Szkic do portretu Prałata

Category: z dnia na dzień Published: Friday, 05 March 2010 Print Email

 

Ks. prałat Marian Dziemianko i autorka artykułu z mężem; Biblioteka w Postominie k. Sławna 2009. Fot. Renata ZielonkaEmerytowany od sześciu lat ksiądz prałat Marian Dziemianko nie zrezygnował całkowicie z pracy w swojej parafii w Sławnie w województwie pomorskim. Tak jak przez 46 lat kapłańskiej posługi, tak i dziś pomaga ludziom, uczestniczy w nabożeństwach, jest wszędzie tam, gdzie czekają na niego mieszkańcy miasta i okolicy. Zawsze zdąża na czas z pomocą, serdeczny, uśmiechnięty, gotowy do wysłuchania tych, którzy się do niego zwracają lub oczekują pomocy. Uśmiech prałata i wyciągnięta dłoń do powitania spotkanego na swojej drodze każdego człowieka zjednały mu serca wielu tysięcy mieszkańców, nie tylko wiernych, parafian, co wydawałoby się oczywiste, ale też uznanie urzędników, dziennikarzy i różnego typu instytucji o charakterze społecznym – nagrodzono go zaufaniem, a także wieloma odznaczeniami, m.in. ks. Marian Dziemianko został pierwszym na swoim terenie Kawalerem Odznaki „Złoty Gryf Sławieński” i otrzymał ogólnopolski tytuł „Proboszcz III Tysiąclecia” nadany przez Katolicką Agencję Informacyjną oraz Radio „Plus” w marcu 2001 roku.

Na ścianie mieszkania prałata w Sławnie wisi jeszcze wiele innych odznaczeń i dyplomów za pomoc rodzinom, dzieciom, szkole. Głosami internautów i czytelników „Dziennika Bałtyckiego” przyznano mu w 2007 roku Laur Starosty Sławieńskiego „Zawsze Pomocny Ludziom”. Mimo tak wielu uhonorowań, jest wciąż skromnym, bezpośrednim w kontakcie duszpasterzem, najczęściej w drodze – ku potrzebującym wsparcia. Wiele było miejsc i zdarzeń, wielu ludzi na jego kapłańskiej drodze. Najbardziej raduje go dzieło 17. powołań kapłańskich, które dokonały się w ciągu 23 lat jego posługi duchownej w Sławnie w latach 1980-2003”.
Rodzinny dom ks. Mariana, raczej jego zgliszcza, pozostały na Kresach Wschodnich, a prawdziwym polskim domem stały się dla niego kolejne kościoły: w Łobezie (1957-1959), Świdwinie (1960-1962), Słupsku (1963-1968), Łupawie (1969-1979) i Sławnie (1980-2003). Obecnie, jako ksiądz emeryt, prałat Dziemianko mieszka wśród swoich dawnych parafian na jednym ze sławieńskich osiedli, zajmuje mieszkanie w bloku, które dożywotnio przekazał mu do dyspozycji wdzięczny parafianin Włodzimierz Olszewski. Służy ono również jako biuro i miejsce przyjacielskich odwiedzin. W poprzednim, jednopokojowym lokum, ofiarowanym księdzu „na emeryturę” przez burmistrza, by mógł pozostać w Sławnie i nadal wspomagać duchowo ludzi, nie wystarczyłoby miejsca dla wszystkich potrzebujących.
Ks. Marian Dziemianko urodził się 15 grudnia 1930 roku, jak sam opowiada: wśród lasów i bagien, niedaleko Nowogródka, w powiecie Stołpce, we wsi Derewno, w wielodzietnej rodzinie tragicznie doświadczonej przez oba totalitaryzmy – nazistowski i komunistyczny. Na zgliszczach spalonego domu poczuł, że jest potrzebny Bogu, by siać ziarno miłości. Sakrament kapłaństwa przyjął z rąk biskupa Teodora Benscha w 1957 roku w Gorzowie Wielkopolskim na Ziemiach Zachodnich, gdzie wielu wygnańców z Kresów Wschodnich z konieczności szukało swojego miejsca. Jego kuzyn ks. Antoni Dziemianko pozostał na terenie Białorusi i dziś jest biskupem w Mińsku. Gdy się spotykają, wspominają czasy trudnej wojennej młodości, ale też podejmują działania, by utrwalać pamięć (bp Antoni Dziemanko współredagował książkę w języku białoruskim zawierającą życiorysy kapłanów kościoła rzymsko-katolickiego na Białorusi pełniących duszpasterskie obowiązki w latach 1917-1964).
Postawa ks. prałata Mariana Dziemianki została doceniona – jest członkiem Rady Proboszczów Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej, posiada tytuł Kanonika Gremialnego Kapituły Kolegiackiej, był kapelanem honorowym papieża Jana Pawła II oraz długoletnim dziekanem i ojcem duchownym dekanatu Sławno. To, co go najbardziej cieszy, to udział w transformacji posoborowej, w czasie ustrojowych przemian w Polsce, które przyniosły nadzieję na lepszą współpracę Państwa z Kościołem. Skutki demokratycznych przemian i liberalnych decyzji w gospodarce najdotkliwiej odczuły małe miasteczka i wsie na terenach pomorskich, gdzie zlikwidowano Państwowe Gospodarstwa Rolne. Wspólne uczenie się samorządności wymagało wyobraźni i tolerancji, wiary i zaufania. W Sławnie to się udało. W dzień 50-lecia swego kapłaństwa ks. Dziemianko mógł powiedzieć, że został nagrodzony wdzięcznością tych, którym ofiarował swoje życie, bo świętować wraz z nim przyszło tak wielu mieszkańców Sławna i okolic, że dzień ten stał się wspólną uroczystością całej społeczności miasta. Ten pozytywny przykład dodaje otuchy, że są wśród nas autorytety, którym warto zaufać, a także przewodnicy, którzy prowadzą nas w kierunku prawdy i miłości, zgody i pojednania.
Dzięki zrozumieniu skomplikowanych polskich losów kapłan sławieński dociera do ludzkich serc. Dawniej pieszo czy na rowerze jeździł po wsiach z „wędrującą katechezą”, za co ukarały go ówczesne władze za rzekome roznoszenie chorób. Dziś szybciej dotrze tam swoim autem, z którego przez zawsze otwarte okno wita dłonią napotkanych ludzi. Serdeczny uśmiech prałata Mariana Dziemianki utrwalony na fotografiach z różnych uroczystości pozostanie nie tylko w zbiorach muzealnych i prywatnych jego przyjaciół, w kronikach ze spotkań z poezją w bibliotece i z członkami Stowarzyszenia Akcji Katolickiej. Przede wszystkim jego duchowy portret niechaj odzwierciedla się w sercach nas wszystkich, którzy wyruszyli z nim tą drogą.

Teresa Tomsia