O twórczości, kulturze, snach i marzeniach

Kategoria: boja literacka Opublikowano: wtorek, 26 styczeń 2010

Antoni Kępiński

Zaczerpnięto z Elementarza Antoniego Kępińskiego dla zdrowego i chorego, czyli autoportretu człowieka (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002), a także Melancholii (PZWL, Warszawa 1974) oraz Rytmu życia (Wydawnictwo Literackie, Kraków 1978).

 

Potrzeba twórczości, tj. narzucania otoczeniu swej wizji świata, jest jedną z zasadniczych cech człowieka.

Postawa „artystyczna” jest postawą wolności, w tym sensie, że szuka się w niej wypowiedzenia tego, co w nas jest najbardziej indywidualne i spontaniczne, a tym samym zrzucenia z siebie uwierających masek i więzów.

W postawie artystycznej chodzi o umiejętność przeżywania własnego życia.

Pracownik zamiatający ulicę też ma poczucie aktu twórczego, gdyż przekształca cześć swego otoczenia według własnego planu, a więc zmienia go na „obraz i podobieństwo swoje”.

Dla przyrodnika świat w pewnym sensie jest światem martwym, światem przedmiotów, które potwierdzają lub negują jego koncepcje, dla artysty świat jest zawsze żywy i zmienny.

Akt twórczy wymaga zbliżenia się do otoczenia w sensie dosłownym i emocjonalnym.

Nie można logicznie udowodnić, że coś jest piękne, trzeba to po prostu odczuć.

Świat kultury, tzw. noosfera, jest do życia człowiekowi równie potrzebny jak biosfera.

Dzieło sztuki jest na ogół tym trwalsze, im lepiej oddaje to, co w człowieku pozostaje niezmienne.

Tylko człowiek niszczy dla samego niszczenia i tworzy dla samego tworzenia.

Możliwość uwierzenia „fałszywym prorokom” jest może największym niebezpieczeństwem współczesnej kultury.

Zasadnicza różnica miedzy kulturą zachodnią a wschodnią zdaje się polegać na tym, że w pierwszej akt woli był skierowany na zewnątrz, w drugiej – do wewnątrz. Człowiek kultury zachodniej starał się zapanować nad otoczeniem, a wschodniej – nad sobą.

Problem rozładowania uczuć negatywnych, umożliwienia realizacji tendencji twórczych i transcendentnych, tkwiących w człowieku, jest, jak się zdaje, najważniejszym problemem naszej kultury.

Marzenia senne świadczą o tym, że w czasie snu umysł nie odpoczywa, ale wciąż coś tworzy i buduje.

Marzenia senne, podobnie jak upojenie alkoholowe, w myśl powiedzenia ‘in vino veritas’ odsłania lepiej prawdziwy obraz człowieka niż jego życie na jawie, w którym świadome decyzje maskują nieraz istotną jego prawdę.

Rzeczywistość na jawie broni się przed sennym koszmarem, a rzeczywistość marzenia sennego – przed koszmarem życia.

Ze światem rzeczywistym można walczyć, zwyciężać go i być przezeń zwyciężanym, zmieniać go i samemu się jego poddawać, natomiast wobec marzenia sennego człowiek jest bezsilny, jest się przez nie nawiedzonym i owładniętym.

W marzeniu sennym nie działa się w formie czynnej, ale biernej.

Sny człowieka o „trudnym dzieciństwie” są często przepojone lękiem i agresją.

Ludzie smutni mają zwykle smutne i lękowe sny, a ludzie pogodni – pogodne.

Niekiedy w ciężkich chwilach życia znajduje się ulgę w pogodnej treści marzenia sennego, i, na odwrót, gdy koloryt dnia jest względnie jasny, wówczas sny bywają nieraz koszmarne.

Urzeczywistnienie naszych marzeń na jawie, a tym bardziej marzeń sennych, zmieniłoby nas niejednokrotnie nie tylko w bohaterów, szczęśliwych kochanków, lecz też w samobójców i morderców.

Z czasem, niekiedy wiele pokoleń później, realizują się najbardziej fantastyczne marzenia, a urojenia chorych psychicznie stają się rzeczywistością.

Trudno dziś wymyślać baśnie, gdyż większość z nich się spełnia.


Latarnia Morska 3 (7) 2007