O niekonieczności trwania

Kategoria: z dnia na dzień Opublikowano: piątek, 23 czerwiec 2017 Drukuj E-mail

Teresa Tomsia

"Pewne zdarzenia nigdy się nie kończą" – czytam w zbiorze Czarne notesy*. Zwięzłe, złożone z kilku krótkich akapitów refleksje Krzysztofa Lisowskiego to zanotowane wrażenia z podróży do ulubionych miejsc śródziemnomorskich i uwagi o dniu powszednim przeżywanym w Krakowie. Zdarzenia z przeszłości ukazane zostały w taki sposób, żeby mogły stanowić całość istnienia w świecie tu i Tam, a więc teraz i w niezgłębionej przeszłości, również w nieodgadnionej przyszłości, czyli w tajemniczej aurze niespodzianki, jaką zawsze bywa podróżowanie, jaką może też stać się rozmowa z bliskimi, którzy odeszli w wieczność, w niewidzialne. „Dialogi z Umarłymi” dopełniają nasze życie, wiodą ich Cienie w odwiedzane przez nas miejsca, niesiemy ich tam z sobą. Cenię pamięć poety, gdy staje się naszą zbiorową pamięcią, odwagą zapamiętania nie tylko ludzi sławnych, starożytnych mędrców i artystów, ale matki i ojca, ich niepowtarzalnej historii, a to nie jest dziś tak oczywiste, gdy propagatorzy historii skomplikowany ludzki los zastępują komiksem.

Notesy „czarne”, a więc intrygujące, zagadkowe – kolor okładek brudnopisu ma wprawdzie o wiele mniejsze znaczenie niż treść, jednak coś ma się na ich ciemnym tle rozjaśnić, objawić biało na czarnym. Autor zabiera je wszędzie z sobą, żeby na bieżąco opisać świat widzialny i przeczuwany w nowym miejscu – zaciekawiły mnie krótkie formy zapisków spełniających rolę powiernika w podróży, gdy wędrujący zaczyna zagospodarowywać się skromnie w nowym miejscu i kładzie rzeczy w progu nieznanego domu. Lisowski czuje jak mało kto temperaturę powietrza, zauważa życie przedmiotów oświetlonych porannym słońcem w hotelowym pokoju, intensywnie odczuwa obecność innych wokół siebie, docenia ich współodczuwanie czy nietypowe zachowanie. Interesują go ścieżki nieodkryte, nagłe zwroty, zatrzymania chwil: „Wysiadłaś dopiero z autobusu i stoisz w słomkowym kapeluszu na szerokim placu ruin przed nieistniejącą bramą miasta. Teraz bramą wydaje się gęstniejący upał, uparty blask.// Inni turyści wyciągnęli już aparaty i rozglądają się bezradnie w różne strony. Ty patrzysz na łaciatego kota, który dopiero otarł ci się o nogi. Przekazał żółto-czarny znak, pozdrowienie. Może to jego przodek był ulubieńcem Heraklita, który pogardzał trochę ludźmi, nie tolerował codziennej głupoty. (…) // Wolisz patrzeć na kota, który unosi ostrożnie łapki na rozpalonych kamieniach. Może jest tu najlepszym przewodnikiem. Tylko on ci wskaże ukrytą w powietrzu tajemnicę” (Są jeszcze inne fotografie).

Czarne notesy to książka o kulturze zauważania innych kultur, na jej kartach zostały zapisane redakcyjne obyczaje codzienności, a także krytycznie ujęte zachowania osób z kręgu kultury w kontekście poczucia smaku. Czytam strona po stronie obrazy świata nakreślone ręką poety – dla przyjemności poznawania – powracam do ulubionych fragmentów mówiących o radości trwania. W opowiastkach pobrzmiewa humor, a to rzadka cecha u poetów i redaktorów; ujmujące są też „medytacje” rowerowe i muzealno-podróżnicze, gdy można odpocząć „w świetle” i zadziwić się darami przeszłości: „Należy zacząć od oswajania świata. Więc najpierw na znaną z przewodnika mapkę miasteczka nakładamy ślady własnych kroków, prowadzimy nowy cień między platanami i koło popiersia burmistrza na ryneczku” (Pierwszy poranek).

Świat będzie „także nasz” wtedy, gdy przemierzymy go własnymi krokami, gdy poczujemy jego aromaty i potrudzimy się, aby dokładniej przyjrzeć się rzeczom, zjawiskom i ludziom, ofiarować im czas i skupienie. Ostatni akapit z rozdziału Opis projektu wpisuję do szarego notatnika, który jest moim powiernikiem w podróży, aby częściej przypominać sobie, że w pamiętaniu o ojcu jest coś więcej niż prosta historia dramatycznie przerwanego trwania. Wywoływanie postaci bliskich z niebytu jest jak wyświetlanie ich na kliszy, gdy ciemność zmaga się z jasnością, gdy zakreślamy koło, aby nicość nie znalazła tu dostępu, nie dotknęła nas przejmującym chłodem: „Dialogi z Umarłymi mają na celu pokazanie, że pewne zdarzenia nigdy się nie kończą, a przerwane życie ma swoje następstwa, kontynuacje, zagadkowe dalsze ciągi, wpływa też na rozmaite myśli czy nawet decyzje nadal żyjących. Oczywiście można powiedzieć, że narrator jedynie fantazjuje albo rozmawia z sobą, własnym sumieniem (?), ale chodzi tu coś więcej… o metafizyczny dreszcz, liryzm tajemnicy nie do rozwiązania, smak dawnego czasu, który można na różne sposoby ciągle uobecniać”.

