Piotr Przybyła „Apokalipsa. After party”, Dom Literatury w Łodzi i Stowarzyszenie Pisarzy Polskich w Łodzi, Łódź 2015, str. 52

Kategoria: port literacki Utworzono: poniedziałek, 28 grudzień 2015 Opublikowano: poniedziałek, 28 grudzień 2015


Anna Łozowska-Patynowska

PATRZĄC OCZAMI JANA EWANGELISTY…

Zbiór Piotra Przybyły pt. Apokalipsa. After party składa się z dwóch części, część pierwsza zatytułowana Apokalipsa oraz część druga After party. Zatem nazwa sugeruje coś banalnego, bo przecież „apokalipsa”, czyli koniec świata, nadchodzi zawsze po jakimś krytycznym wydarzeniu, na przykład po wielkim świętowaniu, „after party”. I to byłoby całkowite i skończone wyjaśnienie tytułu, gdyby nie kilka czynników pozwalających patrzeć na ten zbiór inaczej.

Powtarzanie może zadręczyć człowieka. Nie jest to jednak rola liryków ze zbioru. Tu repetycja pełni funkcję negocjującą ukrytą w głębi tożsamość człowieka, odgrywa rolę ocalającą znaczenie ludzkiej egzystencji. Obsesja ojcostwa i macierzyństwa, z którą mamy za zadanie obcować, jest prowokacją do głębszej interpretacji tekstu. Ponadto niemalże każdy wiersz, prócz utworów ostatnich, rozpoczyna się od spójnika ‘i’. Przybyle chodzi o pokazanie świata w całości, o przekazanie rzeczywistości w sposób fragmentaryczny, w którym każda część współegzystuje z innymi. Poeta tworzy rozbudowaną opowieść, która nie tylko daje się czytać w sposób linearny, ale również wertykalny, tj. akcentujący ludzkie wzloty i upadki. Gdybyśmy przeanalizowali dokładniej rozmieszczone w zbiorze utwory, okazałoby się, że nadrzędną zasadą ich kompozycji jest diagonalizm, powolne schodzenie w dół i patrzenie z ukosa, czego świadectwem są właśnie utwory na końcu tomu. Jednak nie sama kompozycja jest istota. Ważna jest także poruszana przez Przybyłę problematyka.

Powiązane ze sobą utwory tworzą cykl, a właściwie proces, na podstawie którego poznajemy osoby mówiące w wierszach, natomiast, jak wynika z testu, jest ich więcej niż jedna. Kompozycja poetycka Piotra Przybyły to złożona i miejscami nieczytelna historia „świętej rodziny” doskonałej w swojej niedoskonałości. W obrębie swoich rozważań Przybyła ustala także własną topografię świata. Jego ziemią świętą jest jednak Lublin, a czas opisywanych wydarzeń to nie przeszłość, lecz wieczne ‘teraz’. Nie przypadkiem tytuł zbioru to ‘apokalipsa’, czyli inaczej objawienie, paruzja, nadejście  zbawiciela, na co wskazuje wielokrotnie przywoływany w tekście „nienarodzony chłopiec”.

W cyklu liryków bardzo często pojawia się zwrot do ‘syna’, akcentowany jest zatem problem ojcostwa, ukazany w sposób pośredni dzięki relacji świadków przebieg życia dziecka w łonie matki, aż w końcu przedstawiona jest sytuacja urzeczywistnienia jego narodzenia. Jest to jednak balansowanie na granicy fikcji i autentyczności. Chociaż sytuacja rozmowy z synem staje się coraz bardziej możliwa. Przybyła nie pisze przecież wprost, że chodzi tu o Chrystusa, o jego ponowne pojawienie się na świecie. Chce jednak ukazać czytelnikowi potencjalne możliwości odczytania tego tekstu w oparciu o ramy biblijne. Odniesienie do Apokalipsy Janowej nie ma być jedynie kanwą, na której rysuje się krytyka nowoczesności i związanego z nią procesu globalizacji. Jest za to dezaprobatą niejednoznacznych relacji między człowiekiem a światem, zapisem upadku człowieka w chaos otaczającej go rzeczywistości. Jest to także próba ukazania złożoności świata, uwidocznienia jego alternatyw („nienarodzona córka” lub „nienarodzony chłopiec”). Zbiór jest równolegle dowodem poszukiwania kontaktu z drugim człowiekiem („i synu…”), dramatyczną walką o siebie w sobie. W tym wymiarze repetycja jest denotacją braku dialogu wewnętrznego, kamuflażem dla destrukcji wewnętrznej („apokalipsy”).

Wizja poetycka Przybyły, w wielu miejscach katastroficzna (choć katastrofizm występuje tu w zupełnie innym znaczeniu, niż tradycyjnie pojmowane, to raczej zespalanie się ze sobą i wzajemne kaleczenie wypełnionych przestrzeni sensów świata), to w rzeczywistości objawienie świata, a może nawet obnażenie obecnej rzeczywistości, ukazanie jej w stanie dziewiczym, czystym, jeżeli chodzi o nawarstwiające się na siebie dokonania ludzkości. Patrząc oczami Jana, mówiąc językiem Ewangelisty, podmiot widzi i przemawia już zupełnie inaczej, bo bohater przynależy do tej rzeczywistości i nic już tego zmienić nie może, jak w wierszu pt. „i wykrywam w ceracie”.

