Poczta lyteracka LM 1-2 (11-12) 2009 / 1 (13) 2010

Category: poczta lyteracka Published: Sunday, 21 November 2010 Print Email

Jan Chrzan


Anna A.-B. z Rymania. „Stanowczo za mało ogłaszacie wierszy. Nie jestem żadną pisarką, mam dopiero siedemnaście lat, ale kocham poezję. Bardzo przeżyłam wiersze pani Marty Kucharskiej, która była na zakładce. Czy macie może jeszcze inne tej poetki? Bardzo proszę!”
Miła Panno Anno, na większą ilość poezji brakuje miejsca, niestety. I nie mamy nowych wierszy Marty Kucharskiej. Jednak jest wyjście pośrednie. Podaję adres poetki (mam nadzieję, że aktualny, bo parę razy zmieniała). Zapewne użyczy Ci nowych utworów.

Antoni G. z Pruszkowa. „Wielce Szanowny Panie Redaktorze Chrzan! Będzie rok jak dostaliście moją powieść „Morze czerwone, morze niebieskie”. Odpisał Pan wtedy, że przeczytał i nie odważy się podjąć oceny. Jak mam to rozumieć? (...) Nikt nie chce mojej powieści wydać. Wszystkie wydawnictwa odrzucają. Nie podoba się im albo co. Ja wiem, że wszędzie trzeba mieć znajomości. (...)”
Szanowny Panie Autorze, w takim razie powiem jaśniej: nie trzeba mieć znajomości, żeby wydać powieść. Wystarczy mieć talent.

Małgorzata B. z Poznania. „(...) Nadmieniam, że publikowałam już swoje wiersze między innymi w „Twórczości” i „Odrze”. Trochę można znaleźć na portalu (...)”
Droga Pani Małgorzato. Dziękuję za informacje pomocnicze. Lecz nie ma dla nas znaczenia czy publikowała Pani w „Twórczości” lub gdzie indziej. Liczą się konkretne utwory. A nadesłane nie przekonały. Proszę za pewien czas przysłać coś nowego. Zobaczymy.

Grzegorz H. z Olsztyna. „Jestem malarzem, zajmuję się też grafiką i rzeźbą. (...) Widziałem u znajomego trzy numery „Latarni Morskiej”. Jak rozumiem prezentujecie twórczość artystów plastyków. Te instalacje Szostały i grafiki Chaczyka strasznie manieryczne. Już bardziej mi podeszły prace Jarosława Eysymonta (...). Tak zastanawiam się czy podejdą Wam moje obrazki. Pewnie i tak macie sporo ofert (...)”
Panie Grzegorzu, apodyktyczny Pan jest w swoich opiniach. Ale zgodzimy się, że to sprawa gustu i postrzegania, prawda? Proszę przysłać wglądówki. Najlepiej w rozszerzeniu jpg, pocztą elektroniczną. Lub zgrane na płycie – drogą tradycyjną. Obiecywać nic nie mogę. A ofert rzeczywiście mamy dużo.

Ludomira C. z Zielonej Góry. „Z dziką rozkoszą opublikowałabym moje wiersze w ‘Latarni Morskiej’, ale nie wiem czy zostaną przyjęte. Czy w ogóle są dobre. Dotąd nigdzie nie drukowałam. (…) Ale błagam, nie wyśmiewajcie ich, bo tego nie przeżyję!”
Droga Pani Ludomiro – solennie obiecuję nie wyśmiewać. A jeśli wiersze poziomem choć trochę dorównują poziomowi emfazy towarzyszącego listu, będzie nad czym się zastanawiać. Przedtem jednak trzeba poznać utwory. Bo z tego wszystkiego chyba zapomniała Pani dołączyć wiersze do listu.

Remigiusz W. ze Słupska. „Dwa lata temu zabrałem się za fraszki. Mam ich od metra, nie liczyłem, ale chyba ze trzy i pół tysiąca. Może Sztaudynger nie jestem, ale drukowałem tu i ówdzie. Jeśli Redakcja jest zainteresowana, to wysyłam dwadzieścia sztuk. Nawet za darmo. Jakby mało było, mogę dołożyć drugie tyle”.
Panie Remigiuszu. Stanowczo Sztaudyngerem Pan nie jest, bo był tylko jeden Sztaudynger fraszkopisarz. Choć on także drukował tu i ówdzie.
Mimo, że redakcje postępują arbitralnie (my też), tym razem niechaj zadziała demokracja. Zrobimy głosowanie. Gdyby czytelnicy wywarli na nas presję, opublikujemy więcej. Co Pan na to? Tymczasem próbki Pańskich rymów – dla ogólnej orientacji.

MYSZA
Po polu biega mysza szara
i zbierać ziarna się stara.

POLITYK
Znam tego gagatka z pijaru,
nie ma w nim wdzięku ni czaru.

LITERAT
Ten gość wciąż wali w klawiaturę.
Już knotami zarobił na emeryturę.



Latarnia Morska 1-2 (11-12) 2009 / 1 (13) 2010