„Mała antologia poezji francuskiej”

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: sobota, 24 czerwiec 2017 Drukuj E-mail

Anna Łozowska-Patynowska

POD NIEBOSKŁONEM… LIRYKA OTWIERANIA-ZAMYKANIA CZŁOWIECZEŃSTWA

Mała antologia poezji francuskiej mieści w sobie różne teksty pisane wierszem i prozą wielu twórców francuskich w tłumaczeniu Kazimierza Brakonieckiego. Antologię współtworzą utwory Charlesa Baudelaire’a, najbardziej znanego twórcy, którego teksty współtworzą kanon lektur w szkole średniej. Kolejne odsłonięcie „językowe” Brakonieckiego jest nowatorskie pod tym względem, że tłumacz-poeta dokonuje przełożenia trafnych metafor poetyckich na również odkrywcze, czy nawet ożywcze treści, wymagające od czytelnika ogromnego zaangażowania interpretacyjnego. Jego tłumaczenie jest gładkie i sprawne, a do tego widać tu proces dynamicznego zaangażowania w to, by również „grać znaczeniem” słowa, bawić się nim, wskazując na wiele wymiarów interpretacji jednocześnie. Przekład tekstów francuskich w wydaniu Brakonieckiego staje się ciekawym wyzwaniem dla interpretatorów literatury. I to nie tylko dlatego, ze Brakoniecki zadaje sobie trud sprzęgnięcia najbardziej wyrazistych postaw poetów francuskich. Wzmaga się także ze złożoną problematyką zawartą w tekstach.

Problematyka antologii oscyluje pomiędzy różnorodnymi tradycjami i nurtami, łącznie z najnowszymi trendami kulturowymi, jak np. nurt postkolonialny. Doskonałym przykładem jest tu poezja Aimé Césaire’a. Przetłumaczone fragmenty „Kroniki powrotu do kraju rodzinnego”. Przenikająca do głębi ten tekst atmosfera „absurdu pod rozpryskującą się otwartą świadomością”, pozwala na postawienie pytanie o ludzką tożsamość, tym bardziej, że właśnie tak skomponowana całość w ujęciu Brakonieckiego jawi się jako wędrówka po bezdrożach ludzkiej osobowości, która jest zmienna, pełna dziwactw i niespójności. Wyprawa w poszukiwaniu utraconego człowieka, siebie zrodzonego w pamięci siebie wiąże się nie tylko z „Kroniką….” Cesaire’a i jego ludzkim „memorandum” pragnącym odwzorować człowieka w człowieku, ale i z odsłoną ludzkiej hipokryzji w tekście „Sznur” Baudelaire’a. Związek z Baudelaire’owskim pojęciem „Prostytucją duszy” z utworów „Tłumy” i ludzkimi „złudzeniami” każe poszukiwać wielokierunkowych kształtów świata w poezji francuskiej.

Baudelaire jest najbardziej znanym i cenionym twórcą poezji i prozy, chyba dlatego otwiera on tę ciekawą wyprawę po tekstach francuskich. Dzieła Baudelaire’a znamy chociażby z przekładu Ryszarda Engelkinga („Paryski splin. Poematy prozą”). Warto zatem dostrzec różnice dokonanego przekładu już istniejącego z tłumaczeniem poematów Baudelaire’a w wydaniu Brakonieckiego. Tłumacz proponuje przejrzeć się w tekstach Baudelaire’a niczym zwierciadle, tłumacząc, że tekst staje się pewnego rodzaju „prostytucją duszy”. Liryka jest dla tego twórcy szczególnym rodzajem obcowania z „sacrum świata”, który dla człowieka-poety pozostaje na wskroś otwarty („Tłumy”). Rzeczywistość Baudelairowską rozumie Brakoniecki jako podporządkowaną prawom iluzji. W niemalże każdym tekście umieszczonym w zbiorze doszukać się można podbudowania świata ironią, ale i prób obalania schematów i przyjętych konwencji („Sznur”).

Natomiast do interpretacji tekstów wpisujących się w nurt antykolonialny posłużyć może kategoria inności. Bycie innym w świecie rodzi poczucie obcości. Ksenofobiczna struktura świata odrysowana w wierszach poety znajduje przełożenie w sposobie obrazowania. „Ból” świata, jego materialność trącąca pustką duchową, aż w końcu absolutny brak transcendencji, to tylko niektóre z elementów współtworzących tę przestrzeń. Niespójność słowa i uczucia to dychotomia wynikająca z „martwicy” poznawczej. Bohater liryczny wiersza ukazany jako człowiek w labiryncie, bez nadziei poszukuje z niego wyjścia. Świat-więzienie, a może przestrzeń wzrastającego lęku to najbardziej adekwatne określenia świata, w którym można nie tylko stracić nadzieję na odnalezienie celu w życiu, ale i zagubić swoją własną tożsamość. Patologiczny wręcz wymiar liryków skłania ku objaśnieniu ich w oparciu o pojęcie zagłady, która jednak, jak w Starym Testamencie, nie następuje. To raczej rodzaj cichego łkania pulsującego falami, nie wybawienia, lecz skazania na trwanie w zawieszeniu.

