Poectwo

Category: felietony Published: Friday, 03 August 2012


Lech M. Jakób

Ukułem ten termin jakiś czas temu, próbując dookreślić zjawisko charakterystyczne dla niedopoetów. Dla niedopoetów – czyli parających się pisaniem wierszy osobników, których jednak poetami wprost nazwać nie można.
Pojęcie niedopoety organicznie związane jest z pojęciem poectwa. Gdyż poectwo uprawiane jest przez niedopoetów właśnie. I tylko (a raczej głównie) wśród niedopoetów występuje. Już wyłuszczam bliżej o co chodzi.

Z grubsza wiemy czego się trzymać, gdy trafia w nas poezja. Rozpoznajemy ją bez specjalnej wiedzy. Bo wiedza i  precyzyjne narzędzia opisu literackich form potrzebne są fachowcom. Tak zwany przeciętny odbiorca polega na intuicji. Zawierza – i słusznie – wrażeniu, emocji. Na ogół guzik go obchodzi technika, warsztat. Obcy mu jest chłodny ogląd. Łaknie przeżycia lub tylko – by tak rzec - duchowego rozkołysania. Jednym słowem, odbiorca, sięgając po poezję, zawiera cichą umowę z dostarczycielem tejże. Umowę, opartą na wierze, iż otrzyma „produkt” dobrej jakości, najlepiej oryginalny. Dzieło, które wedrze się do jego wnętrza, rozsiewając poczucie obcowania z czymś wysokim, a przynajmniej twórczo rzetelnym.
Lecz łaknienie obcowania z poezją u większości odbiorców bywa tak silne, że zanika elementarny krytycyzm.
I to właśnie jest wodą na młyn poectwa. Raj niedopoetów.

Skąd takie spostrzeżenie? Bo przeciętnego odbiorcę łatwo podejść imitacją. A poectwo głównie na imitacji się zasadza.
Poectwo mniej lub bardziej zręcznie autentyczną poezję imituje. Przywdziewa cudze szaty.
Poectwo – dzięki sztuce mimikry - na pierwszy rzut oka trudne jest do rozpoznania. I stąd jego powodzenie.
Nigdy nie wnosi nic oryginalnego.
Będzie to  definicja nieostra, ale można ją przedstawić następująco:  p o e c t w o   j e s t   m i e l e n i e m   w   k ó ł k o   z a s t a n y c h   i d e i,   p r z e j ę t y c h   f o r m   o r a z   z d o b y c z y   j ę z y k o w y c h.   J e s t   w i e c z n ą   j a z d ą   n a   j a ł o w y m   b i e g u.

Gdy się zastanowić, dziwaczne to zjawisko. Bowiem owi imitatorzy, czy też udawacze, określeni tu mianem niedopoetów, do perfekcji opanowali swój fach. Nie można nazwać ich poetami, ale nie są jeszcze (już) grafomanami. Brak im „bożej iskry”, ale posiedli biegłość warsztatową. Mogą tłuc nowe wierszydła z palcem w nosie, a vista, na okrągło. Jak plastikowe doniczki ze sztancy. Słowem poectwo kwitnie lepiej, niźli stokrotki na wiosnę.
Niedopoeci mają przynajmniej kilka rozpoznawalnych cech. Widać u nich bufonadę oraz nadzwyczaj dobre samopoczucie, graniczące z pewnym cynizmem. Obca jest im refleksja pogłębiona. Wspierają się wzajemnie. Chętnie łączą się w towarzystwa wzajemnej adoracji, gdzie wysoka samoocena jest normą.

Rozmiar tego zjawiska wygląda na coraz bardziej zatrważający. Bo tomików pustych, nijakich, sztancowych - przybywa lawinowo. Księgarskie i biblioteczne półki są nimi wręcz zawalone.
Po części wina to łatwości wydawania. Dziś książeczkę, a tym bardziej chudy tomik opublikować to pryszcz. Zwłaszcza własnym sumptem – ignorując recenzenckie sito i choćby elementarną konsultację.
Sporą winę w tolerowaniu poectwa ponoszą także wszechwładne media oraz krytycy. Media przez papuzie powielanie i nagłaśnianie dzieł imitatorskich. Zaś krytykom należą się baty za lenistwo w tępieniu tego zjawiska. Lub za ignorancję. Unikam stwierdzenia, że czynią to celowo (?).

Dlaczego aż tak się  irytuję? Bo rozpanoszone -  niczym zaraza - poectwo przyczynia się do erozji kulturowej. Wypacza smak, demoralizuje estetycznie i nieodwracalnie „usypia” lub wręcz pustoszy wyobraźnię niewyrobionej (głównie młodej) części czytelników. A groźne w swej miałkości wzorce nierzadko odciskają się później pieczęcią w mózgach początkujących twórców. Biedaczyna taki, unurzany w potężniejącym poectwie, rychło traci instynkt samodzielnego myślenia. Wreszcie traci własny kręgosłup.
Chociaż? Komuś, kto z „iskrą bożą” się urodzi, choroba poectwa raczej nie grozi.

Lech M. Jakób


Felieton pochodzi z przygotowywanej do druku książki „Poradnik grafomana”, która wkrótce ukaże się nakładem Wydawnictwa FORMA



portal LM, sierpień 2012