Na podkreślenie zasługuje kontekst nowotestamentowy zbioru poetyckiego. Ale ukazana przestrzeń i czas w lirykach nie ma jednak wymiaru sakralnego. Stworzona w cyklu wierszy rzeczywistość nie jest strukturą mityczną, lecz opowieścią apokryficzną o człowieku poszukującym wewnętrznego spełnienia, o istocie starającej się zaakceptować świat takim, jakim już się stał, o człowieku oczekującym na odrodzenie, zmartwychwstanie siebie przez nawiązanie relacji z drugim człowiekiem Przybyła mówi wprost, „to nie jest breaking news o zmartwychwstaniu”, to zwykła, codzienna ludzka wędrówka w nieokreślone miejsca, gdzie można ujrzeć zarysy samego siebie, skonfrontować się z widziadłami czy nawet widmami przeszłości, które okazują się być twardym tu i teraz.

Przybyła w utworze „i biegnę na oślep” obnaża samą strukturę człowieka, zarówno jego ciało, jak i duszę, mówiąc o nim wprost, to, czego nigdy nie chciałby usłyszeć, przed czym ucieka, skrywa się, oszukując samego siebie. Bohater liryczny nie chce po prostu bać się kłamstw zgotowanych mu przez nowoczesność. Sam nie chce być już królikiem doświadczalnym, zwierzęciem przeznaczonym do eksperymentów, „króliczkiem z żebrami wywiniętymi do barokowego wnętrza”. Spoglądając na siebie samego, bohater liryczny może się przejrzeć, jak w lustrze, w zwierciadle szerokiej rzeczywistości. Im bardziej „zapomina o sobie (…) zapomina o swoim bogu, co w kropki bordo”, tym bardziej zbliża się do realności. Jego wędrówka podjęta w zbiorze Apokalipsa. After party, rozpoczynająca się już od pierwszego wiersza drugiej części tomiku, oznaczona przez liczne wzloty i upadki, czynności zbieżne i rozbieżne z dotychczasowymi dążeniami, to wędrówka przez czyściec własnej wiedzy-niewiedzy, osadzona na skrajnych doświadczeniach i ich braku. Przemierzanie drogi przez mękę prowadzi tylko do piekła na ziemi. Wizje ukazane w ostatnich wierszach są tego potwierdzeniem.

Zbiór mówi wielokrotnie o ludzkim doświadczeniu („nic nie wiesz, powiadała, gdy dotykałem jej brzucha/ moja wpadka. kamieniu naprawdę nie obwiniaj się o to”). Jeżeli sprowadzamy  człowieka do ciała, to okaże się, że tylko dzięki niemu można uratować duszę („kamień”). Ciało ocala, ponieważ jest źródłem bezpośredniego i pierwotnego odniesienia. Ludzkie doświadczenie to coś więcej niż przeżycie i opowiadanie historii o danym zdarzeniu. To traumatyczny proces nieustannego powracania do tego faktu, drążenia znaczeń, a w przypadku tekstu Przybyły, otwieranie katalogu sensów odkrytych i nieodkrytych macierzyństwa. Zdarzenie może być już nie do zniesienia, może stać się brzemieniem, najokrutniejszym czy nawet brutalnym ogniwem sądu ostatecznego, jak czytamy w omawianych utworach: „To inaczej: moja żona wypełnia się autystycznym dzieckiem. karmię ją. przewijam”; „w każdą taką środę chciałbym oddać jej to macierzyństwo”.

By zrozumieć swoje miejsce w świecie, według Przybyły, należy „połknąć siebie”, jak w wierszu „i połknąłem swoje oczy”. Ale jest to nie tylko bardzo trudne zadanie, to wyzwanie, któremu tylko śmiałkowie są w stanie sprostać. W czasie ostatecznego zmartwychpowstania podmiot liryczny pragnie przeprowadzić w sobie gruntowną wiwisekcję tożsamościową, autoanalizę wewnętrzną („i potrzebuję spowiedzi”), chce poukładać w sobie samym świat, dokonać interioryzacji pragnień, urzeczywistnić je („i potrzebuję ram”), aż w końcu spojrzeć na świat z dystansem, pokonując strach przed sondowaniem zastanej rzeczywistości („i potrzebuję drzwi z judaszem”). Człowiek przedstawiony w zbiorze to istota dojrzewająca do swojego człowieczeństwa w różnych wymiarach. Na przykład wyznanie podmiotu w utworze „i mój syn odchodzi ode mnie” jest projekcją wyobraźni, na którą składa się układ odchodzenia i powrotów nadziei na spełnienie się niewyrażalnego („ to jest liść szałwii, ukryty tylko pod postacią nienarodzonego chłopca”). Wiara w odwracalne to hostia, którą niesie w sobie człowiek.

Piotr Przybyła „Apokalipsa. After party”, Dom Literatury w Łodzi i Stowarzyszenie Pisarzy Polskich w Łodzi, Łódź 2015, str. 52

Anna Łozowska-Patynowska