W eseju wspomnieniowym na łamach "Tygla Kultury"** Krystyna Stołecka nazwała mnie wdzięcznie jakiś czas temu "Teresą od lampki oliwnej", gdyż pamiętam o dziadku legioniście zamęczonym w sowieckim łagrze, o ojcu wygnanym z rodzinnego majątku na tarnopolskiej ziemi, o niepokornym łódzkim poecie Zbyszku Dominiaku za wcześnie wezwanym do wieczności i o wielu innych, którzy odeszli tragicznie jak autor świetnych poematów Maciej Niemiec – w styczniową noc w Paryżu, zanim zdążyła nadejść jasność poranka – a pamięć o nich trwa i rozrasta się w pamiątkach, notatkach, wersach, przemienia nas powracającą obecnością w cytatach i odwołaniach, w godzinach poświęconych ich imionom. Minęła piąta rocznica śmierci piewcy „paryskiej bieli”, warto przypomnieć poruszający wiersz ze zbioru Stan nasycenia*** starannie zredagowany jakby to było jego ostateczne przesłanie do potomnych o niemożliwości wypowiedzenia siebie do końca, o niewyrażalności słowa wobec tajemnicy istnienia, o chłodnym dotyku ciemności, o zmaganiu się z nicością, gdy nasuwają się pytania o konieczność trwania: „Nareszcie wątpiąc, że jednym słowem/ Mógłbym zadać koszerny cios ciemności/ Tego światła, które oślepia jadalną część mowy –/ Jej język na moim, dotykam jej dłoni, jest pusta;/ I że jadalna część ciemności wypowie/ To, czego nie mogło wypowiedzieć światło,/ Jego dłoń w mojej, jego język na moim;// Że jadalna część ciemności oślepiona światłem/ Kiedyś wypowie mój język, że dotyk jej dłoni/ W mojej nie zwątpi o tym, który nie potrzebuje/ Światła ani ciemności, którego rana wyschnie/ I uwolni swoją dłoń, jej dotyk w mojej. Mógłbym/ Jej zadać tę, która by nie była moją, ale bez niej/ Ile razy musiałbym całkiem sam umierać” (***Nareszcie wątpiąc).

Aura dawnego czasu przeobraża się wraz z doświadczeniem nowych miejsc i spotkań, jednak nigdy nie wysycha źródło, pierwsze wzruszenie, ciepło otwartych dla nas rodzicielskich i przyjaznych ramion, zawierzenie, że mamy gdzieś bezpieczną przystań. Nawet wtedy, gdy dowiadujemy się, że nasze dzieciństwo przeżywaliśmy w cudzym, przesiedleńczym domu, nie niknie smak soku kwaśnych wiśni na wargach. Słyszymy z dala głos matki nawołującej na kolację – biegniemy z pobliskiej łąki przepełnieni zapachem kaczeńców i zgniecionych w kieszonce stokrotek, z drapiącymi źdźbłami trawy za koszulką, w warkoczach i sandałach, w sierści psa, potykając się o kamienie ułożone przy płocie sąsiada, rzucając w locie ku sobie rymowane zabawne przezwiska. A gdy któreś z nas potknie się i upadnie, stłucze kolano do krwi, pochylamy się nad nim z czułością, jakby to była nasza wspólna rana, pierwszy dotyk ciemności przejmujący chłodem niekonieczności trwania.
Piątkowo, 26 maja 2017 r.

--------------------------------------------------------------------------------------
*Krzysztof Lisowski, Czarne notesy, Wydawnictwo FORMA, Szczecin 2012.
**Krystyna Stołecka, Perły, „Tygiel Kultury” 1-6/2013
***Maciej Niemiec, Stan nasycenia, Zeszyty Literackie, Warszawa 2012.

Teresa Tomsia

 

Przeczytaj też na naszym portalu w dziale „poezja” wiersze T. Tomsi, artykuły w dziale „eseje i szkice”, a w „porcie literackim” omówienia i recenzje jej wcześniejszych książek Skażona biel (2004), Wątpiąc, idę (2005), Dom utracony – dom ocalony (2009), Kamyki. Elegie i krótkie żale (2011), Gdyby to było proste (2015), Z szarego notatnika (2015) oraz Kobieta w kaplicy (2016)

 

Teresa Tomsia – autorka szkiców o literaturze oraz książek poetyckich przetłumaczonych na język niemiecki (Wieczna rzeka – Der ewige Fluss, W drodze 1996) i francuski (Piękniejsze – Schöner – C'est plus beau, Verlag im Wald 2000); publikowała w „Arkuszu”, paryskiej „Kulturze”, „Toposie”, „Tyglu Kultury”, „Gazecie Malarzy i Poetów”, „Latarni Morskiej”, „Wyspie”. Wielokrotnie nagradzana za osiągnięcia artystyczne i upowszechnianie prawdy historii (proza dokumentalizowana o deportacjach z ziemi nowogródzkiej Dom utracony, dom ocalony, Wydawnictwo Poznańskie 2009). Ostatnio wydała eseje podróżne Z szarego notatnika (WBPiCAK, Poznań 2015) i dwa tomiki wierszy w Bibliotece „Toposu”: Gdyby to było proste, T.109, Sopot 2015; Kobieta w kaplicy, T.132, Sopot 2016 – nominowany do Nagrody im. ks. Jana Twardowskiego. Od kilkunastu lat współpracuje z paryskim internetowym „Recogito”, w kapitule Nagrody im. Ks. Józefa Sadzika w latach 2000-2008. Pochodzi z ziemiańskiej rodziny Kresowian, którzy powrócili z zesłania na Sybir. Urodziła się na Dolnym Śląsku w Wołowie w 1951 r., wychowała na Pomorzu w Świdwinie, absolwentka polonistyki UAM, od 1981 r. mieszka w Poznaniu. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.