Ewa Elżbieta Nowakowska "Apero na moście", Wydawnictwo FORMA i Stowarzyszenie OFFICYNA, Szczecin 2010, str. 74

Kategoria: port literacki Opublikowano: piątek, 21 maj 2010 Drukuj E-mail

Ewa Elżbieta Nowakowska, urodzona w Krakowie poetka, tłumaczka i eseistka, wydała dwa zbiory wierszy: Dopiero pod pewnym kątem (1999) oraz Nieboskłony (2003). Przetłumaczyła kilkanaście książek, a wspólnie z Robinem Davidsonem przełożyła i dokonała wyboru wierszy Ewy Lipskiej, który ukazał się w Stanach Zjednoczonych pod tytułem The New Century (2009).
Teraz, nakładem szczecińskiego Wydawnictwa FORMA i Stowarzyszenia OFFICYNA  ukazał się jej debiut prozatorski Apero na moście.

Niewielka objętościowo książka Ewy E. Nowakowskiej zawiera dwadzieścia dwa krótkie opowiadania, swoim charakterem przypominające migawki lub reminiscencje. Jednak mało istotne jak od strony formalnej określimy te utwory. Ważne, jaka ta proza jest.
A jest zadziwiająca.
Pierwsze zadziwienie przynosi język. Powściągliwy, precyzyjny, ale jednocześnie demonstrujący siłę obrazowania. Być może po poetce można się było tego spodziewać, lecz w końcu nie każdy poeta radzi sobie z prozą. I w dodatku tak dobrze.
Drugie zadziwienie budzi sposób prowadzenia narracji. Otrzymujemy tylko to, co niezbędne do uruchomienia wyobraźni. Autorka potrafi wiedzioną narrację uciąć, zawiesić, niedopowiedzieć. Z wyraźną korzyścią dla tekstu (bo lepszy niedosyt niż przesyt).
Trzecie zadziwienie tyczy opowiadanych historii, przedstawianego świata. Materia tych opowiastek, przy ich spójności narracyjnej, aż wibruje od nagromadzenia incydentów (czy też zdarzeń) dalekich od powszechnego postrzegania rzeczywistości. Wewnętrzne ja narratora jest wnikliwe i analityczne, uczulone na to, co zwykle na umyka albo przez rutynę codziennego życia zostaje (dla świętego spokoju?) zepchnięte na margines. Przedmiotem uwagi narratora są znikające na śniegu ślady lub elementy fotografowanych obiektów, tajemnicze domalowania na fresku, przedmioty nie wiadomo jak i dlaczego zmieniające swój kształt. Tworzona tymi zdarzeniami aura wiedzie nas ku granicom poznania, które to granice "przyszpilone" mogą być jedynie w postrzeganiu pozafizycznym. Innymi słowy usiłuje się nas (czytelników) przekonać, że złożoność rzeczywistości jest  jeszcze większa od doświadczanej, bo wielowarstwowa i wielokierunkowa: wciąż otwierająca nowe przestrzenie interpretacji. A realizm czy nierealizm prezentowanych tekstów jest w tym przypadku sprawą drugorzędną.

No i jeszcze jedno na koniec. Pośród tych minipróz nie gości mróz. Utwory te przesyconą są empatią, intrygują otwartością na ludzi, ich tajemnice - nawet gdy swą zagadkowością niosą niepokój. To trudna sztuka: umieć tak opowiadać.
Słowem udany debiut prozatorski.

Wanda Skalska