Heinrich Dyck „Dziennik żuławski”, Biblioteka kwartalnika PROWINCJA, Tom III, Sztum – Nowy Dwór Gdański 2015, str. 182

Kategoria: port literacki Utworzono: czwartek, 24 marzec 2016 Opublikowano: czwartek, 24 marzec 2016 Drukuj E-mail


Agnieszka Narloch

POKRÓTCE O HISTORII MENONITÓW

Dziennik żuławski Heinricha Dycka to diariusz menonity napisany w 1878 roku, ożywiony ciekawymi grafikami Jerzego Domino. Autor zdaje w nim skrupulatną relację o codziennym życiu na roli, polegającym głównie na obserwacji pogody i dostosowaniu się do jej rytmu. Jednak Dyck nie poświęca się tylko i wyłącznie dla »ziemi«, gdyż wszystkie znoje rekompensuje sobie bogatym życiem towarzyskim. Z jego zapisków można też zaczerpnąć informacje o ciekawych menonickich obyczajach, w tym o odprawianiu i przyjmowaniu służby w dzień św. Marcina, a także używaniu komina (!) w charakterze wędzarni. Dyck nie pomija ponadto wyszczególnienia przeciwności losu – pożarów, burz i opadów, jak również omówienia problemów zdrowotnych jego nad wyraz hipochondrycznej żony Anny.

Genezę dziennika przybliża we wstępie Leszek Sarnowski. Otóż Dyck (1850-1912) spisywał swoje notatki w czasie trwania wojny rosyjsko-tureckiej. Nastąpił wówczas m.in. podział na Prusy Zachodnie (ze stolicą w Gdańsku) i Prusy Wschodnie (ze stolicą w Królewcu). Dyck odziedziczył wówczas zagrodę Hauskampe nad rzeką Szkarpawą, którą z mozołem doprowadził do »gospodarczej używalności«.

Rękopis Dziennika żuławskiego trafił do kwartalnika "Prowincja" za sprawą Larsa Johanssona. Przesłał on także artykuł Jürgena Weigla zatytułowany O menonitach. Wynosimy z niego, że pierwsi osadnicy przybyli na Żuławy Gdańskie w 1543 roku. W ciągu  pierwszych dziesięciu lat ich pobytu wartość zasiedlonej ziemi wzrosła dziesięciokrotnie. Co ciekawe, wioski holenderskie dominowały na Gdańskich i Malborskich Żuławach aż do końca II Wojny Światowej.

Członkowie tej grupy wyznaniowej zawierali z właścicielami ziemskimi emfiteuzę – szczególną formę czasowej umowy. Jednakże edykt wydany w 1789 roku przyczynił się do podjęcia przez wielu z nich decyzji o emigracji do Rosji, która utrzymywała się aż do jego uchylenia w 1868 roku. Po rewolucji część z menonitów wyjechała do Kanady, lecz Stalin położył temu kres w 1930 roku. Po II Wojnie Światowej przyłączyli się w zdecydowanej większości do niemieckiej armii, kiedy ta powracała z Rosji.

Na świecie żyje obecnie około miliona ochrzczonych menonitów, zamieszkujących głównie Północną i Południową Amerykę. W Europie jest ich około 100.000 – przede wszystkim w Holandii oraz w Niemczech, dokąd przybyli m.in. w 1972 roku ze Związku Radzieckiego.

Wspominając swojego dziadka w kontekście menonickiego kościoła w Pordenowie, Weigle przywołał opowiadanie Stół Pawła Huelle. Także Andrzej Kasperek nawiązał w eseju Żuławski chłop potęgą jest i basta do polskiej literatury, w tym do Wesela Wyspiańskiego. Za punkt odniesienia obrał Chłopów Reymonta, które miały mu posłużyć za źródło wiedzy o polskiej wsi po 1864 roku. Kasperek wymienił kilka różnic pomiędzy życiem żuławskiego menonity, a lipskiego chłopa. Ten pierwszy jadał tłuste dania, potrafił handlować i wiele podróżował. Natomiast drugi z nich traktował rodzimą wieś jak epicentrum świata, w którym kalendarz rolniczy jest zespolony z kalendarzem liturgicznym.

Kasperek w interesujący sposób przybliżył specyfikę i historię krainy, jaką zasiedlili menonici. Zaprezentował m.in. impresje przedstawione przez francuskiego dyplomatę Charlesa Ogiera, który podróżował w 1635 roku z Gdańska do Malborka. Także matka Artura Schopenhauera opisała we wspomnieniach z młodości swą wyprawę do Sztutowa, gdzie jej ojciec odziedziczył folwark. Podobnie Józef Chamski – powstaniec listopadowy, spisał w Opisie krótkim lat upłynnionych swoje wrażenia na temat obyczajowości menonitów.

Dziennik żuławski posiada wartość historyczną, która staje się zrozumiała dopiero po zagłębieniu się w dzieje menonitów. Spore znaczenie merytoryczne mają więc zaprezentowane publikacje, a zwłaszcza artykuł Kasperka. Jedynie na tym tle diariusz nabiera realnych kształtów, bo sam nie mógłby »funkcjonować«. Przede wszystkim nie wykazuje jakichkolwiek walorów literackich, a w polskim przekładzie brzmi wręcz reportażowo i oschle. Jest jednak wart poznania m.in. z tego względu, że dokumentuje bogactwo kulturowe Żuław i swoistość menonickich tradycji.

Heinrich Dyck „Dziennik żuławski”, Biblioteka kwartalnika PROWINCJA, Tom III, Sztum – Nowy Dwór Gdański 2015, str. 182

Agnieszka Narloch