Postkolonialna wizja człowieka wyłaniającego się z tekstów, człowieka balansującego na styku zwątpienia i skrajnej pewności w realizację swojego przeznaczenia to koncepcja nie tylko francuskiego twórcy, ale i samego Brakonieckiego-tłumacza a zarazem poety, który pragnie pokazać tę istotę w sytuacji granicznej. Fantastyczna przygoda zdarzająca się podczas lektury bogatego stylistycznie, koncepcyjnie i zarazem konceptualnie tekstu, jest wyprawą w głąb natury ludzkiej ukazywanej w wielu wymiarach. Sondowanie ludzkiego sumienia, a właściwie przeprawa przez ludzkie wnętrze staje się integralnym i najważniejszym planem światopoglądowym, którym podąża Brakoniecki. Odsłanianie tożsamości człowieka, splątanie w duchowej perystaltyce ludzkiej, a przy tym walka o aprobatę dla inności staje się podglebiem większości tłumaczonych przez Brakonieckiego tekstów. Ogromna wrażliwość poetycka tłumacza staje się perspektywą, przez którą i dzięki której krytyk czyta fikcyjne światy twórców, „światy możliwe” zdarzające się wielokrotnie.

Liryka Mohammeda El Amraoui’ego prezentuje obraz świata, który sam się w sobie „zapada” („Ulica ucieka/ krokami kobiety”), wciągając w tę bezgraniczną przepaść człowieka. Prowizoryczność istnienia w utworze „Ja” kontrastuje z człowieczeństwem, które poddaje się bezwarunkowo tej pustce. Człowiek spleciony został z rzeczywistością w ekspresjonistycznym pejzażu, przypominającym naturalistyczne oddechy Zoli, przez które przebija „rozdrażnienie wypełzające na ściany”. Liryka staje się neurastenią, bolączką, która otwiera podmiot na odkrycie tej dychotomii. Nad rzeczywistością Amraoui’ego zwisa „wielka kurtyna z szarego plastiku”, która, paraliżując ludzkie zmysły, zamyka człowieka w tym świecie. Podobną perspektywę próbują zilustrować metafizyczne rozważania Yvona Le Mena. W utworze „Cmentarz” słowa stają się dla podmiotu desygnatem wieczności, dlatego człowiek wpisany w „krainę poezji” jest wrażliwym czytelnikiem świata. „Padający śnieg”, który zdaje się wyznaczać rytm emocjonalny w wierszu, opadający po „drugiej stronie” świata, w zaświatach, rozszerza perspektywę Le Mena na trwanie wieczne. Zatem tytułowy „Cmentarz” i podjęta tematyka funeralna, projektuje wizję człowieka wychodzącego poza istnienie racjonalne. Śmierć, która przychodzi nagle, gdy „motorower wywraca się na drodze z ojcem i ze mną”, jest wizją przyszłych zdarzeń, własnej śmierci i procesu zmieniającego rzeczywistość racjonalną. Technika dysonansów, zbliżeń i oddaleń, jak w utworze „Brat mamy” Le Mena, a także konsekwentnie realizowana teoria odbić to typowe instrumenty, które w ciekawy sposób wyzyskuje poeta.

