Do rzeczy, Zakład, Konkon

Kategoria: poezja Opublikowano: poniedziałek, 14 marzec 2016 Drukuj E-mail

Lesław Nowara


DO RZECZY

Do rzeczy trzeba się zabierać

rzeczowo, czyli biorąc je dosłownie

do ręki, badając ich ciężar

gatunkowy, gatunek ich ciężaru,

oddzielając istotne od nieistotnych.

 

W rzeczach istotnych

dociera się do samej rzeczy

oddzielając od niej istotę,

a następnie oddzielając ją

od istnienia.

 

Przypomina to trochę oczyszczanie ryby,

którą przed podaniem pozbawia się wnętrzności,

oddziela od głowy i ogona,

wyłuskuje z ości, pozostawiając

czyste mięso.

 

Oto czysta ryba, prosto z wody,

oczyszczona ze zdolności pływania, poruszania skrzelami,

otwierania pyszczka.

 

Tak właśnie osiąga się czystość.

 

W taki sposób,

mówiąc do rzeczy,

osiąga się czystość,

oddzielając dosłownie mówienie

od rzeczy, dosłownie

pozbawiając rzeczy języka.

 

 

ZAKŁAD

Mój pierwszy zakład przegrany w tym miesiącu

To huta Z załogą jak na pancerniku liczącą

Dwa tysiące Prawdziwa armia do niedawna licząca przeciętnie

Po dwa tysiące miesięcznej wypłaty

Teraz na pewno wyjdzie na ulice

 

Wyjdzie wczesnym  wieczorem na spacer do parku

Dojdzie do bulwaru nad rzekę

Gdzie nawet nie dojdzie

Do użycia broni

 

*

Stoimy pod krzyżem do którego przybita została

Tablica z napisem „likwidacja zakładu”

Z przykazaniem „obcym wstęp wzbroniony”

 

Rozglądamy się

 

Ale nie ma jeszcze nikogo

Kto na pewno nie byłby tu obcy

 

*

Nie wiadomo teraz co zrobić

Z taką armią Co zrobić z bronią

Żywcem złożoną

Do grobu

 

Tylko patrzeć aż sama

Rozbroi się

I rozłoży wygodnie na parkowych ławkach

Rozbierając się po kawałku

I wymachując białymi częściami

garderoby

 

Dając znaki że w każdej chwili

Jest gotowa się poddać

 

I przejść na stronę

Poddanych

 

 

KOKON

W kobietach szukam śladów

Jakie mogli pozostawić mężczyźni

W tym celu

Nawet w pociągu

Zajmuję się rozbieraniem

siedzącej naprzeciwko dziewczyny

Która wstydzi się by po prostu uciec

Więc tylko odwraca  się w sobie

Aby wyjść przez okno

Prosto w czekającą na peronie matkę

I zamknąć się w niej jak w mumii

Tam ukrywa się przed odkryciem

Kiedy zdejmuję z niej części garderoby

Oddzielam części ciała

Przymrożone do kości

W podobnym do chłodni podmiejskim pociągu

Odwracam ją na lewą stronę

Wykrawając po kawałku

Skulonego mężczyznę

Którego odczuwała

Jedynie jako

Ciężar w żołądku

Narzekając na bóle brzucha

Mężczyzna owinięty

Wokół własnego żebra

Otoczony teraz

Przez sześćdziesięciu pasażerów

W cieple ich oddechów

Posykuje cicho

Jeszcze zaczerwieniony

Jak owoc

Zupełnie niedojrzały

Wydobyty przedwcześnie

Z kokonu

Dopiero zaczyna się rozwijać

Rozplątywać

Z trudem

Rozprostowując skrzydła

 

Lesław Nowara

 

 

portal LM, marzec 2016



Przeczytaj też w dziale „boja literacka” naszego portalu maksymy L. Nowary sygnowane tytułem „Ludek fatalista”