Człowiek zaradny i człowiek praktyczny

Category: felietony Published: Saturday, 27 February 2010


Janusz A. Korbel

Mieszkam na Litwie. Chociaż dzisiaj nazywa się to Polską a nawet Europą czyli że należymy do cywilizacji zachodniej, przez większość historycznego czasu była tu Litwa. W najstarszych opisach określano tę ziemię jako krainę wielkich lasów, wielkich rzek i mokradeł. Lasy były trudnodostępne, rzeki szeroko rozlewały na wiosnę, użyźniając łąki ale i niszcząc niejedno i dlatego przysłowie: rzeka daje – rzeka odbiera, pochodzi właśnie z Litwy. To powiedzenie zawiera prastarą mądrość, że chociaż co roku ogromne tereny są zalewane, ma to również swoją dobrą stronę. Wielka rzeka, podobnie jak wielki las – uczy pokory. Wobec takiego ogromu nie można być chciwym, bo zaraz przyroda nas ukarze.
Kiedyś żyli tu jacyś nieznani nam ludzie. Zostały po nich kurhany. Później zaczęły się „wchody”. Z Kijowa i Brześcia w te lasy i mokradła wchodzili i osiedlali się Ukraińcy. Od północy Białorusini. Kolejni władcy przywozili nowych osiedleńców, ale królowała litewska przyroda i ludzie musieli się z nią liczyć, bo byli za słabi, żeby ją ujarzmić. 
W dalekich krajach, tzw. cywilizacji zachodniej ujarzmienie przyrody poszło szybciej. I zaczął się szybki postęp. Dzisiaj nowocześni ludzie nie oglądają się na przyrodę i nie dbają o oszczędzanie dóbr. Nowoczesny człowiek nie jest zachłanny – jest zaradny. Zachłanność stała się normą pod takimi nowoczesnymi określeniami, jak „postęp” i „sukces”. Człowiek odnoszący sukces, to człowiek zaradny i nowoczesny. Producenci płatków kukurydzianych stosują do ich produkcji modyfikowaną genetycznie kukurydzę nie z chciwości, ale dlatego, że na tym polega postęp. W produkcji samochodów nie stosuje się rozwiązań pozwalających je naprawiać po wypadkach nie z zachłanności koncernów, ale dlatego, że musi być postęp, co roku nowe modele muszą mieć nabywców. Jeśli nie ma wzrostu – jest plajta.
Autor bestselleru  Stupid White Man („Głupi biały człowiek”) Michael Moore opisuje, jak to kilkakrotnie miał problemy z zapaleniem swojego volkswagena. Wymienił starter, świece, akumulator, komputer – i nic, samochód nadal czasami nie chciał zapalić. W końcu Moore zgłosił się do serwisu i usłyszał: Ma pan nowoczesny model o nazwie Beetle. Ten samochód nie zapali, jeżeli nie będzie pan nim codziennie jeździł. Autor książki pomyślał, że się przesłyszał. Powtórzył więc pytanie: O co chodzi w moim aucie? – Widzi pan, w nowoczesnym samochodzie mechanizmy są zarządzane przez pokładowy komputer. Jeżeli komputer nie rejestruje żadnej aktywności, to znaczy nie używa pan samochodu przez dzień czy dłużej, wówczas komputer „rozumuje”, że coś się zepsuło, bo normalny człowiek by jeździł. W związku z awarią komputer wyłącza auto i nie pozwala wystartować. Czy naprawdę nie może pan raz na dzień zapuścić silnik i przejechać kilku metrów? – usłyszał w odpowiedzi. Kraj, w którym to się dzieje ma wysoką świadomość ekologiczną obywateli, a producenci volkswagena dbają o środowisko jak rzadko kto – na pozór nic się tam nie marnuje. Są też zwolennikami tworzenia ścisłych rezerwatów przyrody i parków narodowych w Afryce, Polsce, Brazylii, bo gdzieś trzeba jeździć na wakacje, robić prace naukowe, a poza tym kochają zwierzęta.
Zacofani mieszkańcy białowieskich wsi – Białorusini, Ukraińcy i tzw. „tutejsi” – głosują wiernie na tzw. lewicę i bronią murem lasu przed poszerzeniem parku narodowego. Nie chcą, żeby ktokolwiek z zewnątrz ich pouczał, nie chcą postępu, nie chcą zmian. Czują podskórnie, że każda zmiana, każdy postęp niesie coś gorszego. A tzw. ochrona przyrody płynie przecież z luksusowych ośrodków naukowych, w których pracują „oni”, jeżdżący dobrymi, nowoczesnymi samochodami, które trzeba codziennie uruchomić, bo inaczej komputer je wyłączy. „Oni” wierzą w postęp a „tutejsi” unikają zmian.

PS: Od napisania tych słów upłynęło 6 lat. „Tutejsi” jeżdżą już nowoczesnymi samochodami, odremontowali domy i pobudowali nowe, dzięki turystyce związanej z najstarszym parkiem narodowym i symbolem dzikiej przyrody żubrem miejscowości przy parku dynamicznie się rozwinęły. Ale nadal mieszkańcy głosują na tzw. lewicę i protestują przeciw parkowi narodowemu. Kto wie, może na tym polega prawdziwa zaradność, wszak ciągle powstają nowe projekty dofinansowania regionu, żeby opór znikł. Nie ma obawy, człowiek zaradny będzie nadal protestował przeciwko „innym”, bo przekonał się, że to w nowoczesnym świecie przynosi pieniądze, nawet jeżeli od tego „innego” niczym się już nie różni.



Latarnia Morska 2 (10) 2008