Andrzej Katzenmark, „Granice i przełomy”, Wydawnictwo MY BOOK, Szczecin 2015, str. 101

Kategoria: port literacki Utworzono: niedziela, 19 czerwiec 2016 Opublikowano: niedziela, 19 czerwiec 2016


Agnieszka Narloch

FACTUM ACERBUM

Lechosław snuje przemyślenia podczas mroźnej jesieni, kiedy to „liście na czereśni zesztywniały jak tektura” (s. 6). Najwyraźniej nie jest zadowolony ze swojej egzystencji, ponieważ często pojawia się w niej odcień szarości: „Kiedy to było, to wczoraj? Stawiam na szarą kurtkę, szarą jak życie, jak praca, jak każdy dzień” (s. 5). Nawet droga do pracy jest w jego odczuciu ›idealnie‹ szara…

Protagonista dość plastycznie przywołuje z pamięci dawnych znajomych ze studiów – Cadyka, Salomona i Bogdana. Z tym ostatnim połączyła go szczególna, a wręcz bezkompromisowa sieć zależności. Został bowiem pionkiem w grze kolegi, poddając się jego wydumanym ideom i ulegając absurdalnym nakazom. W tej sytuacji jedynym orężem Lechosława przeciwko nieprawdzie stała się pogarda, uzewnętrzniająca urażoną dumę: „Żyłem w naiwnym przeświadczeniu, że skoro jestem niewinny, to nie powinienem ponieść żadnej kary. A naiwność, brak waleczności, niezdolność przewidywania i zapobiegania – to nie grzechy? Pewnie tak. To grzechy popełnione wobec siebie, na sobie” (s. 70).

Z całą pewnością Trzeci Maja definiuje bohatera jako jednostkę i determinuje jego teraźniejszość, której de facto nie potrafi doświadczać. Żyje zatem przeszłością i dla przeszłości, a przy tym dzieli ją na wydumane cezury. Wspomina represje wymierzane w studentów – zarówno ich brutalne zatrzymania przez zomowców, jak i skazania, podczas których „prokurator okazał się zwykłym milicyjnym psem, głupkiem i nikim więcej” (s. 43). W tych smutnych okolicznościach rodzi się, a potem umiera miłość Lechosława do Anny – zatem nawet ich uczucie dotarło do ›pewnych‹ granic…

Protagonista uznaje te powroty do przeszłości za ›martwe rozważania‹, co pięknie ubiera w słowa: „Może dobrze, że to już za mną. Gdyby nie przeszłość, nie byłoby TERAZ. Ale też gdyby nie TERAZ, nie byłoby przeszłości. Warto chyba to docenić” (s. 101). Co prawda mówi o niej z dystansem, aczkolwiek rozmienia ją na części pierwsze i przez to ›niweczy‹ działanie. W związku z tym obserwujemy stopniową degradację mężczyzny, przejawiającego ongiś pewne pasje alpinistyczne i naukowe.

Walka z systemem, która nie wynikała z wewnętrznych przekonań bohatera, była przyczynkiem do upadku jego osobowości. Bogdan skłaniał go do działania przeciwko ówczesnemu ustrojowi w imię pobudek osobistych, zasłaniając się przy tym dobrem społecznym i przywdziewając pozę społecznika. Lechosław określa tę ›napaść‹ znajomego mianem granicy ›prawdziwej‹.

Losy innych postaci ulegają zatarciu na tle jego historii i wydają się być bardziej perspektywiczne. W odróżnieniu od nich Lechosław nieustannie dewaluuje siebie za sprawą płytkiego poczucia własnej wartości, jak również nieumiejętności wybaczania sobie za błędy popełnione w młodości. Jego tendencja do autodeprecjacji sprawia, że próbuje odnaleźć w przeszłości wytłumaczenie dla obecnego stanu rzeczy. Przez to najpewniej zatraca poczucie wartości życia, a także jasny kierunek działania. Granice i przełomy są zatem raczej studium psychologicznym, aniżeli dokumentem na temat komunizmu. Należy jednak podkreślić, że bilans każdego z tych zagadnień wypada u Katzenmarka równie gorzko.

Andrzej Katzenmark, „Granice i przełomy”, Wydawnictwo MY BOOK, Szczecin 2015, str. 101

Agnieszka Narloch