Bartosz Suwiński „Bliki”, Wydawnictwo NOWY ŚWIAT, Warszawa 2013, str. 56

Category: port literacki Created: Monday, 28 October 2013 Published: Monday, 28 October 2013 Print Email


Anna Łozowska-Patynowska

O WIELKIEJ TAJEMNICY

Bliki to liryka ugruntowująca nowe rozumienie przestrzeni. Im bardziej się w nią zagłębiamy, tym intensywniej nas angażuje. Zostajemy pochłonięci przez niesprecyzowaną przestrzeń, wpadamy w dziwny trans, dochodzimy do korzeni natury, która pochodzi jakby z głów samych prerafaelitów. Tematyka natury to jednak pretekst do poszukiwania istoty świata: „Ryba to paradygmat,/ trzeba myśleć o sieci”, pisze Bartosz Suwiński. Ujęcie poetyckie tego typu zakłada równowagę pomiędzy strukturami świata. Suwiński widzi świat dwuwartościowo.

Coś zawsze istnieje po to, aby mogło egzystować również coś innego. Zależność, korelacja i wzajemna relacja to podstawa trwania jego poetyckiej rzeczywistości.

Gdybyśmy mieli określić poezję Suwińskiego, byłaby to poezja ugruntowana w procesie rozkładania na części, ciągłego rozwarstwiania rzeczywistości, celowego dokonywania rozkładu rzeczy pierwotnie stałych. Byłaby to również liryka, umiejętnego rozpisywania na poszczególne utwory, schematu metaforycznego wewnątrz – zewnątrz. Ale świat Suwińskiego tylko z pozoru znajduje się w stanie rozproszenia. Tak naprawdę jest to system naczyń połączonych. Tu wszystko ma swoją logikę. To świat wielowarstwowy, jedno prześwituje spod drugiego. To świat wiecznie rozedrgany, dygocący, wręcz drżący. Można powiedzieć, że Bartosz Suwiński jest architektem liryki, projektantem sklepienia równoległych wymiarów rzeczywistości. To architekt wnętrza, które nigdy nie stanie się statyczne, jako że Bliki to właśnie dynamika, to zapis niekończących się procesów metamorfozy. Gwarantem istnienia tej przestrzeni jest trwanie w postępie.

Ewolucja jest najlepszym słowem określającym stan tego tworzącego się świata. W tej rzeczywistości nikt jednak nie błądzi, nikt niczego nie szuka, bo jest to świat, który odnajduje się sam, wynika sam z siebie.

Utwory zamknięte w tomiku Bliki reprezentują strukturę naprzemiennego otwierania i zamykania. To także nieustanne „zstępowanie”, wchodzenie do swojego wnętrza i ciągłe jego opuszczanie. A czas Blików to czas, który istnieje pomiędzy mrużeniem oka a jego otwieraniem. To chwila będąca mgnieniem, mignięciem istnienia. Czego ona jednak dotyczy bezpośrednio, owych Blików, czyli czego właściwie? Przeciętnemu czytelnikowi z niczym się to nie kojarzy. Można tylko domniemywać, że tytułowe Bliki to spotkania różnych rzeczywistości, momenty styczne, przestrzenie przystające do siebie. Być może neologizm ten każe nam myśleć o nierealności, która mieści się w kłączach naszej rzeczywistości.

Zatem tutaj nie możemy być niczego pewni, bo jednoznaczne status quo nie istnieje. Bliki są na zewnątrz „martwe”, odżywają dopiero, gdy spojrzymy na nie od środka, gdy dostrzeżemy wieczność skrywającą się za kruchą warstwą rzeczywistości. Z tym że wieczność nie musi być piękniejsza od realności, tego, co jest tu i teraz. Mimo to, pomiędzy nimi stawia Suwiński znak równości.

