Poczta lyteracka LM 2 (14) 2010 / 1 (15) 2011

Category: poczta lyteracka Published: Sunday, 27 November 2011

Jan Chrzan

Piotr W
. z Zielonej Góry: "Najuprzejmniej chciałbym spytać o Wasze pismo. Pytałem w empiku, ale dawno nie mieli. Kiedyś Latarnia Morska wychodziła regularnie. A teraz opóźniacie się strasznie. (...) Słomiany zapał, co? (...)".
Zniecierpliwiony Panie Piotrze. Nie powiemy, że winni są kominiarze, masoni i cykliści. Winna opóźnień jest kasa. Konkretnie - jej niedostatek. Brakuje sponsorów. A tylko dzięki ich hojności nasz magazyn literacko-artystyczny istnieje. Pojawi się nowa gotówka, będą następne numery. Materiałowo cały czas czekamy - by użyć terminologii sportowej - w blokach startowych.
Tymczasem polecamy niedawno reaktywowaną stronę internetową LM. Być może pomieszczone tam materiały archiwalne plus materiały nowe w dziale „między numerami” osłodzą Pańskie oczekiwanie.

Remigiusz K. ze Szczecina. "(...) Jestem studentem historii - II rok. (...) Nigdy nic nigdzie nie wysyłałem i się trochę krępuję. (...) A ponieważ interesuje Was tematyka morska, chciałbym przedstawić do ewentualnego druku mój esej o wątkach filozoficznych w twórczości J. Conrada-Korzeniowskiego. (...) Bardzo proszę o poważne potraktowanie mojej propozycji. (...)".
Szanowny Panie Remigiuszu. Niepotrzebnie Pan się krępuje. Kiedyś trzeba wystartować, jeśli ma się aspiracje twórcze. To raz. I dwa. 99% nadsyłanych tekstów traktujemy poważnie (to znaczy wszystkie są czytane).
Niestety, Pański tekst - choć napisany świetnym językiem (!) - przypomina szkolną wprawkę. Mało myśli własnej.  Zatem "ewentualny druk" nie wchodzi w grę. Jednak jest w Pańskim pisaniu coś, co pozwala zachęcić, by odezwał się Pan powiedzmy za rok. Jeśli będzie Pan dalej pracował nad sobą (i z ciekawszym efektem) - naszych łamów przed Panem nie zamkniemy.

Janina A.-A.  z Gdańska. Długi, ręcznie pisany (coraz większa rzadkość, a szkoda) list. "Bardzo lubię dobrą literaturę. Zwłaszcza wiersze. (...) Byłabym mile zaskoczona, gdybyście opublikowali chociaż kilka. (...)".
Droga Pani Janino. My też tu bardzo lubimy dobrą literaturę. Nawet więcej. Jesteśmy w niej zadurzeni. Kłopot w tym, że za dużo jej nie jest.
A Pani wiersze? Pani wierszom, poza brakiem artystycznej siły, niezborną stylistyką i miałkimi przesłaniami w zasadzie niczego nie brakuje. Czyli istniej coś, nad czym – być może – zechce Pani się zastanowić. Ale obowiązku nie ma.

Teresa D. z Wieliczki. "Szanowny Panie Redaktorze Janie Chrzan. Piszę poezje od lat. Znajomi gorąco namówili mnie, żeby wysłać do "Latarni Nadmorskiej". Chyba mają rację. (...) To co jest kursywą, ma zostać kursywą, tak ma być. Duże litery też, proszę Pana. I tamte przesunięcia w wierszu "Polatałabym" (...)".
Apodyktyczna Pani Tereso. Dziękujemy za instrukcje i strofy. Może zbyt gorąco znajomi Panią namawiali. Bo nam po lekturze zrobiło się zimno.
Poza tym (lecz to tylko na marginesie) moje nazwisko odmienia się normalnie: do Chrzana, o Chrzanie, z Chrzanem, Chrzanowi.

Krzysztof G. i Artur W. z Katowic. "Napisaliśmy wspólnie powieść sf Boska cząstka. (...) Gdyby redakcja była zainteresowana, zgodzilibyśmy się na druk w kilku większych odcinkach. (...) Honoriarium do negocjacji. (...) Teraz będziemy szukali wydawcy. Prawdę mówiąc zamierzamy wysłać do kilku jednocześnie. Ale nie wiemy jakie tu obowiązują obyczaje. Czy wypada. Czy redakcja LM może nam coś zasugerować? (...)".
I proszę, autorski duet. Rzadkość! Choć i w tym dziale literatury się zdarzali - na przykład świetni rosyjscy pisarze (bracia) Arkadij i Borys Strugaccy. Na naszych łamach także pojawił się tandem: Robert Ćwik i Dariusz Kaleta - z lżejszymi opowiadaniami potrącającymi o lit. fantasy. Ale do rzeczy.
Drodzy Panowie. Przeczytałem Waszą powieść. Dosyć oryginalny pomysł całości. Trochę niektóre wątki przypominają Gwiezdny pył N. Gaimana, a trochę Świat dysku T. Pratchetta. Jednak Waszą słabością jest język. Wyczuwa się w stylistyce, że poszczególne partie tekstu pisały różne osoby. A nie uzasadnia tego struktura powieści. Może warto popracować nad ujednoliceniem języka.
O druku całości nie ma mowy. Ani też o honorarium, niestety.
Sugestia wydawnicza jest taka. Korzystając z wyszukiwarki internetowej znaleźć wydawców specjalizujących się w tego typu literaturze i rozesłać kopie dzieła. Na wstępnym etapie poszukiwań nie ma w tym nic złego. Naturalnie wypada dołączyć informację o tym, że wysyłacie Panowie tekst w kilka miejsc jednocześnie. Powodzenia!

Grażyna J. z Ciechanowa. "(...) Jedni piszą na płotach albo na murach, inni w pamiętnikach, jeszcze inni w listach. Ja postanowiłam popróbować w gazetach. (...) I co redakcja Latarni na to? (...)".
Pani Grażyno. Proza poetycka, tak? Najpierw drobna próbka:

Moja pręgowana kocica Perełka ociera się o moje nogi i strzelają iskry długie jak jej sierść. To mnie denerwuje. Choć słodkie są takie iskry w ciemności. Jest ciekawość czy małe kotki, jak wyjdą na świat, po niej będą robiły to samo tak samo?

Nadesłane utwory przeczytaliśmy w redakcji z ciekawością (a nawet były głośno cytowane i komentowane), bo tu sami kociarze (i tylko jeden psiarz). Cóż, chociaż temat nas ujął, po lekturze doszliśmy do wspólnego wniosku: w niektórych przypadkach dobrym pomysłem byłoby powstrzymanie się od pisania. Obojętnie gdzie.


Latarnia Morska 2 (14) 2010 / 1 (15) 2011