Aforyzm

Category: felietony Published: Wednesday, 03 October 2012

Lech M. Jakób

Aforyzm (z greckiego aphorismos): zwięzłe zdanie, błyskotliwe sformułowanie, zawierające jakąś myśl filozoficzną, naukę moralną, regułę życiową itp. – czytamy w słowniku PWN. W innych opracowaniach znaleźć można dopełnienie definicji. Punktuje się na przykład środki retoryczne aforyzmu, szczególnie paradoks i antytezę, proponując nadto przyjrzenie się takim hasłom jak: maksyma, sentencja, apoftegmat, gnoma, złota myśl.
Zamieszanie z doprecyzowaniem pojęcia aforyzmu jest duże.

Ten gatunek literacki przysparza kłopotów teoretykom. Bo miewa powinowactwa z innymi formami, często żywi się kalamburem, ironią. Bywa czasem gorzki, czasem zabawny, czasem ostentacyjnie prześmiewczy. Ale zawsze w pewien sposób porusza - głównie celnością spostrzeżeń, świeżym namysłem albo przewrotnością. Ma też potężną tradycję – korzeniami sięgającą starożytnego Egiptu i Grecji przedchrześcijańskiej. Nie wspominając o myśli chińskiej na wiele stuleci przed narodzeniem Chrystusa.
Dlatego trochę drażni, gdy wrzucany jest do nieco sparciałych worków z przysłowiami. Lub  gdy  wydłubuje się je, niczym rodzynki z ciasta, z utworów prozatorskich i poetyckich. W czym celują zwłaszcza antologiści oraz rozmaici kolekcjonerzy „słów skrzydlatych”.

Tymczasem warto wyraźnie podkreślić, że żywot aforyzmu najlepiej spełnia się osobno – jako odrębnej dyscypliny literackiej. Oddajmy aforyzmowi należny szacunek. Wszak istnieje wspaniałe aforystyczne zaplecze. Już pozostając – by nie sięgać daleko - tylko na naszym podwórku. Mam na uwadze między innymi Kazimierza Przerwę-Tetmajera, Adolfa Nowaczyńskiego, Karola Irzykowskiego, Stefana Napierskiego, czy bliższych współczesności Wiesława Brudzińskiego, Jacka Wejrocha i Stanisława Jerzego Leca – listę da się chwalebnie wydłużyć, do kilku obecnie żyjących włącznie.

Tak, aforyzm z czytelniczego punktu widzenia jest formą wdzięczną. Dla niektórych wręcz atrakcyjną. Nie wymusza długiego skupiania uwagi – ofiaruje za to natychmiastową satysfakcję. Jeśli dobrze ukuty.
Lecz inaczej rzecz się ma od strony twórcy. By osiągnąć efekt błysku lub skondensowanej refleksji, trzeba włożyć wyjątkowo dużo pracy. W prozie na przykład da się ukryć mielizny, uchodzą potknięcia. Odbiorca przymknie oko i na grubszą wpadkę. W aforystyce lada mielizna jest katastrofą. Natychmiastową. Bez szans apelacji. Gdyż nic tak nie obnaży fuszerki, jak krótka forma właśnie.
Zatem pożądana lekkość często kryje długotrwałe cyzelowanie słów, niejednokrotnie dziesiątki wersji doprecyzowanych myśli. Wiem coś o tym, uprawiając aforyzm od ćwierćwiecza. To jedna z moich najulubieńszych form. I chyba najbardziej w duchu przeklinana. Zwłaszcza wtedy, gdy zaczynam dostrzegać powszechnie rozpanoszony chwast epigonów, bardziej lub mniej zręcznie imitujących głębię.
To osobna choroba. Imitatorstwo. Udawactwo. Naśladowcy, być może zwiedzeni pozorną łatwością formy, a czasami i zadufaniem, obywają się przekręcaniem przysłów, sztuczkami gazetowymi, uogólnieniami. Bredzą „naukowo”  lub skręcają w stronę banału, co już na dzień dobry niesie aforyzmowi śmierć.

I jeszcze jedno. Przeświadczenia o aforyzmach, jako formie rzekomo  tylko frywolnej, a czasem i lekceważonej przez twórców, bywają zastanawiające. Pamiętam spotkanie autorskie w gimnazjum. Prowadząca w pewnej chwili zaproponowała eksperyment. Szło o prezentację na wyrywki aforyzmów moich i cudzych. Spodziewano się, że wyłowię tylko pewną ilość własnych z mnogości cytowanych. Uczniowie kolejno wstawali, deklamując przygotowane miniutwory. „Pułapka” spaliła na panewce. Bez trudu rozpoznałem własne pośród kilkudziesięciu. Zdziwienie bibliotekarki nie miało granic.
- Jak to możliwe?
Akurat dzwonek na przerwę wywabił na szkolne boisko ze trzy setki rozdokazywanych uczniów. Podeszliśmy do okna. Wskazałem na brykający tłum:
- Nie rozpoznałaby pani  w ł a s n y c h  d z i e c i, nawet w takim tłoku?

Lech M. Jakób


Felieton pochodzi z przygotowywanej do druku książki „Poradnik grafomana”, która wkrótce ukaże się nakładem Wydawnictwa FORMA


portal LM, październik 2012