Ponadto na samym początku należałoby zadać pytanie, czym jest „to”, o którym pisze Suwiński? Nieznane nam pojęcie zostaje wprowadzone za pomocą figury apofatycznej, bowiem przecież „nikt nie widzi tego”. Ale „to”, mimo poetyckiego kamuflażu, jest gdzieś obecne. „To” jest niewyrażalnym i teoretycznie niemożliwym spojrzeniem na świat. Owo „to” jest zamknięte w nierozpoznaniu, jest realnością, której się nigdy nie dotknie i nie odnajdzie, bo spotkanie z nią równałoby się z wewnętrzną destrukcją. Suwiński pisze przecież o niebezpieczeństwie działania realności, która „wypełza, kołata o szybę”. W dalszych utworach Suwiński doprecyzowuje bliżej nieokreślone „to” („mydlana bańka pęka i gdzie teraz/ schowa się powietrze. Gdzie teraz on.”). To jest nim, czymś co wypełnia, a równocześnie jest niewidoczne. Spotkanie z realnym nie może się jednak zdarzyć, bo bańka kiedyś pęknie. Nie może ono dojść do skutku, ponieważ dla człowieka byłby to zbyt potworny obraz. Bo wtedy zobaczylibyśmy na własne oczy „całość rozdrapaną słojami na zewnątrz”. Ten obraz przechodziłby nasze najśmielsze oczekiwania. Ta wizja, paradoksalnie, dotykałby nas od środka.

Zatem Suwiński, choć bardzo skrycie, podejmuje wyzwanie spotkania z realnością. Rozciąga nad nami jednak parasol ochronny, który ma nas zabezpieczyć przed katastrofą, jako skutkiem zlania się z realnością. Do tej fuzji nie dochodzi całkowicie. Suwiński chroni nas samym tekstem. Dlatego otwiera przed nami pewne przejścia, abyśmy mogli w nie wejść, a gdy już zabrniemy za daleko zamyka je nagle przed nami.

Poeta jest świadomy tego, że tekst po prostu ochroni się sam, że realnym okaże się wymiar obronny liryków. Bo jego poezja zaprasza do czytania i interpretacji, ale jednocześnie nie pozwala się dookreślić, jednoznacznie zaszufladkować a tym bardziej porównać do jakichkolwiek innych utworów lirycznych. Jego liryka ucieka spod praw interpretacji. Ta liryka charakteryzuje się w dużym stopniu specyficzną innością, odrębnością na tle kanonu znanej dotychczas literatury.

Ta osobność nie pozwala czytnikowi dopasować do tego zbioru jakichkolwiek narzędzi interpretacyjnych, pozostawiając go bez końca bezradnym. Dlatego czytelnik, musi nauczyć się innej, niż klasyczna, egzegezy i odnaleźć w sobie samym fragmenty liryków z Blików. Wiele czynności pozostawia jednak Suwiński czytelnikowi. Wiersz przetacza się przed naszymi oczami. Możemy żłobić w nim, szperać, poszukiwać i w końcu odnajdywać. Świat ten ma szansę ocaleć poprzez określoną funkcję „grzebania” w jego elementach i stanach. Istnieje on zatem dzięki czytelnikowi.

Suwiński próbuje odnaleźć najlepszy język do określenia niewyrażalnego. Pragnie zrozumieć, dlaczego świat zbudowany jest z kruchych emocji. Na odczuciach buduje on swoją wizję poezji. Bo, według niego, poezja wynika z wrażliwości. Wydrapywanie, rozdrapywanie ran niedogojonego ciała rzeczywistości to główne źródło pulsującego w liryce Suwińskiego bólu. To cierpienie ma zatem określone pochodzenie. To ból będący wypadkową wykonywanych przez czas czynności, ból świata, który w raz z upływem czasu, dzieje się samoistnie.

Suwiński dostrzega niezauważalne, jest mistrzem skojarzeń i podejrzeń. Swój świat ustawia w ruchu, nie pozwala mu się ani zatracić ani wyczerpać. Jego liryki to struktura nieustannego odsyłania, od wizji do wizji, od uczucia do przeczucia. Jego świat samoistnie się modli, pielęgnuje w sobie modlitwę, jest swoją własną modlitwą, która się samoistnie wypełnia.

Bartosz Suwiński „Bliki”, Wydawnictwo NOWY ŚWIAT, Warszawa 2013, str. 56

Anna Łozowska-Patynowska


Przeczytaj też wiersze B. Suwińskiego w dziale "poezja" naszego portalu