krotochwilnie brzmiący tytuł ukrywa (i o samym tytule na koniec), kilka słów bliżej o autorze – pozalokalnie mniej znanym.
W maju tego roku minęło autorowi siedemdziesiąt lat. Urodził się w Lubaniu (Łużyce Górne). Jego dziadkowie – jak dowiemy się z noty biobibliograficznej – pochodzili z trzech zaborów, natomiast rodzice byli kombatantami II wojny światowej i osadnikami na Ziemiach Odzyskanych. Autor, pedagog z dyplomem filologii polskiej, przeniósł się na Pomorze Zachodnie, gdzie się ożenił i na stałe zamieszkał – długie lata pracując w łobeskich szkołach. Był współautorem, redaktorem i autorem kilku książek o Ziemi Łobeskiej, w tym publikacji Walka i praca. Piętnastolecie powiatu łobeskiego, a także trzech książek związanych z Leonem Zdanowiczem Łabuź Leona, opowiastki opowiadające oraz leoniki i inne wiersze wybrane. Wspólnie z żoną Teresą napisali książkę wspomnieniową Losy jeńca o Bronisławie Cwynarze – ojcu autora.

Wróćmy teraz do przedmiotu omówienia. W Łobzie jest… dobzie! to zbiór kilkudziesięciu artykułów prasowych z lat 1992-2019 – jak powiada autor – prezentujący summę jego zainteresowań (głównie historyczno-krajoznawczych).
Teksty mieszczą się w trzech działach: „W Łobzie jest… dobrze”, „Sylwetki” oraz „Bardziej subiektywnie”. Upust swej historycznej pasji daje L. Cwynar między  innymi w tekstach „Książę geldryjski”, „Przyczynek do dziejów rodu Borcków”, „Puchsteinowie w Łobzie”, nie stroniąc później od artykułów poświęconych sprawom lokalnej społeczności i szeroko pojętej kulturze.

Z dużą rewerencją pisze autor o postaciach na rozmaite sposoby związanych z Łobzem: pisarzach Leonie Zdanowiczu, Krzysztofie Andruszu, Janie Wielgusie, Ryszardzie Dżamanie, o profesorze Kazimierzu Obuchowskim, małżeństwie Lidii i Czesławie Szawielów – inicjatorach wielu miejscowych wydarzeń.
Naturalnie lista zasłużonych dla Łobza (przedstawionych w książce) jest dłuższa. A pod wieloma artykułami znajdziemy aktualizujące przypisy.

Wydawnictwo dopełniają liczne fotografie, pozyskane między innymi z prywatnych zbiorów, archiwum Muzeum Narodowego w Szczecinie oraz strony internetowej Starostwa Łobeskiego. Nie zabrakło też – co warte podkreślenia – grafik oraz mapek samego autora tej książki.

Kawał dobrej roboty – rzec można. Widać dbałość o szczegół – nie tylko typograficzną, ale i tekstową. Amatorskie zacięcie L. Cwynara pod względem poziomu nie ustępuje dziennikarstwu zawodowemu. Budzi też szacunek empatia autora, a także biegłość w operowaniu językiem.
Rzecz jasna tak złożone edytorsko przedsięwzięcie wymagało kogoś biegłego w tworzeniu składu. Podjął się zadania Bogdan Zdanowicz, projektując także okładkę (z wykorzystaniem zdjęcia lotniczego śródmieścia).

Publikacja, ze względu na niekomercyjny charakter,  wymagała finansowego wsparcia. Swoje cegiełki dołożyły firmy „Foto Pyrczak”, „Inna Perspektywa SKYLENS”, „SEC Region”, „Optyk – pracownia optyczna M.D. Piszewscy”, „SAFETY” oraz Aniela i Grzegorz Łukaszewiczowie. Zaś patronatem objęli : Burmistrz Łobza Piotr Ćwikła oraz Starosta Łobeski Renata Kulik.

A skąd lekki i zabawny tytuł książki L. Cwynara? Już z pierwszego akapitu na pierwszej stronie się dowiadujemy. Dowcipnie „rymnęło się” tak Stefanowi Friedmannowi na pierwszym festynie Solidarności i OKP przed ponad dwudziestu laty.

Ludwik Cwynar "W Łobzie jest… dobzie!" , Wydawnictwo BRYK-ART, Łobez 2020, str. 264

Wanda Skalska