Niezwykle sugestywną ilustrację granicy, do której posunęło się człowieczeństwo jest „Lament maków polnych z Betlejem”. Tahar Bekri konfrontuje ze sobą dwa sposoby podejścia do świętości. Cała kwintesencja jego „poetyckiej spowiedzi” zawiera się właściwie w pierwszym wierszu, gdzie pisze: „Jeżeli twój czołg zabija moją modlitwę…”. Problem bezczeszczenia ludzkiej wiary ukazany na kanwie personalistycznej, ukazuje problem kryzysu człowieczeństwa w XXI wieku. Profanowanie świętości staje się zarzewiem konfliktu duchowego odbywającego się we wnętrzu człowieka. Deptanie modlitwy jest najbardziej dojmującym przeżyciem człowieka. Uniwersalne przesłanie liryki Bekriego wyrasta jednak z typowo orientalnych sposobów wyrazu, o czym świadczy bardzo często wykorzystywany paralelizm składniowy, który stanowi dominantę tekstu. W wierszu „Afganistan” Bekri krytykuje przemoc i nieodpowiedzialność moralną, pogłębia także portret mrocznej strony ludzkiej natury, pisząc: „Jeżeli twoja praca to sianie przerażenia (…) Jeżeli droga twoja, jeśli moc twoja/ dla gwiazd to tylko mogiła mroczna/ Co ty możesz księżycowi obiecać?”. Dominacja mroku desygnującego zło i cierpienie odsłania prawdziwy, bo niezwykle gorzki, wymiar tej rzeczywistości, a także jej pozorność, udawanie prawdziwego człowieczeństwa („Jeżeli twoja twarz nie ma twarzy”). Również Aime Césaire próbuje zbudować uniwersalna trajektorię ludzkiego losu, w „Kornice powrotu do kraju rodzinnego”, poddając wizję okrutnej przeszłości prześladowanego człowieka. Obraz „prymitywnego bydła” , poniżanego i wyzyskiwanego prze oprawców, zdaniem Césaire’a, ciąży na całym pokoleniu ludzkim. Ocalenie człowieczeństwa w duchu personalistycznym patronuje wielu poetom, szczególnie jednak temu twórcy.

Podobnie wymiar relacji przestrzeni poetyckiej i ludzkiego życia odsłania Paol Keineg w swoich lapidarnych lirykach –sentencjach. I choć nie realizują one formy haiku, to jako mikro-myśli otwierają bardzo ważne pole doświadczeń metafizycznych. Dwuwartościowa struktura pisania „odrzucającego”, „zniewalającego”, która koresponduje z ludzką naturą, jej „zatrzymaniem się w sprzecznościach”. Liryka jako integralna przestrzeń doświadczania świata przez człowieka zawiera się w syntetycznej myśli Keinega: „Po co mam udawać, /że wierzę/ że inne życie mogłoby być możliwe bez poezji”. Ponadczasowe myślenie o liryce jako o „drzwiach, które się otworzą” ukazane zostało również przez André Frénauda. Poezja to świat, który, gdy raz się odwiedzi, nigdy nie zostanie zapomniany. Bytowanie w tym świecie rodzi ryzyko wiecznego trwania na „progu” wiersza, który ma nieskończenie wiele odczytań. Każda następna lektura rodzi „ogień początku”, żar przeżywania. Niekończąca się interpretacja poezji uwarunkowana jest niesamowitą głębią tekstu, otchłanią, która mieszka w jego „ścianach”. Poezja rozumiana przez André Frénauda jako „przerażająca droga człowieka” otwiera jego świadomość doświadczania tekstu jako harmonii przeciwieństw, Yjin i Yang”, odzwierciedlającej ludzką naturę. Także gwałtowna poezja kontrastów, sprzeczności i dysonansów Pierre’a Reverdy’ego wydaje się jednym z kierunków rozwoju liryki francuskiej, dlatego nie na próżno Brakoniecki poświęca jej sporo uwagi.

Ta rzekomo „mała” antologia, mieszcząca teksty wielu twórców francuskich, ogrom postaw, światopoglądów i estetyk i chyba tylko z powodu ich wielości zwie się „małą”. W rzeczywistości to, co czytelnik dostaje do ręki określić można jako szereg mikro-ujęć poetyckich, syntezę francuskiej myśli, esencję liryczną misternie przetłumaczoną i skomponowaną przez Kazimierza Brakonieckiego. Aby dokonać bowiem przekładu poetyckiego potrzeba nie tylko precyzji, zaangażowania i zacięcia w dookreślaniu znaczeń słów, fraz, zdań, ale także dokonania syntezy całości i uprawomocnienia jej koherencji. Potrzeba także emocjonalnego wczucia się w sytuację liryczną czy też, w przypadku prozy, zrozumienia konstrukcji i intencji narracyjnej. To z kolei można nazwać liryczną empatią, która wbrew pozorom nie jest w cale tak często spotykana. Brakonieckiemu udało się po prostu oddać ducha liryki francuskiej, która w ogólnym ujęciu pełna jest kontrastów, a pozbawiona jest słownych dyspersji, okazuje się zatem esencjonalną możliwością oddawania ludzkiej wrażliwości.

„Mała antologia poezji francuskiej”, Centrum Polsko-Francuskie Cotes d'Armor - Warmia i Mazury, Olsztyn 2016, str. 172

Anna Łozowska-Patynowska